Rozdział 9

709 54 2
                                    


Tego dnia wstałam szczęśliwa jak nigdy dotąd. Przez kolejne trzy tygodnie nie będę widzieć Jack'a. Wykonałam poranną toaletę, umalowałam się delikatnie, rozczesałam włosy i zostawiłam je rozpuszczone. Potem ubrałam się szybko w zwykłe dżinsy i jasno-niebieską koszulkę. Złapałam jeszcze luźny sweter, torbę i telefon i zbiegłam na dół.

Od razu udałam się do kuchni, gdzie zastałam zaspaną jak zawsze siostrę.

-Cześć siostrzyczko!-krzyknęłam radośnie, przytuliłam ją i pocałowałam w policzek.

-Cześć...-powiedziała zdezorientowana.-Coś ty taka szczęśliwa?

-A tak jakoś...-wypowiedziałam wymijająco. Mogłam powiedzieć: "Pozbyłam się białowłosego dupka, który zabrał mnie na randkę, zostawił i upokorzył przed całą szkołą", ale wiedziałam, że zaraz będzie wypytywać o szczegóły.

-Posłuchaj, przepraszam cię za wczoraj. Ja naprawdę...

-Ania-przerwałam jej.-Nie gniewam się, okej?

Kiwnęła głową, a ja uśmiechnęłam się.

-Lece do szkoły, do zobaczenia!-pożegnałam się.

Droga minęła mi szybko. Byłam szczęśliwa, że przez trzy tygodnie nie zobaczę tego dupka, który uprzykrzał mi życie. Będę mogła od niego odpocząć, a po tym czasie może sobie odpuści. A przynajmniej taką miałam nadzieję...

Kiedy przekroczyłam bramę szkoły uśmiechałam się jak głupia. Od razu zaatakowały mnie dziewczyny.

-Przepraszam pani-powiedziała Astrid drwiącym tonem.-nie widziała pani naszej przyjaciółki? Nigdy się nie uśmiecha, taka przygnębiona...

Zaśmiałam się. Faktycznie, rzadko uśmiechałam się TAK BARDZO, zazwyczaj przybierałam raczej zimny wyraz twarzy.

-Och, dajcie spokój! Po prostu się cieszę, okej? Idziemy do szkoły!

Złapałam Meridę i Astrid pod rękę i ruszyłam przed siebie w towarzystwie śmiechów dziewczyn. Nie było z nami Roszpunki, co trochę mnie zaniepokoiło.

-Laski, a gdzie nasza Punzie?-zapytałam.

-Och, mizia się z Flynnem za szkołą.-przewróciła oczami Merida, trzepocząc sztucznie rzęsami.-Przecież oni są tak zakochani, że muszą to pokazywać przy całej szkole. A dyrek patrzy... Wygoniłam ich, żeby się "pożegnali".-mruknęła, a ja się zaśmiałam jeszcze głośniej. Ja i Merida byliśmy singielkami i często śmiałyśmy się z naszych zakochanych par. Już miałam coś powiedzieć, kiedy tuż przede mną wylądował Jack.

-Elsa!-wykrzyknął, a ja pisnęłam przerażona. Spojrzałam w górę. Skoczył z ponad 20 metrów! TEN IDIOTA SKOCZYŁ I NIC SOBIE NIE ZROBIŁ! Wpatrywałam się w niego zaskoczona.

-Ty...-próbowała powiedzieć Astrid, ale była tak samo oszołomiona jak ja i Merida.

-Elsa.-powtórzył.-Daj mi to wyjaśnić. Proszę, nie zbywaj mnie. Wszystko ci...

-Nie!-przerwałam mu.-Nic mi nie będziesz wyjaśniał! Miałeś swoją szansę, zmarnowałeś ją! Nie chcę cię znać!-syknęłam i od razu uciekłam do łazienki. Dopiero teraz spostrzegłam, że płaczę. Miałam być szczęśliwa! Miała się od niego odciąć! Tymczasem ten dupek wszystko zniszczył.

-Elsa!-do łazienki wpadły dziewczyny. Zauważyłam, że dołączyła do nich Roszpunka, a także moja siostra.-Daj mu wytłumaczyć...-zaczęła moja siostra, ale od razu jej przerwałam.

-Nie!-krzyknęłam, ale mój głos zaczął się łamać.-Proszę...Nie chcę go znać. Nie proście mnie o to. Nawet o nim nie wspominajcie. Proszę...

All I want...Pov. Elsa ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz