- 3 -

6.4K 279 39
                                    

April

- Nareszcie, nareszcie, nareszcie. - wymruczałam, opuszczając budynek szkoły po wszystkim siedmiu lekcjach, jakie dzisiaj miałam. Obok mnie szła Red, która była równie zmęczona, co ja. Miałyśmy dzisiaj sprawdzian, a na weekend rozpoczęłyśmy dwiema godzinami wf - u. Nie było nic lepsze od spocenia się, a potem wracania do domu w pełnym słońcu, bo żaden autobus nie kursował o sensownej godzinie w pobliże naszej dzielnicy. 

- Kto wymyślał nasz podział godzin? Cała śmierdzę. - jęknęła brunetka, związując swoje długie włosy w kucyk. Ja sama pozostałam w koku, który szybko zrobiłam przed pierwszą lekcją, bo było mi zwyczajnie za gorąco. - Gdyby w tej szkole istniało coś takiego jak prysznice, to mogłabym tutaj zamieszkać. - dodała, poprawiając sobie torbę, która zsunęła się jej z ramienia. 

- Jakoś nie chce mi się w to wierzyć. - zaśmiałam się, pocierając zmęczony kark. Naprawdę miałam dość po całym tygodniu nauki. Dlaczego weekend był taki krótki? 

- W sumie racja. - stwierdziła, rozplątując swoje słuchawki. - Masz, bo ja zaraz dostanę pierdolca. - dodała, wciskając mi splątany kabel w dłoń. Pokręciłam zrezygnowana głową i w oka mgnieniu oddałam jej słuchawki z powrotem. 

- Będziesz mi za to płacić. - postanowiłam, co spotkało mnie jedynie z fuck'iem. Przewróciłam oczami, podczas gdy Red szukała swojej ulubionej playlisty. Sama postanowiłam jakoś zabić czas i odnalazłam swoje słuchawki, które mama nazywała drutami, przez które izoluje się od świata, po czym wcisnęłam losowe odtwarzanie. 

:::

Pożegnałam się z Red i ruszyłam przed siebie do swojego domu. Pocieszała mnie myśl, że do wieczora będę sama, ponieważ mama i tata są w pracy, a Ashton nie przyjeżdża na weekend. Miałam trochę czasu dla siebie, więc postanowiłam, że wykorzystam go do nadrobienia zaległości w serialach oraz internecie. Szłam rytmicznie, nucąc pod nosem słowa piosenki razem z wokalistą. Zmarszczyłam brwi, gdy zza zakrętu wyłoniła się ciężarówka, która przewoziła meble przy przeprowadzkach. Oznaczało to, że ktoś nareszcie kupił albo wynajął dom sąsiadujący z moim. Nie miałam pojęcia ile ten dom stał pusty, ale na pewno trwało to dłużej niż pół roku, przez co wszystko popadło w lekkie zaniedbanie. Byłam ciekawa kim są ci ludzie, więc podeszłam bliżej. Zobaczyłam, że kobieta w kwiecie wieku wyjmuje z wnętrza pojazdu duże kartony, które były posklejane taśmą, aby nic z nich nie wypadło.

- Dzień dobry. - przywitałam się radośnie, przystając na moment. - Nazywam się April Irwin, mieszkam tutaj obok, miło mi panią poznać. - dodałam, wyciągając dłoń w jej stronę. Chciałam być miła, poza tym wiedziałam, że prędzej czy później mnie to nie ominie, bo mama pewnie postanowi upiec ciasto i przywitać nim sąsiadów. 

- Mi również. - uśmiechnęła się, odstawiając pudło i otrzepując dłonie. - Liz Hemmings. - dodała, ściskając moją rękę. 

- Jak się podoba pani okolica? - zapytałam, przy okazji rozglądając się dookoła. Domy oraz ogródki były zadbane, dzieciaki na jednym z nich grały w piłkę, a psy, które im towarzyszyły szczekały radośnie. Było tu przeważnie spokojnie, polemizowałabym, jeśli chodzi o ciszę, ale o spokoju byłam pewna. Nie było bójek, kłótni, czy sąsiedzkiej nienawiści i psikusów. Każdy znał się z każdym, wzajemnie się lubiono i pomagano sobie, gdy zaszła taka potrzeba. 

- Jest tu bardzo przyjemnie. - przyznała, zakładając dłonie na biodra. - Cieszę się, że mogłam cię poznać, April. - dodała, posyłając mi kolejny uśmiech, co odwzajemniłam. 

- Wzajemnie. - odpowiedziałam. - Nie będę już pani przeszkadzać, a w razie jakichkolwiek pytań o wszystko proszę pytać. - dodałam, zaczynając iść tyłem w stronę, w którą zmierzałam. Przytaknęła głową na znak, że rozumie i zniknęła razem z pudłem za ciężarówką. Nie byłam pewna, czy mnie polubiła, ale miałam nadzieje, że tak się stało. Ostatnie czego chciałam, to jakieś spięcia z sąsiadami. 

 Zatrzymałam się przy drzwiach wejściowych, aby odnaleźć klucze. Zajęło mi to dłuższą chwilę, gdyż spadły na dno plecaka, przez co musiałam się namęczyć, aby dosięgnąć je pomiędzy książkami i zeszytami. Mając je już w dłoniach, wsunęłam do zamka, po czym przekręciłam, od razu zamykając za sobą drzwi. Zrzuciłam buty, a klucze odłożyłam na komodę. 

- Skiper, frajerze, gdzie jesteś? - zawołałam, chcąc się przekonać, gdzie wywiało pekińczyka, ale wystarczyło, że weszłam do salonu, gdzie leżał na kanapie i ani myślał, żeby się ruszyć. - Cześć mordko, stęskniłeś się? No jasne, że nie. Ty wszystkich kochasz mocniej niż mnie, o ile mnie kochasz. - pogłaskałam go za uchem, na co poderwał się ze strachu, powodując mój śmiech. Pokręciłam głową, widząc, że z powrotem się położył, zauważając, że to ja, po czym skręciłam do łazienki sąsiadującej z sypialnią rodziców. Umyłam ręce i zamieniłam fryzurę na warkocz. Potem przeszłam do kuchni, chcąc coś zjeść. W lodówce znalazłam resztki wczorajszej rolady mięsnej, więc postanowiłam ją zjeść. Przygrzałam wszystko, to co zostało i usiadłam na stołku barowym, stawiając przed sobą talerz.

- Nie patrz się tak na mnie, bo nic nie dostaniesz. Twoja dupa jest jeszcze grubsza niż moja. - mruknęłam do psa, który zaczął drapać moje skarpetki, po czym zaskomlał parę razy. - No dobra, ale ani słowa mamie, bo oboje dostaniemy opieprz. - dodałam, dzieląc się z nim posiłkiem. Pokręciłam głową, wiedząc, że jemu zawsze uda się ode mnie coś wyłudzić i wróciłam do jedzenia. 

Gdy wszystko zniknęło z talerza, umyłam go, wytarłam i schowałam, po czym zabrałam plecak i weszłam na górę. Rzuciłam go w kąt, zatrzaskując drzwi od pokoju, po czym opadłam na łóżko, zabierając z szafki nocnej laptopa, który leżał tam od wczoraj. Wcisnęłam przycisk, który miał go uruchomić i wstałam, aby wpuścić Skipera do środka, bo zaczął drapać w drzwi, choć był nauczony, że nie wolno tego robić. Ta mała, wredna kulka robiła wszystko, aby być w centrum uwagi. 

- Nie ma Ashtona, więc musisz pocieszyć się mną, co? - uniosłam brew, gdy położył się na środku dywanu i westchnął ciężko, zmęczony swoim jakże ciężkim życiem. Też bym tak chciała, bo miał zdecydowanie lepiej ode mnie. Wstawał kiedy chciał, spał ile chciał, a jedzenie, które dostawał nie było najgorsze. Czego chcieć więcej?

Zabrałam laptopa ze sobą, przenosząc się na parapet. Podłączyłam słuchawki, odnalazłam zakładkę, którą był ostatni odcinek Prison Break, jaki skończyłam oglądać i zaczęłam czekać, aż strona się uruchomi. Spojrzałam w okno domu znajdujące się na przeciwko mojego, drzwi się tam otworzyły, a w pokoju pojawił się chłopak, który uczepił się w mnie w szkole. Bajerował tanimi tekstami, dopóki go nie spławiłam, uświadamiając mu, że nie wskoczę mu tak łatwo do łóżka, o ile w ogóle.

- Znowu ty...

- Przeciwieństwa się przeciągają, co?

~*~

no cześć mordki, mamy trzeci rozdział, co sądzicie?

będę wdzięczna za komentarze i zapraszam na swoje pozostałe prace, ily x

Red xoxo

neighbour • hemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz