- Jak to nie jedziesz ze mną? - uniosłam brew, rozmawiając z Red przez telefon. Szykowałam się właśnie do szkoły, gdy brunetka do mnie zadzwoniła, a ja chcąc nie chcąc musiałam odebrać.
- Normalnie. - jęknęła, a ja mogłam się tylko domyślić, że przewróciła oczami.
- Dlaczego? - ciągnęłam, próbując rozplątać słuchawki jedną dłonią. - Cholera. - mruknęłam, gdy tylko poplątałam je bardziej.
- Co?
- Nie do ciebie. - westchnęłam ciężko. - No to dlaczego zostawiasz mnie, swoją najlepszą przyjaciółkę, co?
- Um...
- Red, mów. Nie mam dla ciebie całego dnia. - zaczęłam, bo wiedziała, że naprawdę mnie nie musi się wstydzić. Kogo, jak kogo, ale mnie na pewno nie.
- Michael powiedział, że mnie zabierze. - odpowiedziała, a ja poczułam, jak kamień mi z serca spada. Już myślałam, że zrobiłam coś nie tak, a to tylko Clifford mnie ubiegł.
- Mogłaś od razu powiedzieć. - zaśmiałam się. - Tylko grzecznie tam. Dzieci na razie nie potrzebujesz. - dodałam, a ona prychnęła cicho.
- No dzięki. - powiedziała, gdy schodziłam na dół.
- Nie ma za co, marudo. - uśmiechnęłam się lekko. - Czyli widzimy się dopiero w szkole?
- Tak. - powiedziała zgodnie, a ja westchnęłam ciężko. Nie lubiłam sama do niej jeździć. - To do zobaczenia, paskudo.
- Na razie. - pożegnałam się i nasunęłam buty na stopy. Rzuciłam jeszcze tylko, że wychodzę i rzeczywiście to zrobiłam.
Podpięłam słuchawki do telefonu i włożyłam je w uszy, a następnie zaczęłam szukać, czegoś, czego chciałam po słuchać, a chciałam wszystkiego. To był największy ból. Nawet nie patrzyłam się, czy idę w dobrym kierunku, bo to nogi prowadziły mnie tam, gdzie chciałam. I wszystko byłoby w porządku, dotarłabym spokojnie do szkoły, ale miałam swoje własne szczęście, które działało zupełnie odwrotnie do tego normalnego. Musiałam na kogoś wpaść, a tym ktosiem był Hemmings. Bo kto by inny?
- Wiem, że jestem szczupły, ale nie przesadzajmy. Widać mnie i to z daleka, kochanie. - spojrzał na mnie wymownie, a ja pokręciłam głową.
- Przepraszam, nie patrzyłam, gdzie idę. - wyjaśniłam, chcąc go już ominąć i nie ciągnąć dalej tej głupiej rozmowy. Nie widziałam w niej sensu. Luke jednak nie chciał mnie przepuścić. - Suń swój płaski zad, święta krowo. - burknęłam, robiąc kolejny krok w prawo. Ten dalej swoje.
- Jedno słowo mnie nie satysfakcjonuje. - powiedział i nadstawił policzek. - Ale myślę, że całus załatwi sprawę.
- Chyba śnisz. - prychnęłam i skrzyżowałam dłonie na piersi. Próbowałam go obejść z drugiej strony, ale dalej to samo. Ugh, trzymajcie mnie, bo wyjdę z siebie i stanę obok.
- W moich snach robimy lepsze rzeczy.
- Skończ. - poprosiłam, po czym w końcu udało mi się go minąć. Myślałam, że da mi spokój, ale zgadnijcie co. Tak się nie stało. Czy kogoś to dziwi?
- Nie chcesz wiedzieć? - zrobił smutną minę i ruszył za mną. Pomocy.
- Nie. - rzuciłam krótko, próbując uciąć tą rozmowę. Na próżno. Ten dalej swoje. - No czego ode mnie chcesz, śmieciu? Nie mam nastroju na pogaduszki na temat zaliczonych przez ciebie panienek. A nawet mam to w dupie.
- Chce pójść z tobą do szkoły.
- Bywałam na lepszych randkach. - stwierdziłam, mierząc go wzrokiem. Pokręcił zrezygnowany głową.
- Gdy cię zapraszałem na prawdziwą, to odmówiłaś. - zauważył, gdy dotarliśmy na przystanek. Postanowiłam, że jakoś zniosę jego towarzystwo.
- I zrobiłabym to samo, gdybyś zapytał znowu. - złapałam z nim kontakt wzrokowy. - Nie jestem z tych łatwych.
- Dlaczego zakładasz, że chce cię dopisać do listy?
- Bo gdyby ci zależało, to nie bajerowałbyś wszystkich lasek z naszych klas? - uniosłam brew, a później zrobiłam minę, która wskazywała na to, że powinno być to dla niego oczywiste. Nie miałam pojęcia, czy tak było, ale pewnie nie.
- Raz, czy dwa mi się to zdarzyło.
- Pomnóżmy to jakieś dwieście razy i wtedy może minimalnie zbliżmy się do tej pierwotnej liczby. - prychnęłam, a gdy autobus podjechał wsiadłam do środka i ruszyłam w głąb pojazdu, szukając wolnego siedzenia.
Zajęłam miejsce obok jakiejś dziewczynki, aby on nie mógł zrobić tego ze mną. Nawet nie wiedziałam, czemu tak bardzo byłam na niego cięta, bo to w sumie nie była moja sprawa z kim się zadaje. Nawet mnie to nie obchodziło i miałam lepsze zajęcia na głowie. Owszem miewał momenty, w których był nawet słodki i w ogóle niewkurzający, ale to działo się tylko czasami. I trwało bardzo krótko. Na ogół był, taki jak teraz. I taki, o którym mówię przez cały ten czas od samego początku. Wkurzający, irytujący i aż proszący się o to, aby ktoś strzelił go mocno w mordę. Miałam na to ochotę, ale nawet nie sięgałam mu do policzków i mogłoby się to dla mnie skończyć niezbyt dobrze. Prędzej, to ja dostałabym łomot od niego, a nie on ode mnie. Tylko sobie to wyobraźcie, jak ja, taki mały krasnal, próbuje się bić z tą sosną kanadyjską.
- Myślałem, że się lubimy. - jęknął i zrobił smutną minę, zajmując miejsce za mną.
- Widzisz, a jednak nie. - pokręciłam głową i wbrew sobie odwróciłam się do niego. Chciałam móc widzieć jego twarz. Sama nie wiedziałam, dlaczego. - Od samego początku, odkąd cię zobaczyłam miałam ochotę przywalić ci w tę twoją mordę, wiesz?
- Schlebiasz mi, panno Irwin. Ja miałem nieco inne zamiary. - powiedział, a gdy mówił drugą część, to spojrzał się na mnie wymownie.
- Nadal nie chce o nich widzieć. - powiedziałam pewnie, a później zmierzyłam go wzrokiem. - Jesteś zboczony, a to niezdrowe.
- Tak już musi być. Ale za niedługo nawet ci to nie będzie przeszkadzać, zobaczysz. - zaczął, przez co zaśmiałam się cicho.
- Masz rację, na pewno nie będzie. - odpowiedziałam, patrząc się na niego. Oczy mu zaświeciły, więc specjalnie przemilczałam jeszcze kilka sekund. - Gdy już cię uduszę i zakopie w ogródku. - dodałam, a później posłałam mu sztuczny uśmiech.
- A już liczyłem na miłość z Króla Lwa.
- Jeśli miałbyś być jakimś zwierzęciem, to prędzej Timonem niż Simbą. - spojrzałam na niego, a później wstałam, bo dotarliśmy pod szkołę. I wiecie co? Myślałam, że się od niego uwolnię, ale nie. Chodził za mną przez ten cały cholerny dzień.
~*~
oklaski młodzieży dla red
wyrobiłam się przed północą, jupi
ktoś może powie, co sądzi? brakuje mi was i waszych opinii
CZYTASZ
neighbour • hemmings
FanfictionLuke zamieszkał w sąsiedztwie April. A ona już wkrótce przekona się, jak jej sąsiad potrafi być denerwujący. ~*~ [zakończone ✔] [dedykowane @thepuppeteerx ] © text, cover and trailer by xrainbow_007x (2016/17)