•17•

404 34 0
                                    

- Marinette!

Kto śmie budzić mnie do szkoły o 6:59!??! Mam jeszcze minutę spania.

- Marinette! Śniadanie!
- Już idę.

Ubrałam się, związałam włosy i zeszłam na dół. Przy stole już siedzieli rodzice. Mama przygotowała dzisiaj ciasteczka. Ulubione ciasteczka Tikki. Posmutniałam. Yoko jest wspaniały, ale brakuje mi Tikki.

- Marinette, coś się stało?- zapytała zatroskana mama.
- Po prostu się nie wyspałam.- nie skłamałam.

Popatrzyłam na zegarek. 7:39. Poszłam po plecak. Spojrzałam przez okno w moim pokoju. Yo wychodził z domu. Zbiegłam po schodach i wyszłam z domu.

- Hej Mari! Co tam? - przywitał się.
- Nic ciekawego. Jesteś jakiś smutny. Coś się stało?
- Nie. Po prostu się nie wyspałem.

Zaśmiałam się.

- To co idziemy?
- Idziemy.

Przeszliśmy kilka ulic w ciszy.

- Marinette?
- Tak?
- Czy mogłabyś opowiedzieć mi trochę o Paryżu?- zapytał
- Pewnie! - odpowiedziałam bez namysłu, chociaż trochę się zdziwiłam.
- Więęc ... Paryż jest cudowny. Napewno słyszałeś o Wieży Eiffla?

Skinął głową.

- Tu, w Japonii dużo się o niej słyszy. Czy w realu też jest taka piękna?
- Owszem. Nawet piękniejsza.
- A Biedronka i Czarny Kot?
- Znasz ich? - byłam zaskoczona
- Pewnie! Cały świat ich zna! To BOHATEROWIE. Nie tylko Paryża...
- Jak to? - zapytałam zdezorientowana
- Gdyby Władca Ciem ich pokonał, wkrótce przejąłby cały świat. - wytłumaczył

Wow. Nie wiedziałam, że nas tu znają...

- Chciałbym kiedyś ich zobaczyć...

Suprise!!Właśnie rozmawiasz z Biedronką!!! Tak właściwie to niee.

- Kiedyś cię tam zabiorę. Obiecuję.

No Now!!! MiraculusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz