Zdeptane serce

10 2 1
                                        

Wokół panowała niezmącona cisza. Miało się wrażenie, że jest się jedyną żyjącą istotą na świecie.
Szłam ulicą jakiegoś osiedla obserwując ten spokój.
Uczucie, jakby to jedno osiedle pominęła cała apokalispa towarzyszyło mi przez cały czas.
Dopóki z za zakrętu nie wyszły dwa zombiaki. Szybko pozbawiłam je ich ostatniego tchnienia życia.

Jednak kiedy będąc tu czułabym prawdziwy spokój i może nawet wprawiłoby mnie to w świetny humor, to teraz byłam...zrozpaczona.
Martwiłam się o Jeff.
Żyje?
Gdzie jest?
Czy jest bezpieczna?
Dlaczego mnie zostawiła?
Czy nic jej nie jest?
Tyle pytań, tyle niepewności. Nie wiedziałam co robić. Gdzie szukać?
Stanęłam na najwyższym punkcie osiedla i na całe gardło wykrzyknęłam jej imię.
Odpowiedziała mi cisza.
Po moim policzku spłynęła łza.
Jedna.
Druga.
Trzecia.
Wytarłam oczy wierzchem dłoni i ruszyłam dalej.
- Znajdę ją.- Powiedziałam stanowczo i pełna nadziei.
To jeszcze nie koniec.

Tą apokalipsę przecież miałyśmy przeżyć razem.

W nocy położyłam się na grubej gałęzi jakiegoś drzewa. Nic nie zjadłam.
Nie byłam głodna.
- Dobranoc, kocie.- Szepnęłam cicho i zasnęłam.

Przeszukam cały świat jeśli będzie trzeba.

Następnego dnia wyruszyłam w dalszą podróż. Kiedy weszłam do jakiegoś miasta, poczułam niemiłe uczucie w żołądku.
Tu często są wielkie grupy trupów.
Wtedy ni stąd ni zowąd nadbiegła wielka grupa zombiaków. Kiedy odwróciłam się, by dać nogę, zobaczyłam, że za mną również się zbierają. Wyjęłam miecz z pochwy i ruszyłam na nich.
Wtedy, ku mojemu zdziwieniu, zobaczyłam jak ktoś zeskakuje wpierw z dachu, a później z wysokiego wozu tuż przede mnie.
Postać stała plecami do mnie.
- Znów się spotykamy.- Jego oczy błysnęły, gdy na mnie spojrzał, po czym ruszył na wroga.

WybawienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz