- 10 -

3.4K 171 12
                                    

Lekcję ciągnęły mi się niemiłosiernie, przez co zachciało mi się spać. Na ostatniej oparłam głowę na pięści i poprosiłam Red, aby mnie pilnowała. Jedyne, co mi się chciało to ziewać i leżeć, a nie słuchać, czegoś co i tak mi się w życiu nie przyda, po czym to zapamiętać. Ucieszyłam się wyraźnie, gdy dzwonek zadzwonił, bo nareszcie moje męczarnie dobiegły końca, a wizja popołudnia spędzonego w łóżku stawała się coraz wyraźniejsza.

- Tak bardzo chce mi się spać. - przyznałam, pocierając kark. - Chce do domu. 

- To przebieraj żwawiej nogami, może zdążymy na autobus. - popędziła mnie Red, gdy wychodziłyśmy z budynku. 

- Idę, już idę. - uniosłam do góry dłonie, stawiając dłuższe kroki. - I jak było na francuskim? - zapytałam, patrząc się na nią. Uśmiechnęła się niewinnie, a potem zwiesiła głowę.

- Myślałam, że motyle mi zrobią dziurę w brzuchu. - przyznała w końcu, biorąc głębszy oddech. Zachichotała cicho.

- Byłam na ciebie taka zła, ale z drugiej strony nie umiem się na ciebie wściekać, bo wiem, że to było bardzo ważne . - powiedziałam, rozplątując słuchawki. 

- Jesteś kochana.

- Tylko dla ciebie. - zaśmiałam się, a potem pokręciłam głową. - Teraz to ty się pośpiesz, bo zaraz to złomowisko przyjedzie. - dodałam, gdy zatrzymała się, aby znaleźć swój telefon.

- Już idę, bez nerwów. - usiadła na ławce na przystanku, w tym samym momencie co ja. 

Dużo rozmawiałyśmy, a autobusu, jak nie było tak nie było. Zaczęłam się denerwować, bo chciałam być już w domu i odpocząć, a nie siedzieć na przystanku i tracić nerwy. Gdy minęło pierwsze piętnaście minut i w szkole zostali tylko ci, którzy mieli jakieś kółka, czy coś w tym rodzaju, stwierdziłam, że jeszcze moment i idę na nogach. Po równej półgodzinie, Red się wkurzyła tak samo, jak ja i ruszyłyśmy powoli przed siebie do domu. 

Rozstałyśmy się na skrzyżowaniu. Obiecałam jej, że jeszcze pogadamy, po czym złapałam wspólny rytm swoich kroków i aktualnej piosenki i dotarłam do domu. Stwierdziłam, że skoro rodziców nie ma, to obiadu również, więc zabrałam Skipera na spacer. Właściwie, to on sobie spacerował, ja jechałam na desce. Całe to zmęczenie, które siedziało we mnie od rana chyba zniknęło, bo nie czułam, aby powieki robiły mi się ciężkie, czy coś w tym rodzaju. 

Gdy wracałam już do domu, prawie ciągnąć za sobą psa, bo był tak bardzo zmęczony, zauważyłam, że wysiada z samochodu i zmierza długim podjazdem do domu. Przewróciłam oczami, gdy puścił mi oczko, za nim przekręcił klucze w zamku. Westchnęłam cicho, idąc przez trawnik do ogrodu. Zostawiłam tam Skipera i weszłam do domu przez garaż. Umyłam ręce, odkładając wcześniej smycz i obrożę w korytarzu na szafkę i zawędrowałam do kuchni. Nie miałam pojęcia, co sobie przygotować na obiad, a w lodówce cudów nie było. Westchnęłam cicho, ale zaraz po tym się uśmiechnęłam. Wyjęłam z kieszeni telefon, zadzwoniłam do pizzerii i zamówiłam pizzę. Opadłam na kanapę w salonie, czekając na dostawcę. Nawet nie byłam pewna, czy mam przy sobie tyle pieniędzy, ale nie chciało mi się nawet tego sprawdzać. Ogarnęło mnie naprawdę wielkie lenistwo. 

Gdy chłopak już się pojawił, uregulowałam rachunek, wyłączyłam telewizor i weszłam na górę. Burczało mi w brzuchu, a mój głód nasilił się, gdy tylko poczułam ten piękny zapach. Oblizałam usta, otwierając pudełko i po jakiejś pół godzinie po pizzy nie został nawet najmniejszy okruszek. Poczułam się pełna, a mój brzuch sam oświadczył, że więcej już nie zmieści. Odłożyłam pudełko na biurko i westchnęłam błogo, opadając na łóżko. Wiedziałam, że powinnam wziąć się do nauki, ale jedyne, czego chciałam, to spokój i cisza. 

I wiecie co?

To okazało się za dużo. 

Usłyszałam, jak drzwi od pokoju Luke'a trzaskają, po czym łóżko skrzypnęło niebezpiecznie. Przewróciłam oczami, wychylając się, aby zobaczyć, co on tam robi i czy przypadkiem nie ma towarzystwa, bo nie chciałam przeżywać powtórki z rozrywki. Gdy nic więcej nie usłyszałam i nie zobaczyłam, doszłam do wniosku, że chyba też jest zmęczony po szkole, ale nie mogłam mylić się bardziej. Zaczął brzdąkać coś tam na gitarze, która nie była nastrojona, przez co prychnęłam cicho.

- Te, Hemmings! Przymknij koparę i swoją gitarę! Tutaj są ludzie! - krzyknęłam, mając nadzieje, że usłyszy. Naprawdę powinnam wyrobić sobie nawyk zamykania okna, aby uniknąć takich sytuacji. 

- Nie jesteś tutaj sama! Poza tym, żyjemy w wolnym kraju! - zaczął, przez co zmusiłam się do wstania i podejścia do okna. Siedział na parapecie z nogami wyciągniętymi przed siebie, na całą możliwą długość. 

- Ty też nie jesteś tutaj sam. - burknęłam, przeczesując palcami włosy. Nie dość, ze denerwował mnie w szkole, to jeszcze po tej męczarni serwował mi swoje marne towarzystwo. To było takie wkurwiające. - Zamknij okno, albo nastrój to cholerstwo, bo nie mam zamiaru tego słuchać. - dodałam, krzyżując dłonie na piersi.

- Właśnie ją stroję, jakbyś chciała wiedzieć. - wzruszył ramionami, przez co zaśmiałam się głośno.

- Z takim słuchem możesz pożegnać się z jakąkolwiek karierą muzyczną. - spojrzałam na niego z politowaniem, po czym odwróciłam się na pięcie i opadłam z powrotem na łóżko.

Odnalazłam słuchawki, które podłączyłam do telefonu i włączyłam byle jaką playlistę. Ustawiłam największą możliwą głośność i rzuciłam telefon na poduszkę. Zamknęłam oczy, czując jak dźwięki gitary przelatują przez całe moje ciało, od czubka głowy, aż po palce u stóp.

To był moment, w którym uświadomiłam sobie, jak bardzo dobrej muzyki słucham. 

Leżałam tak sobie, nie zwracając uwagi na nic. Piosenki przelatywały przeze mnie razem z minutami i godzinami. Gdy uznałam, że już wystarczy ze zdziwieniem stwierdziłam, iż wybiła 18, a lekcje były nieruszone. Westchnęłam ciężko, siadając przy biurku, po czym przerzuciłam się na wieżę. Znów ustawiłam największą głośność i zaczęłam czytać temat z francuskiego. Zobaczyłam w kalendarzu, że mamy jutro kartkówkę, więc wolałam się wszystkiego nauczyć, aby nie zrobić sobie jutro niespodzianki. Gdy sięgałam po podręcznik, zauważyłam, że blondyn dalej siedzi na parapecie, ale już bez gitary.

Posłał mu uśmiech, na co przewróciłam oczami, po czym prychnęłam. Niech nie próbuje być nagle taki milusi, bo zacznę się śmiać. Pokręciłam głową, rozsiadając się wygodniej w fotelu, po czym wróciłam wzrokiem do podręcznika, nie dając mu się w żaden sposób rozproszyć. 

~*~

bekowe sytuacje miałam ostatnio z sąsiadami i z tłumaczeniem, jak to się odbyło, że April i Luke poznali się wcześniej XDDDD

anyway, zostawcie coś po sobie, bo pod ostatnim rozdziałem staty były niskie, cri

wiecie, że jesteśmy w 1/3 fabuły?

all the love, Red x

neighbour • hemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz