Rozdział 15

605 51 1
                                    

Taki trochę kulminacyjny rozdział...

Jeszcze nigdy w życiu nie bałam się tak bardzo. Miejsce w którym byłam wydawało się być koszmarem sennym. Leżałam na zimnej posadzce otoczona przez ciemność. Byłam bezbronna. No, prawie. Miałam jeszcze swoją moc, ale nie używałam jej tak dawno, że zapomniałam już jak to jest.
Cały smutek i wściekłość uszła ze mnie momentalnie. Jedyne oparcie jakie miałam to była bluza Jack'a, do której kurczowo się przytulałam.
Nagle istota pojawiła się przede mną. Cały czas zabójcza. Cały czas przerażająca. Uśmiechała się i gdyby nie jej wygląd, uznałabym, że jest to ciepły uśmiech. Jego żółtawe oczy połyskiwały, kiedy spoglądał na mnie z ciekawością.
Podszedł do mnie i złapał mnie za podbródek. Zaczął oglądać moją twarz z każdej strony delikatnie ją przekręcając.
-Ładna, zdrowa, młoda...-zaczął wymieniać, kiedy odsunął się ode mnie.
-Czego chcesz?-zapytałam ostro mimo, że w środku dygotałam ze strachu. Kiedyś tato powiedział mi, ze nie mogę okazywać strachu. Nigdy. Więc tak właśnie robiłam.
-Och, Elso...-zaśmiał się. Dźwięk odbił się w moich uszach powodując nieprzyjemny dreszcz.-Przysięgam, nic ci nie zrobię, jeżeli będziesz współpracować.
-Współpracować?-uniosłam jedną brew.
-Tak, Elso. Współpracować. Powiedz mi, znasz Jack'a dobrze, prawda?
A więc o to mu chodziło. O niego.
-Tak...-odpowiedziałam niepewnie spoglądając na niego podejrzliwie.
-Wiem, że cię zranił. Jack jest niesfornym chłopakiem, nieprawdaż?
-Okej, przestań. Kim do cholery jesteś i czego chcesz?!
-Zranił cię-kontynuował.-Dlatego mam dla ciebie propozycję-zemsta. Pomogę ci zranić go równie mocno, jak on ciebie, w zamian za kilka informacji.
-Jakich informacji?-spytałam. Oczywiście, że nie chciałam zdradzić Jack'a, ale musiałam się dowiedzieć, czego chce ten psychol.
-Słabe punkty, tajemnice, miejsce zamieszkania...wszystko co wiesz o nim.
-A co jeśli się nie zgodzę?
Zaśmiał się, jakbym powiedziała jakiś żart.
-Posłuchaj, kochanie. Masz niesamowicie potężną moc. W połączeniu z moją stworzymy coś niesamowitego. Dołącz do mnie. Pokonamy Jack'a. Sprawimy by cierpiał.
-A jaki TY masz w tym interes?
-Och, żaden! Po prostu ten chłopak nie może ranić sobie każdej dziewczyny. Chcę ci tylko pomóc.

 Chcę ci tylko pomóc

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Jaaaaasne...Dobrze wiedziałam, że ma w tym jakiś interes. Tylko...nie wiedziałam jaki. Wstałam i stanęłam dumnie unosząc podbródek do góry.
-Ty i ja?-uśmiechnęłam się przeciwko.-Przeciwko temu dupkowi?
Też się uśmiechnął. Zwycięsko. Idiota, myślał, że się mu tak po prostu oddam. Może moja moc nie była stworzona do dobra, ale na pewno nie będę jej wykorzystywała. Nie tego chcieli moi rodzice.
-Pieprz się.-wysyczałam, na co on tylko prychnął. Klasnął w dłonie.
Po chwili z cienia wyłoniła się dziewczyna. Nie była tak przerażająca i odrażająca jak on. Była ładna. Ba, piękna. Idealne rysy twarzy, pełne usta, piękne ciemne włosy i nienaturalnie jasne oczy. Wyraz jej twarzy był zupełnie obojętny. Nie spoglądała na mnie. Ani na niego. Ani na to, co trzymała w zgrabnych dłoniach. Patrzyła w ciemność. W nieistniejący punkt.

  W czasie, kiedy ja przyglądałam się jej, postać zgarnęła z tacy, którą trzymała dziewczyna nóż

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

W czasie, kiedy ja przyglądałam się jej, postać zgarnęła z tacy, którą trzymała dziewczyna nóż. Wyglądał na ostry, wykończony przepiękną rękojeścią. Postać przyglądała się chwilę ostrzu, po czym spojrzał na mnie i pstryknął palcami. Po jego lewej stronie pojawiła się znikąd druga postać. Chłopak. Uśmiechający się złowieszczo, jak dziecko szczęśliwe, że dostało zabawkę. To było trochę dziwne. Ale w sumie, był dość przystojny. Kwadratowa szczęka, równe zęby, ciemne włosy i ciemne oczy.

 Kwadratowa szczęka, równe zęby, ciemne włosy i  ciemne oczy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Postawił na ziemi jakiś kociołek. Założył ręce na piersi i znów się zaśmiał. Może to wyda się dziwne, ale byłam pewna, że dziewczyna stojąca po prawej stronie przewróciła oczami. Kiedy jednak na nią spojrzałam, znów miała obojętny wyraz twarzy.
Powróciłam do teraźniejszości. W kotle, który przyniósł chłopak znajdowały się rozżarzone węgle. Dla mnie dodatnia temperatura była zabójcza. Pamiętam jak kiedyś dotknęłam jeszcze ciepłego ciastka. Rana goiła się przez dwa miesiące. Taki kocioł mógł mnie zabić. Przestraszyłam się jeszcze bardziej. Zaczęłam drżeć. Widząc to, postać uśmiechnęła się i włożyła ostrze do kociołka. Potem podeszła do mnie.
-To konieczność, kochanie.-wyszeptał.-Zdjąć z niej bluzę!-krzyknął.
Poczułam się, jakby ktoś zabrał mi ostatnią deskę ratunku. Ochronę. Zostałam jedynie w koszulce. Nie czułam zimna, ale dziwny rodzaj wstydu. Bluza zakrywała mnie i czułam się bezpiecznie. Teraz byłam odkryta. To było dziwne. Ale jeszcze dziwniejsze było to, że nie zniszczyli jej. Dziewczyna trzymała ją tak, jakby był to jakiś uroczysty strój. Co oni kombinowali?
Jakby w odpowiedzi poczułam palący ból na brzuchu. Potem na ramieniu, udach, rękach. Chciałam zgiąć się wpół, położyć na ziemi, zwinąć w kłębek. Ale zostałam ustawiona do pionu. Znów włożyli mi bluzę Jack'a. Znów czułam się bezpiecznie. Ale ból narastał. Pulsował we mnie i otępiał.
-Wyprowadzić ją!-krzyknęła postać.-Kochaś już idzie!
Kiedy poczułam, że postać wyszła, padłam na kolana. Ale znów ktoś podniósł mnie tak, że stałam na nogach. Podniosłam wzrok.
-Spróbuj chociaż drgnąć, a pożałujesz!-wysyczał chłopak. Pociągnął mnie do przodu. Nie widziałam, gdzie idę, ani co robię. Poczułam jednak powiew wiatru. Byliśmy na dworze. Otoczyłam się rękami w pasie, jakby to miało mi pomóc i spojrzałam przed siebie. Wytężyłam wszystkie otępione zmysły, by tylko dowiedzieć się, co się dzieje.
To, co zobaczyłam przekroczyło poziom dziwności na dziś.
Jack. Był tam. Był i walczył z postacią. Krzyczał coś. Docierały do mnie tylko pojedyncze słowa. "Mrok". "Zabiję cię". "Po co". Miałam wrażenie, że Jack posługuje się MOJĄ mocą. Widziałam jak atakuje go mrozem, a on się broni. Wytężyłam wzrok i zagryzłam wargę. To...to nie były moje chore wyobrażenia. Jack naprawdę miał MOJĄ moc. WŁADAŁ LODEM TAK JAK JA. JACK MA TAKĄ SAMĄ MOC JAK JA?!

 JACK MA TAKĄ SAMĄ MOC JAK JA?!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Jack...-wyszeptałam, bo nie było mnie stać na nic więcej. Nawet nie spojrzał w moją stronę. Nie chciał mnie. Ale mógł mi pomóc. Musiał mi pomóc. Był moją ostatnią deską ratunku.-Jack...-powtórzyłam szept. Tym razem spojrzał na mnie. Odwrócił głowę. Ale nie podszedł. Znów zaatakował postać. Znów coś krzyczał. Otworzyłam usta, by znów ponowić zawołanie, ale wtedy ból się nasilił. Musiałam zemdleć bo nic nie pamiętałam. Tylko ciemność. I ból.

All I want...Pov. Elsa ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz