- 26 -

2.2K 127 5
                                    

Luke

W tamtą sobotę obudziłem się dosyć wcześnie. Chociaż, jak kto woli, bo nie wiem, czy godzinę jedenastą trzydzieści można nazwać godziną wczesną. Aczkolwiek dla mnie było to wcześnie, ponieważ potrafiłem spać o wiele dłużej, a także twardziej niż teraz. Obudziły mnie z dołu rozmowy mamy z jej przyjaciółką, która była wyjątkowo denerwującą kobietą. Westchnąłem ciężko, zdając sobie sprawy, że nie dam rady z powrotem zasnąć i sięgnąłem na szafkę nocną po telefon. Przeżyłem wielkie rozczarowanie, gdy okazało się, że zapomniałem podłączyć go w nocy do ładowarki, przez co miał ledwo kilka procent i przewróciłem przez to oczami. Brawo, Hemmings, brawo. 

- Dzień dobry, śpiochu! - usłyszałem, a po rozpoznaniu głosu, który to powiedział, uśmiechnąłem się. Wygrzebałem się z łóżka i po naciągnięciu na siebie dresów, podszedłem do okna. 

- Cześć. - przywitałem się, widząc April, która wyglądała chyba jeszcze piękniej niż zazwyczaj. Dawniej potrafiłbym się skarcić za takie gadanie, ale skoro zaczynało mi na niej zależeć, to chyba nie musiałem tego robić. - Myślałem, że też jeszcze śpisz. 

- Musiałam wyprowadzić Skipera, poza tym jestem sama w domu i muszę wysprzątać za nim rodzice wrócą z pracy, a Ashton zdąży nabrudzić jeszcze bardziej. - wyjaśniła, wzruszając przy tym ramionami. - A ty co? Mama nie dała spać? - dodała, śmiejąc się pod nosem.

- Od dobrej godziny gada ze swoją przyjaciółką o przepisie na jakąś zupę. - pokręciłem głową, a brunetka roześmiała się głośniej.

- No widzisz, u mnie dałbyś radę się dobrze wyspać. Jest cicho do tego stopnia, że nawet Skiper nic nie robi. - powiedziała, jakby coś proponując, ale na razie nie chciałem łapać jej za słówka. Poza tym nieco dziwiło mnie jej zachowanie, bo jeszcze ten poniedziałek wydawała się chłodna, a temat randki był jej obojętny. Teraz była całkiem miła i uśmiechała się do mnie, w dodatku nie mówiła, że jedyne, co robię, to nałogowo ją wkurwiam. Nie żebym miał na co narzekać, bo nie mam, ale chyba nigdy nie zrozumiem kobiet i tego, jak bardzo zmienne potrafią być. 

- Kiedyś skorzystam. - obiecałem jej w końcu, po czym posłałem jej oczko, a ta pokręciła głową. - Więc co musisz wysprzątać?

- Cały dom, poza tym muszę zająć się obiadem i pójść do sklepu po zakupy. Czemu pytasz?

- Męska ciekawość. - wzruszyłem ramionami. Zmierzyłem ją jeszcze przez chwilę wzrokiem, po czym posłałem uśmiech. - Pomóc ci jakoś? I tak nie mam co robić, a mama będzie szczęśliwsza, gdy mnie nie będzie w domu. 

- Jeśli chcesz. - powiedziała niby obojętnie, ale poczułem, że jest wdzięczna już za tą zwykłą ofertę pomocy. - Wejdź przez ogród, nie chce mi się iść do drzwi wejściowych. - dodała, a ja tylko kiwnąłem głową, po czym zgarnąłem telefon z ładowarką i zbiegłem na dół. 

Przeskoczyłem przez ogrodzenie, jakie dzieliło nasze podwórka i już znalazłem się u April. Skiper, który leżał na schodkach prowadzących na werandę podniósł się i podbiegł do mnie, domagając się tego, abym go pogłaskał. Tak też zrobiłem i później znalazłem się w domu. Brunetka akurat schodziła na dół, przez co posłałem jej uśmiech, a później cmoknąłem w policzek. Zarumieniła się lekko, co chyba zdarzyło się pierwszy raz w mojej obecności i oczywiście było całkiem urocze. Złapaliśmy przez to krótki kontakt wzrokowy, a mój uśmiech się poszerzył. 

- Ślicznie dzisiaj wyglądasz. - powiedziałem w końcu, przez co April zwiesiła głowę, nie wiedząc, co powiedzieć, aż w końcu wymamrotała niewyraźne 'dziękuje', a ja zachichotałem pod nosem. - Nie ma za co. - dodałem w końcu, a ona odchrząknęła, czując się niekomfortowo. 

- Więc, chcesz mi pomóc, tak? - zaczęła, zmieniając temat. Związała włosy, aby jej nie przeszkadzały i zmierzyła mnie wzrokiem. 

- Tak. - zgodziłem się, wsuwając dłonie do kieszeni spodni. - Czekam na rozkazy, pułkowniku. 

- Możesz odkurzyć, ja w tym czasie zmyje naczynia i nastawię wodę na makaron. - przyznała, rozdzielając nam obowiązki.

- Nie stać cię na coś oryginalniejszego?

- Nie wybrzydzaj. - skarciła mnie, jak mama swojego synka, przez co zaśmiałem się, a później uniosłem do góry dłonie w geście kapitulacji. 

- Aj, aj, kapitanie. 

- Zdecyduj się, czy jestem pułkownikiem, czy kapitanem, bo sama już nie wiem.

- Możesz być moją dziewczyną, ale to już jak chcesz. - przyznałem, a ona pozostawiła to bez komentarza i zniknęła w kuchni. 

Westchnąłem ciężko, zdając sobie sprawę, że dzisiaj raczej też nie zaczniemy tego tematu i dopytałem jeszcze, gdzie mają odkurzacz, po czym wziąłem się za wyznaczone mi zadanie. Odkurzyłem cały parter, albo prościej mówiąc każde pomieszczenie, które znalazłem i które było otwarte. Później miałem popilnować sosu do makaronu, a April w tym czasie wysprzątała łazienkę. Doprawiłem go trochę po swojemu, bo według mnie byłby lepszy w takiej właśnie odsłonie, ponadto brunetce też posmakował, więc zjedliśmy swoje porcje, po czym postanowiliśmy trochę odpocząć. Nie trwało to jednak zbyt długo ponieważ czekało na nas jeszcze piętro do wysprzątania. 

Znów wziąłem się za odkurzanie, a April ogarnęła drugą łazienkę i swój pokój. We dwójkę rzeczywiście poszło szybciej i wyrobiliśmy się sporo przed czasem. Później poszliśmy na zakupy, które przyniosłem do domu, choć Irwin mówiła, że da sobie radę i może ponieść chociaż jedną torbę. Nie chciałem jednak, aby się przemęczała, poza tym to nie było nic takiego i dawałem sobie radę sam. 

Na koniec postanowiliśmy obejrzeć razem jakiś film, więc pobiegłem nam jeszcze po popcorn do domu, który miałem nadzieje, że nie zjadłem, a April miała coś wybrać. Ostatecznie spodziewałem się czegoś innego niż Leon Zawodowiec, ale nie mogłem na nic narzekać. Film okazał się być w porządku, a jeszcze bardziej w porządku był fakt, że brunetka mimowolnie przytuliła się do mnie podczas oglądania i jedzenia. Cieszyłem się z tego faktu i tylko zacieśniłem uścisk, a w duchu zacząłem mieć ochotę na powtarzanie tego dnia, który przecież w całości spędziliśmy razem. April naprawdę była warta tego całego zachodu i uganianie się za nią, i tylko za nią, a nie za milionem dziewczyn na raz było o wiele lepsze. Zaczynało mi na niej naprawdę zależeć i miałem nadzieje, że za niedługo pójdziemy na kolejną randkę, aż w końcu zgodzi się być ze mną. 

~*~

nareszcie zaczynamy maraton nananana

co sądzicie o tym rozdziale?

all the love, red x

neighbour • hemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz