Następny dzień. Jeden z wielu bezsensownych dni mojego marnego życia. Bez Adriena wszystko jest bez sensu.
A może to po prostu ja jestem bez sensu?
Tak. To przeze mnie. Przeze mnie wszyscy cierpią. Adrien, Alya.
Zostawiłam ich.
JA ich zostawiłam.
To MOJA wina.Albo Hiroshi zaraził mnie pesymizmem, albo po prostu tak jest. "TAK", czyli beznadziejnie.
Wyszłam z domu. Czekając na Yo, wyliczałam minusy i plusy przeprowadzki.
+ poznałam Yo
+ mam duży pokój
+ umiem Aikido
+ znam japoński- straciłam Alya'e
- zerwałam z Adrienem
- zostawiłam Paryż
- nie jestem Biedronką
- chodzę do klasy z debilami (nie licząc większości °U°)
- nie utrzymuje kontaktu z Tikki
- znienawidziłam różowy kolor ( ciekawe dlaczego? XD)Zasmucił mnie fakt, że przewarzają minusy. Dlaczego? Czy to moja wina?
Z zamyśleń wyrwał mnie głos Yo:
- Hej, Mar! Coś się stało?
Właśnie zdałam sobie sprawę z tego, że stoję na środku ulicy, z opuszczoną głową, prawie płacząc. Nie mogę się rozpłakać.
- Nie. To znaczy tak, ale... Nie. Chyba że tak...
- Aha... Powiedzmy, że rozumiem... Czyli tak.
Pokiwałam twierdząco głową. Jedna łza spłynęła mi po policzku.
- Ej. Marinette. Nie płacz...
- Tęsknię...
Nic nie powiedział. Nie próbował mnie pocieszyć.
Zobaczył w moich oczach, że mnie nie da się pocieszyć...- Ja też tęsknię... Ale inaczej...
Przytulił mnie.
On wie co ja czuje...
Ja wiem co on czuje...
Oboje wiemy, że słowa nie pomogą.Jeśli się za kimś tęskni, to nikt oprócz tej osoby nie jest w stanie pomóc...
- Musimy zapomnieć.- powiedział
- Nie umiem...- odpowiedziałam
- Ja też. Ale musimy się nauczyć. Nauczyć zapominać o tych, których kochamy.
- To niemożliwe.
- Możliwe, Mari...- zapewnił, ale wątpię, że w to wierzy.
![](https://img.wattpad.com/cover/74001921-288-k992717.jpg)
CZYTASZ
No Now!!! Miraculus
FanfictionMarinette musi przeprowadzić się z rodzicami do Japonii. Traci wszystko. Zmienia szkołę, jest daleko od przyjaciół i Adriena ... Próbuje zapomnieć o jego zielonych oczach. Pamaga jej w tym pewien chłopak...