•10•

505 40 5
                                    

- Więc... Jak długo ćwiczysz?

Nie odpowiedział.

- Hmm?- nie dałam za wygraną.
- Przepraszam. Zamyśliłem się. Od zawsze.
- Zawsze chciałam się nauczyć jakieś sztuki walki.
- Naprawdę?!

Przytaknęłam.

- Mógłbym cię nauczyć. Oczywiście jeśli chcesz ze mną spędzać czas...
- Żartujesz sobie? Dlaczego miałabym nie chcieć się z tobą zadawać?[to pytanie retoryczne dop. Aut.]. Jesteś miły, zabawny, a do tego mnie uratowałeś.
- Nie przesadzajmy. Po prostu ci pomogłem.
- Nie bądź taki skromny.
- Nie jestem. Ty mnie przeceniasz.

Wybuchneliśmy śmiechem. Yo przypomina mi Tikki. Jak ja za nią tęsknię...

- Marinette, coś się stało? Posmutniałaś.
- Nie. Znaczy tak, znaczy nie.
- Jeśli chcesz opowiedz mi o tym. Będzie ci lżej. A tak poza tym jestem dobry w pocieszaniu.

Uśmiechnął się. Również posłałam mu uśmiech.

- W Paryżu miałam przyjaciółkę. Tikki. Jej śmiech zawsze mi pomagał. Nie musiała nic mówić. Po prostu była. Przytulała mnie, a problemy znikały. Brzmi to dziwnie, ale tak właśnie było. Nie ważne czy chodziło o szkołę, rodziców, czy chłopaków, ona miała takie samo lekarstwo. Ona potrafiła poskładać wszystkie puzzle mojego marnego życia. Tylko dzięki niej ze sobą nie skończyłam. Tylko dzięki niej się nie poddałam. Tylko dzięki niej żyję... Ty mi ją trochę przypominasz.

Popłakałam się. Po jego policzku spłynęła łza. Znałam go tylko jeden dzień, ale wiedziałam, że to będzie przyjaźń. Na zawsze.

No Now!!! MiraculusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz