- 11 -

3.2K 161 11
                                    

Luke

Wszedłem razem z Michaelem na stołówkę, śmiejąc się z jego suchych żartów. Od momentu, w którym trafiłem do tej szkoły jakoś się zaprzyjaźniliśmy. Zdążyłem go trochę poznać i doszedłem do wniosku, że dogadujemy się lepiej niż dobrze.

- Jestem głodny. - jęknął, przeczesując palcami swoje czerwone włosy. 

- Zawsze jesteś głodny, idioto. - stwierdziłem, gdy podeszliśmy po jedzenie. Mój apetyt zniknął jeszcze szybciej niż się pojawił, gdy zobaczyłem dzisiejszą propozycję na obiad. Odłożyłem tackę z powrotem na miejsce i zaczekałem, aż Clifford zabierze swoją porcję. Gdy już się zdecydował i odnaleźliśmy wolny stolik, usiadłem przy nim, rzucając przy okazji torbą o podłogę. - Co mamy później? - dodałem, unosząc brew.

- Francuski. - odpowiedział po przełknięciu tej papki dla więźniów. Uśmiechnąłem się szeroko. Wiedziałem już, co zamierzałem robić na tej lekcji. - A co?

- Nic ważnego. - wzruszyłem ramionami, zaczynając bębnić opuszkami palców o powierzchnię stolika. Szukałem pośród reszty tłumu tej jednej, dobrze mi znanej twarzy, ale jak na złość nigdzie jej nie było. 

- Znowu chcesz wkurwić April?

- Aż tak bardzo to widać?

- I to, że chcesz się z nią umówić, ale ona ma w dupie twoje starania też. - przyznał, nie pocieszając mnie tym ani trochę.

- Powiedz mi, co ja robię źle? - zacząłem, przeczesując palcami włosy. 

- Wszystko? - uniósł brew, a potem zrobił minę, jakby to było oczywiste.

- Przynajmniej działam, w przeciwieństwie do ciebie. - prychnąłem, a potem spojrzałem na niego wymownie. Dowiedziałem się, że podoba mu się Red, z którą przyjaźni się obiekt moich zainteresowań, ale nie robił nic, aby jej to jakoś pokazać. Zdążyłem zauważyć, że on jej również nie jest obojętny, ale chyba nie widzi tego, jak się o niego stara.

- Ej, nie moja wina, że boje się do niej zagadać, tak? Nie chce się zbłaźnić. - jęknął urażony, na co westchnąłem ciężko.

- Czego masz się bać, skoro jej się podobasz? Naprawdę nie widziałeś jej miny, na francuskim, gdy poprosiłem ją, abyśmy się zamienili miejscami? - uniosłem brew, a on zrobił większe oczy. - Jesteś ślepy.

- Bo się zakochałem.

- Pieprzysz romantyczne głupoty, okey?

- Może. - wzruszył ramionami, a potem zaśmiał się z samego siebie. Pokręciłem głową, a potem zauważyłem, jak April wchodzi na stołówkę. Minęła nasz stolik z Red nawet się na mnie nie patrząc. Druga brunetka natomiast spojrzała ukradkiem na Michaela, który się do niej uśmiechnął, a ona zarumieniła się lekko. 

- No widzisz, debilu? - spojrzałem na niego wymownie. - Czy ja o wszystkim muszę ci mówić? Za niedługo będziesz latał do kibla na moje plecenie. - prychnąłem, przez co prawie opluł się sokiem owocowym. 

- Zabić cię to mało, Hemmings. 

- Wiem, ale to się u mnie ceni. 

- Jasne. - prychnął. - Prędzej umówię się z Red niż w to uwierzę.

- Nie umówisz się, czyli mam rację. - wzruszyłem ramionami, a on tylko westchnął ciężko. Zadzwonił dzwonek i jak na zawołanie wszyscy udali się do wyjścia ze stołówki. Ja poczekałem, aż Michael skończy jeść po czym powoli udaliśmy się do sali od francuskiego. Wiedziałem, że i tak nie dostanę spóźnienia i tak, więc tak naprawdę nie musiałem się nigdzie śpieszyć. 

***

- Pomóż mi, a nie tylko narzekasz i oceniasz. - fuknąłem na Clifforda, gdy ten odrzucił mój kolejny pomysł na randkę z April. Doszliśmy razem do wniosku, że jeśli grzecznie poproszę, to może zgodzi się poświęcić mi parę godzin, abym zdążył ją przekonać do siebie.

- A czego ode mnie oczekujesz? Kino jest banalne,  na piknik pod gwiazdami jesteś za mało romantyczny, w dodatku April nie lubi koszykówki. - zaczął wymieniać moje pomysły, które rzeczywiście nie były dobre. - Na początek, to przestań ją wkurwiać. To jedyne, co ci wychodzi, ale z randki wyjdą nici, jeśli dalej będziesz dla niej, taki jaki jesteś.

- To znaczy jaki?

- Hemmingsowy.

- Rozwiń definicję.

- Po prostu nie bądź za bardzo sobą, a będzie dobrze, sieroto. - westchnął zrezygnowany i przeczesał palcami włosy.

 Dołączyliśmy już do rozgrzewki, intensywnie w niej uczestnicząc, ale nadal nie potrafiłem się zbyt dobrze skupić na wuefiście i jego poleceniach, które były gorzej niż nudne, a jego głos jakiś taki wymuszony. 

- Gdzie zabrałbyś Red? - zapytałem w końcu po chwili ciszy. 

- Zabrałbym ją na piknik nad przystań. - powiedział dumnie, przez co przewróciłem oczami. To rzeczywiście było zbyt romantyczne jak na mnie. 

- Nie pomagasz. - jęknąłem, gdy rozdzielano nas na drużyny. Mieliśmy grać w siatkówkę. - W ogóle, Clifford.

- Nie moja wina, że twoje pomysły ssą. - wzruszył ramionami, zajmując swoje miejsce na boisku. 

Byliśmy tymi wygranymi, więc nie musiałem się martwić i marnować czasu na składanie siatki po lekcji. To drużyna April przegrała, przez co zacząłem się śmiać, ale ona tylko zgromiła mnie wzrokiem i pozbierała piłki, które porozrzucaliśmy po całej sali, aby dołożyć im pracy. Uśmiechnąłem się tylko do niej i ruszyłem w kierunku szatni. Wziąłem prysznic za nim przebrałem się w rzeczy, w których przyszedłem do szkoły i czekałem na Clifforda, który jak zwykle nie potrafił się wyrobić na czas.

Wróciliśmy razem do domu, a raczej odstawiłem Michaela na jego podwórko i zawróciłem pod swój adres. Gdy parkowałem na podjeździe, zauważyłem, że April właśnie znika w swoim domu. Pośpiesznie opuściłem pojazd i wszedłem do środka. Mama i tata byli w pracy, więc byłem sam, co mi się spodobało. Zdjąłem buty i wbiegłem na górę, przeskakując schody, o co drugi stopień. Wpadłem do swojego pokoju i trzasnąłem drzwiami. 

- Mama cię nie nauczyła, że drzwi zamyka się w inny sposób? - spytała lekko zirytowana, siedząc już na swoim parapecie.

- Nie, a czemu pytasz? - podszedłem bliżej i oparłem się o swoją marmurową powierzchnię, przypatrując się brunetce. 

- Bo nie wiem, który już raz trzasnąłeś i przyprawiłeś mnie o zawał.

- Przepraszam, słońce. - udałem, że łza smutku spływa po moich policzkach. - Widocznie zasłużyłaś.

- Spadaj. - prychnęła, znikając w głębi pomieszczenia. Westchnąłem ciężko, a potem opadłem na łóżku, nie mając pojęcia, jak dalej ciągnąć rozmowę, więc wolałem po prostu się zamknąć. I chyba wyszło mi to na dobre, bo Michael rzeczywiście ma rację. Muszę przestać wkurwiać ją na każdym kroku, aby zgodziła się ze mną umówić. 

~*~ 

musicie mi wybaczyć to dwudniowe opóźnienie, ale nie miałam czasu na update'a w czwartek

rozdział z perspektywy Luke'a, bo mogę

jak wypadł?

+ jak wstanę to będzie update na pięknej i bestii, lots of love, Red x

neighbour • hemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz