Z samego rana ubrani w grube ciuchy i gotowi na wiele stawiliśmy się w Sercu Organizacji. Tunel idący od budynku walczących mający kończyć się u podnóża góry, skąd miały w przyszłości wyruszyć oddziały szukających, by odnaleźli nowe miasto do pozyskiwania pożądanych przedmiotów w połowie tworzenia roboty nad nim zostały przerwane. W pewnym bowiem momencie natknięto się na inny tunel, który najwyraźniej jest dość stary i zważając na okoliczności, postanowiono wycofać nieumiejących walczyć budowników i puścić na zwiady grupę wybraną przez głównodowodzącego, czyli nas.
Powinnam to powiedzieć na początku lub nie, ale dnia 20 sierpnia roku 2020 o godzinie 07.09 nasza drużyna wyruszyła z budynku oddziału walczących do nieotwartego jeszcze tunelu.Szliśmy ostrożnie będąc w gotowości na niespodziewany atak. Od kiedy mosiężne drzwi, którymi jeszcze niedawno weszliśmy zatrzasnęły się za nami, zostaliśmy zdani na siebie. Nikt nam nie pomoże w raziw czego.
Nikt nawet nie będzie wiedział, że jej potrzebujemy.
Nikt nawet nie usłyszy agonalnego jęku, które wyda jedno z naszych gardeł.Nikt nie odważy się tu wejść nim sami nie wyjdziemy.
Przez długi czas tunel wyglądał jak każdy inny. Szary beton jako podłoga, sufit i ściany, lampy dające delikatny poblask...brakowało tylko tych rur, rurek i rureczek.
W pewnym jednak momencie beton po prostu się urwał ustępując miejsca ubitej ziemi, a parenaście metrów dalej, widać było przecinający w poprzek nasz tunel, inny. Ten zaś był zaniedbany i brudny budzący grozę i ciarki na plecach.
Ziemia była nieubita i nierówna w powietrzu panowała wilgoć, przez co wszędzie było błoto.
Korzenie zwisały z góry i wystawały u dołu.Powoli weszliśmy na nieznany teren i dokładnie przeanalizowaliśmy otoczenie. Wokół było ciemno, dlatego każdy posiadał dobrą latarkę i zapas baterii oraz glow sticki w razie kompletnej awarii.
Każdy miał osobny kolor. Jeff miała zielony, Klemensowi wcisnęłyśmy jak to nazwał "pedalski fiolet", Kat miała żółty, a ja niebieski.
Przez chwilę staliśmy i myśleliśmy nad tym w którą stronę się udać.
- Może się roz...- Nie dokończyła myśli, gdyż Jeff jej przerwała.
- Nie ma żadnego rozdzielania się.
- Preferuję lewo.- Wtrąciłam tworząc głosowanie.
- Zawsze preferujesz lewo...- Mruknęła Jeff.
- Ano.- Uśmiechnęłam się do niej łobuziersko.
- Ja to wolę prawo.- Powiedział Klemens.
- Skoro nie możemy się rozdzielać, to może wpierw prawo? Wydaje się być bliżej wyjścia z góry.
- Przepraszam Lilly, ale przegłosowali.- Powiedziała Jeff.
- Ty nie głosujesz?- Zapytałam.
- Mój głos wprowadziłby tylko zamęt, a teraz nie przedłużajmy j chodźmy.- Poprowadziła nas na prawo.
Weszliśmy do wielkiej "sali" typowej dla jaskini. Ostre szpice z soli, nierówności, wzniesienia i dołki oraz różne mini-jaskinie i skarpy. Każdy zapalił swój kolor glow sticka i zawiesił sobie na szyi, po czym rozeszliśmy się sprawdzając miejsce.
Teoretycznie nie rozdzieliliśmy się. Jeff powiedziała, że many trzymać się w zasięgu wzroku i pilnować, gdyż nie wiadomo co tu jest, mówiąc nawet o możliwości wpadnięciu gdzieć czy coś w tym momencie.
Szłam właśnie sprawdzić mini-jaskinię, podczas gdy Klemens niedaleko oglądał jakiś dół.
Wtedy usłyszałam, że mnie zawołał.
Zamarłam.
Kiedy spojrzałam w jego stronę, nie świecąc tam wtedy latarką, zobaczyłam jego i cień obok. Sylwetka tego samego wzrostu i postury.
Pierwsza myśl- Kat stojąca na wzniesieniu i gra cieni.
Jednak nie to mnie przeraziło.Obie sylwetki na szyi miały zawieszony ten sam kolor światła.