Obserwowałyśmy ich jeden dzień. Nie radzili sobie specjalnie źle. Jednakże jest coś, co i Jeff i mnie zszokowało.
Połączyli siły.
Moja rodzina.
Z jej rodziną...
Chore połączenie, doprawdy.
Kiedy wieczorem wrócili do obozu, odstawiłyśmy szopkę, że przypadkiem znalazłyśmy ich obóz, że tak się cieszymy, że żyją i zawiążemy współpracę.
Byli wszyscy. Mój brat, ojciec i matka oraz jej ciotka, wój i kuzynka...
Ciocia miała krótkie, kręcone, siwiejące acz brązowe włosy, pomarszczoną twarz i grubą, ciężką posturę. Miała na imię Mary.
Wujek był dość słabej postury, czarne, krótkie przeplatane z siwymi pasemkami włosy, dość wysoki z brązowymi oczami. Nazywał się Ryszard.
Kuzynka, Kania miała długie, proste blond włosy, była średniego wzrostu z irytującym głosikiem.
Z mojej rodziny brat nazywał się Tytus, miał prawie czarne oczy, brązowe włosy z grzywą na jedno oko. Był nieco niższy niż ja.
Ojciec był wysoki, dobrze umięśniony z brązowymi, siwiejącymi włosami. Był o głowę wyższy niż ja i zwał się Ral.
Mame miała sięgające do brody, falowane, miedziane włosy z grzywką przesłaniającą jedno oko. Niewiele wyższa ode mnie. Nazywała się July.
Po wzruszającym przywitaniu i opowieściach co się z nami działo, usiadliśmy przy ognisku i zaczęliśmy spożywać kolację.
Obozowisko nie było szczególnie wielkie. Dwa, duże samochody i namiot. To wszystko. Po środku jedynie było unieszczone ognisko i siedzenia, a poza tym wszystko było w samochodach.
Przez pierwszych kilka dni wszyscy byli mili. Razem z Jeff zastanawiałyśmy zastanawiać się co im odbiło, aż któregoś dnia zwalają mnie z łóżka i każą biegać po drewno, a Jeff wysłali na polowanie.
Wzięłam więc miecz, plecak i ruszyłam po opał lekko przyśnięta.
Las spowity mgłą dawał wrażenie miejsca z bajki. Wokół słychać było śpiewy ptaków, sów i leśnych zwierząt. Był dość głośny, a zarazem delikatny. Z westchnieniem rozglądałam się wokół.
W pewnym momencie zauważyłam, że wszystko ucichło.
Rozejrzałam się i zaskoczył mnje jeden, cholernie dziwny widok.
Z drzewa zwisał zombiak z pętlą na szyi.
Ruszał się.
