Sobota. Dzień pożegnania. Najpierw rodzice...
- Kochanie.. Przepraszamy... - powiedziała mama przez łzy
- Za co?- zapytałam. Po moim policzku spływały łzy.
- Za to, że rozdzieliliśmy cię z twoimi przyjaciółmi...
- Ale dzięki wam zyskałam nowych - powiedziałam - muszę już iść...
- Dobrze, kochanie. Życzymy ci szczęścia - powiedział tato
- Dziękuję. Odwiedzę was.
Chwyciłam za walizki i wyszłam. Pod domem czekał już Yoko. Był zapłakany.
- Chizuri - powiedział cicho
- Dobrze. Idziemy do Chizuri.
Szliśmy w ciszy. Nie mieliśmy nastroju na rozmowy. Oboje byliśmy rozdarci. Z jednej strony cieszyliśmy się z wyjazdu, a z drugiej tu mamy przyjaciół. Yo tu wróci, ja nie. Gdy tylko weszliśmy, Chiz rzuciła się nam na szyje.
- Powodzenia, Mari...- powiedziała cicho.
- Dziękuję- odpowiedziałam jej
- Nie teraz...- zwróciła się do Yo
- Chiz. Wrócę.
- Kiedy?- zapytała z nadzieją
- Za jakieś... Dwa miesiące.
- Będę czekać.
Pożegnaliśmy się i poszliśmy do Tashio.
- Yo, kiedy wracasz? - zapytał Tas
- Za dwa miesiące.
- Aha. Będę tęsknić - powiedział
- Mar...
- Ja może lepiej wyjdę...- powiedział Yo i wyszedł
- Mari, jesteś moją najlepszą przyjaciółką. Dzięki tobie się zmieniłem. Dziękuję. Obiecaj mi, że nigdy o mnie nie zapomnisz.
- Obiecuję.
Przytuliłam go i wyszłam. Tak po prostu. Dlaczego? Nie wiem.
Lotnisko. Przez cały lot spałam. Yo czytał książkę.
Dotarliśmy. Wreszcie. Zaczynamy nowe życie. Otwieramy nowy rozdział...
Yo poszedł zwiedzać Paryż, a ja pobiegłam pod dom Adriena. Zapukałam do drzwi. Otworzył mi pan Agreste.
- Dzień Dobry! Jest Adrien?
- Nie. Nie ma go już od dwóch lat.
- Jak to?!
- Uciekł. Wyprowadził się.
Adrienie Agreste, gdziekolwiek jesteś, znajdę cię...
CZYTASZ
No Now!!! Miraculus
FanfictionMarinette musi przeprowadzić się z rodzicami do Japonii. Traci wszystko. Zmienia szkołę, jest daleko od przyjaciół i Adriena ... Próbuje zapomnieć o jego zielonych oczach. Pamaga jej w tym pewien chłopak...