- Droga młodzieży, wstajemy, wstajemy! Szkoda takiego dnia! - usłyszałam jeszcze przez mgłę, po czym uderzanie drewnianej łyżki o garnek postawiło mnie na nogi.
Przetarłam oczy, krzywiąc się z nadmiaru światła. Czułam się strasznie niewyspana oraz było mi niewygodnie. Jęknęłam bezradnie, po czym zaczęłam się przeciągać, zastanawiając się, co za idiota chce nas obudzić. Nas albo mnie, bo nie miałam pojęcia, czy reszta śpi. Ziewnęłam szeroko, czekając, aż obraz przed oczami mi się wyostrzy i przeczesałam palcami włosy. Przypomniała mi się cała noc oraz to, że zasnęłam w najmniej odpowiednim miejscu i godzinie. Zarumieniłam się lekko, zdając sobie sprawę, że czyjeś ramiona oplatają mnie w talii. I zgadujcie czyje ramiona to były. No jasne, że Hemmingsa.
Po tym, jak mnie wystraszył, chamsko wprosił się na noc filmową. Wyżarł mi prawie całą lodówkę i wypił wszystko, to co miałam schowane przed Ashtonem i co było moje. A moje jedzenie to świętość, więc zaczęliśmy się lekko kłócić. Na szczęście Clifford załagodził sytuację i usiadł razem z brunetką pomiędzy nami, nie dając nam już okazji do usiłowania zamordowania tej drugiej osoby.
- Zamkij mordę, bracie... - jęknęłam, chowając twarz w dłoniach. Czułam się, jakbym była na porządnym kacu. Możecie mi wierzyć.
- Nie było mnie parę dni i takie rzeczy tu widzę. Wstydź się, Irwin. Nie tak cię wychowywałem. - założył dłonie na biodra, a ja spojrzałam na niego krytycznie.
- Nie wychowywałeś mnie, kundlu. - prychnęłam w końcu. - Jedyne, czego mnie nauczyłeś to bekanie alfabetu i nic więcej. - dodałam, a on poprawił T - shirt, całkiem dumny z siebie.
- Co, jaki alfabet? Hm? - Red zaczęła się budzić i przy okazji dźgnęła mnie mocno łokciem w żebra przez co z moich ust wydostała się wiązka przekleństw. - Przepraszam!
- Spadaj, małpo. - jęknęłam, łapiąc się za bolące miejsce. - Będziesz się za to smażyć w piekle, zobaczysz. - dodałam, a ona przewróciła oczami.
- Przesadzasz. - mruknęła jeszcze zaspanym głosem i odgarnęła włosy z twarzy, które tak jak ona cała nie prezentowały się zbyt okazale. - I tak wszyscy wiedzą, że tam trafię, więc nawet mi to odpowiada.
- Mogę wiedzieć, co wy tu wczoraj robiliście? - wtrącił się Ashton, omiatając wzrokiem cały ten bałagan, który narobiłam z Hemmingsem.
- Jej się pytaj, to ona dostała jakieś kurwicy i nie mogliśmy w spokoju oglądać. - odpowiedziała Davenport, a ja spojrzałam na nią morderczo. W nagrodę dostałam buziaka posłanego w powietrze. - Ale czekajcie, to u was rodzinne. - dodała, śmiejąc się pod nosem. Obudziło to Michaela, który do tej pory spał w nią wtulony w dziecięcy sposób.
- To po ojcu. - przyznaliśmy zgodnie i jednocześnie, a potem zaśmiałam się cicho z brata. - Miało cię tu nie być. - dodałam, patrząc się na niego pytająco, a ten tylko opadł na kanapę za nami i uśmiechnął się niewinnie.
- Ale teraz już jestem i możesz zacząć mi bić pokłony. - stwierdził, wykonując w moim kierunku lekceważący gest ręką. - I mogłabyś pójść na zakupy, wiesz? - dodał, a ja prychnęłam cicho.
- Znalazł się księciunio. - przewróciłam oczami, a potem walnęłam z całej siły blondyna poduszką, bo nadal mnie mocno trzymał. - Możesz sobie pomarzyć. Dzisiaj to ty robisz obiad, gnido. - dodałam, patrząc się wymownie na starszego Irwina, a ten tylko spojrzał się na mnie morderczo. Michael i Red chichotali z przezwiska, jakie mu nadałam.
- Ja? Przecież ja robiłem ostatnio!
- Czyli jakieś dwa miesiące temu. Faktycznie to było ostatnio. - rzuciłam ironicznie, a ten już się poddał, czując, że dzisiaj ze mną nie wygra. I słusznie. Bo tak by było. - Te, Nefretete. Wstajemy! - dodałam, uderzając Luke'a jeszcze raz tą samą poduszką.
- Mhm...
- Mówię, wstawaj, bo zaraz poszczuje cię Skiperem. - zaczęłam, podnosząc się z podłogi. Na niej został tylko blondyn. - No, raz, dwa. - dodałam, ponaglając go.
- A miałem taki zajebisty sen... - jęknął bezradnie, przecierając twarz dłońmi, gdy w miarę kontaktował już z otoczeniem.
- Nie chce wiedzieć, co w nim było. - rzuciłam zniesmaczona, a on tylko uśmiechnął się lubieżnie. Jeszcze bardziej nie chce, dzięki Hemmings. - Możesz już spadać. - dodałam, zakładając dłonie na biodra.
- I lepiej się ciesz, że niczego wczoraj nie próbowałeś. Gdybym zastał was w dwuznacznej sytuacji, to wyleciałbyś stąd szybciej niż zdążyłbyś się zorientować. - rzucił starszy Irwin, a blondyn zrobił przerażoną minę. Zaśmiałam się cicho.
- Kiedy się znowu zobaczymy? - zapytał jednak po chwili ciszy i spojrzał w moim kierunku. Wzruszyłam beznamiętnie ramionami.
- Po co się pytasz, jak i tak będziesz mnie za chwilę wkurwiał? - uniosłam brew, krzyżując dłonie na klatce piersiowej. Musiał przyznać mi rację i to zrobił, po czym zaśmiał się cicho.
- To do zobaczenia, słońce. - rzucił mi do ucha, przez co się skrzywiłam i odprowadziłam go do drzwi. Gdy zniknął na ulicy odetchnęłam z ulgą i postanowiłam, że muszę posprzątać. Wiedziałam, że Ashton nie zrobi tego z własnej woli, więc musiałam zrobić to sama. Poza tym, jak gotuje obiad, to niech gotuje. Ja dzisiaj nie wchodzę do kuchni.
- Myślę, że my też będziemy się już zbierać, co? - zaczął Michael i spojrzał na Red, a ta tylko przytaknęła głową i podeszła do mnie, aby się przytulić.
- Jasne, zostawicie mnie w tym burdelu całkiem samą z tym kundlem. - prychnęłam w żartach, a później zaśmiałam się cicho. - Widzimy się w szkole, Red. - dodałam.
- Oczywiście, to na razie. - zgodziła się, a później odsunęła się nieco ode mnie. - Musimy jeszcze później pogadać. - dodała, a ja zrozumiałam, że muszę zadzwonić.
- Jasne, to do potem. - kiwnęłam głową, a potem przybiłam piątkę z Michaelem i na serio zajęłam się sprzątaniem.
Uwinęłam się dosyć szybko, a później nawet zrobiłam lekcje, co było do mnie niepodobne. W porze obiadowej zeszłam do kuchni, gdzie krzątał się mój braciszek. Zrobił jakiś makaron, więc nie miałam na co narzekać i zjadłam swoją porcję. Przy jedzeniu zawsze rozmawialiśmy i tak było tym razem, choć dzisiaj to bardziej ja gadałam, a Ashton milczał. Stwierdziłam, że coś musi być na rzeczy i tylko czekałam, aż się przełamię i się wygada.
- No dawaj, przecież widzę, że coś cię męczy.
- No, musimy pogadać. A w zasadzie, to musisz mi pomóc.
~*~
miłego czwartku, pamiętajcie, że to już prawie weekend!
all the love, red x
CZYTASZ
neighbour • hemmings
FanfictionLuke zamieszkał w sąsiedztwie April. A ona już wkrótce przekona się, jak jej sąsiad potrafi być denerwujący. ~*~ [zakończone ✔] [dedykowane @thepuppeteerx ] © text, cover and trailer by xrainbow_007x (2016/17)