Rozdział 7

649 58 4
                                    

Dobrze, że wybrał sobie piątek. Przynajmniej mogłam sobie poleżeć w łóżku przez dwa dni. Nie płakałam, ale byłam przybita. Przeczuwałam, że tak będzie. Ja po prostu byłam aspołeczna, a moje związki kończyły się podobnie. Tak naprawdę zakochałam się tylko raz. Byłam wtedy w trzeciej klasie gimnazjum, kiedy zdarzył się ten okropny wypadek.
Zamknęłam książkę, której stronę czytałam przez pół godziny. Była sobota, Elisabeth i Tim wyszli do pracy, a Anka krzątała się od rana po kuchni. Postanowiłam zajrzeć, co jest źródłem ciągłego hałasu. Włożyłam puchate kapcie na nogi. Cudowne uczucie. Ubrana byłam w szatą piżamę w różowe i niebieskie grochy. Włosy miałam w kompletnym nieładzie, a makijaż zrujnowany. Standardowy zestaw "Zerwanie". Brakowało tylko tony chusteczek i zapłakanej twarzy.
Zmusiłam się do lekkiego uśmiechu i zeszłam na dół.
-CO ty tam tak pichcisz?-zapytałam siadając na blacie w kuchni.
-Elsa!-krzyknęła przestraszona Ania.-Nie strasz mnie tak, bo dostanę zawału i nie skończę robić ci gorącej czekolady!
-Gorącej czekolady?-spytałam zaintrygowana.-No dobrze, skoro stawiasz takie argumenty...
Zachichotałyśmy. Uwielbiałam czekoladę. Kiedy mama żyła, robiła nam ją zawsze wieczorem. Kiedy żyła...
Odgoniłam złe wspomnienie.
-Proszę.-siostra podała mi kubek.-Jak się czujesz?
-Okej.-powiedziałam i upiłam łyk. Pycha.-Idę na górę. Zajmę się czymś pożytecznym. Na przykład czytaniu książki. Albo spaniu!
Kiedy byłam już w swoim pokoju usiadłam przy toaletce i zaczęłam zmywać resztki makijażu. Jeżeli zrobię to jeszcze raz moja skóra odpadnie. Nałożyłam grubą warstwę kremu nawilżającego i wróciłam do łóżka. Znów upiłam łyk czekolady i złapałam książkę. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Kto o tak wczesnej porze przyszedł do nas? Słyszałam jak Anka otwiera drzwi. Nie słyszałam rozmowy. Przez kilka minut nic nie słyszałam. Zaczęłam się martwić. Na szczęście zaraz usłyszała Ankę.
-Wychodzę!-krzyknęła.-Idę...Hans przyszedł! Idziemy do kina! Kocham cię!
-Ja ciebie też!-odkrzyknęłam.
Dochodziła dziesiąta. Książę Hans wywlekł swoją dupę przed dwunastą? Wow. Ale...coś mi tu nie grało. Hans nigdy nie budzi się wcześniej niż o jedenastej. No i jeszcze przecież musi się przygotować. Jest jak baba, ale nie dlatego go nie lubię. Leci na Ankę tylko dla kasy. Nie chciałam dla niej tak płytkiego gościa. Miałam tylko nadzieję, że kiedyś znajdzie sobie kogoś lepszego.
Potem czytałam, aż zasnęłam. Słyszałam jak Anka wchodzi do mojego pokoju, a potem do swojego.
W niedzielę nie działo się nic specjalnego, oprócz tego, że cały czas była nieobecna. Co chwilę sprawdzała coś na telefonie i odpisywała szybko. W końcu zaproponowała mi zakupy. ZAKUPY. Zgodziłam się.
Potem zapomniałam o Jacku, nieudanej randce i "produktywnej" sobocie. Śmiałyśmy się i kupowałyśmy ciuchy. JA kupiłam sobie nową sukienkę, kilka bluzek i buty, Ania cztery sukienki i dwie pary butów. Potem poszłyśmy się czegoś napić.
-Jak tam sytuacja z Hansem?-spytałam rozsiadając się wygodnie w fotelu w jednej z restauracji.
-Dobrze. Dlaczego pytasz?
-No wiesz, przyszedł wczoraj tak wcześnie...
Na początku wyglądała na zdezorientowaną, a potem zrobiła się czerwona.
-A...tak...-zachichotała nerwowo.-Postanowił się ze mną zobaczyć, bo wieczorem jechał do jakiejś rodziny, czy coś...
Rodziny? Tak, ona z pewnością coś ukrywała.
-CO jest?-spytałam wprost.-Co ty ukrywasz, co?
-Ja...-UDAŁA zaskoczoną.-Nic...ja...O! Patrz! Księgarnia! Chodź, zobaczymy czy nie ma czegoś nowego.
Okej. Faza "Coś ukrywam" się skończyła. Teraz zaczęła się faza: "UKRYWAM COŚ, CO MA ZWIĄZEK Z TOBĄ, ALE NIE MOGĘ CI POWIEDZIEĆ, WIĘC NIE PYTAJ". Anka nigdy nie proponowała mi książek. Nigdy.
Przez resztę dnia próbowałam dowiedzieć się, o co chodzi. Ale tak często jak pytałam, tak ona wymijała odpowiedź. A potem znów czatowała na telefonie. Zastanawiałam się, o co może chodzić. Może szykowała mi kolejną "randkę w ciemno". Jeśli tak, musiałam jej przeszkodzić. Próbowałam się dowiedzieć czegoś od Roszpunki, Meridy albo Astrid, ale ona nic nie wiedziały. Co Anka kombinowała?

Wiem, wiem...rozdział miał być wczoraj, ale musiałam pisać podanie o przyjęcie do Liceum Plastycznego. Dziś planuje zrobić mały maraton z racji tego, że rozdziały mam już napisane do przodu.
Pozdrawiam 😘😘😘

All I want...Pov. Elsa ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz