- 29 -

2K 108 2
                                    

- Zatrudniłabym cię do sprzątania, ale wtedy musiałabym ci płacić, więc jednak nie. - powiedziałam, gdy Luke przyszedł do mnie akurat wtedy, gdy zaczynałam sprzątać. Rodzice znów byli w pracy, a Ashton miał się zjawić lada moment. Był to już drugi raz z rzędu, kiedy musiałam zając się domem, ale nie przeszkadzało mi to. Nawet lubiłam sprzątać, poza tym w tygodniu rodzice dawali mi spokój i nie musiałam się martwić naczyniami w kuchni, czy odkurzaniem. 

- Zawsze mogłabyś mi płacić w naturze. - powiedział dwuznacznie, na co przewróciłam oczami. Gdyby tylko był bliżej, to dostałby czymś przez głowę.

- Jesteś niemożliwy. Naprawdę. - spojrzałam na niego z politowaniem. - A jedyne, co możesz dostać w naturze to strzał w mordę. Nadal jesteś chętny? - dodałam i uśmiechnęłam się sztucznie. Miało zabrzmieć, jak żart, ale czy tak się stało, to już nie moja sprawa. 

- Haha, bardzo śmieszne. - powiedział, kręcąc głową.

- W końcu ja to powiedziałam, tak? Musiało być śmieszne. - przyznałam, a on zaśmiał się pod nosem. 

- Skromność to twoje drugie imię. - raczej stwierdził niż zapytał, a ja odrzuciłam teatralnie włosy. 

- Otóż to, Luke, otóż to. - zgodziłam się i wróciłam do mycia naczyń. - Mam nadzieje, że Ashton cię nie zje. 

- Z tego, co mi wiadomo, to nie jest kanibalem. - powiedziałam, a ja wzięłam głębszy oddech, aby jakoś przemilczeć jego głupotę.

- Ugh, czasem jesteś taki durny. - skomentowałam jednak, a ten tylko uśmiechnął się niewinnie. - Czasem to się zastanawiam, czy aby na pewno posiadasz mózg. 

- Chcesz się upewnić? - uniósł brew, gdy wrócił po odniesieniu odkurzacza na swoje miejsce. 

- Musiałabym cię zabić i zacząć mumifikować, co ty na to? - uśmiechnęłam się miło w sztuczny sposób, a on z kolei zrobił zniesmaczoną minę.

- Może jednak nie. - westchnął, przeczesując palcami włosy, a ja zaśmiałam się pod nosem.

- Dobra decyzja. - kiwnęłam głową, kończąc już zmywać. - A poprzez 'zjedzenie' miałam na myśli głupie pytania. Ashton z nich słynie i zadaje ich naprawdę dużo. A znając jego, to złapie cię na parę minut i nimi zasypie. - dodałam, ostrzegając go tym samym przed bratem. 

- Dam sobie radę. - zapewnił mnie, pewnym siebie głosem, ale ja nie byłam siebie taka pewna. Nawet nie wiedziałam, dlaczego tak bardzo mi zależało na tym, aby Ashton polubił Luke'a, bo przecież byliśmy dopiero po jednej randce i to wszystko. No okay, dobrze się dogadywaliśmy, a w zasadzie coraz lepiej i nie mogłam na nic narzekać. Ale nadal nie wiedziałam, co zrobić. 

- Jeszcze zobaczymy. - odpowiedziałam w końcu, a on tylko posłał mi uśmiech i zaczął wycierać naczynia. - Ale mam nadzieje, że się dogadacie.

- Ja też. - przytaknął. - A jeśli nie to pójdziemy na piwo jakoś to jednak załatwię. - zaśmiał się pod nosem, a ja pokręciłam głową.

- To nie będzie fair, jeśli upijesz Ashtona wcześniej niż ja. - zauważyłam, a on wzruszył niewinnie ramionami, jakby chciał już się tym usprawiedliwić na przyszłość. - Chce to zrobić odkąd skończyłam piętnaście lat, a jakoś nie mam dobrej okazji. 

- I w końcu się nadarzy. A przynajmniej taką mam nadzieje. - puścił mi oczko, a ja westchnęłam cicho.

- Mam taką nadzieje. - powiedziałam w końcu. - Teraz bierzemy się za salon, Hemmings. Możesz mi przynieść już ścierkę do kurzu. - dodałam, machając rękami, aby go pośpieszyć.

Zaśmiał się pod nosem, ale kiwnął głową i zniknął, aby wypełnić moje polecenie. Miałam nadzieje, że tym razem też nam szybko pójdzie i jakoś się uwiniemy ze wszystkim. Jedyne, co mnie denerwowało to fakt, że nie wiedziałam, o której Ashton ma przyjechać, bo nigdy nie mówił, kiedy konkretnie będzie. Zawsze dowiadywałam się o tym dopiero, gdy przekręcał klucze w zamku, czy wchodził przez garaż do środka. Postanowiłam się jednak za bardzo tym nie przejmować, bo jeszcze nikogo nie było, a być może wszystko będzie dobrze i nie będzie wyglądać tak strasznie, jak sobie wyobrażam. 

- Miałeś mi pomagać, a nie się obijać. - przyznałam, gdy zaczęłam ścierać kurze na szafkach w salonie. Luke w tym czasie opadł na kanapę i tylko mnie obserwował, co zaczynało mnie denerwować. Nie byłam eksponatem w muzeum i dobrze wiedział, że może mnie tym wkurwić. 

- Ale ja się nie obijam. - powiedział, układając dłonie za głową. - Oddycham i leżę, a to bardzo męczy. - dodał, uśmiechając się do mnie, na co przewróciłam oczami. Dajcie mi cierpliwość do niego, bo powoli ją tracę. 

- Rzeczywiście. - rzuciłam w niego drugą ścierką. - Rusz się i mi pomóż. - dodałam, a później spojrzałam na niego ostrzegawczo, co zadziałało i nareszcie się zmotywował, żeby wstać i zrobić coś, co jednak podziała na jego korzyść. 

- Już lecę, królewno, już lecę.

- Chciałeś powiedzieć 'królowo', prawda?

- Musiałbym być twoim królem, aby cię tak nazywać.

- Ugh, przestań! - zaśmiałam się, bo poczułam, że moje policzki się rumienią, a tego nie chciałam. Powoli jego słowa zaczynały mnie łapać za serce, a to chyba nie wróżyło niczego dobrego. 

- Co przestań? Widzę, że ci się to podoba... - zaczął, podchodząc do mnie bliżej, przez co moje serce zaczęło bić minimalnie szybciej. Nie rozumiałam, o co chodzi, ale uratowały mnie klucze w zamku, które się przekręciły. - Um, Ashton. - wyszeptałam i uwolniłam się od Hemmingsa, po czym poprawiłam włosy i wzięłam oddech. Wiedziałam, że pewnie i tak coś zauważy, ale na razie miałam nadzieje, że wszystko będzie dobrze, a mój brat jednak okaże się ślepy. 

- Wróciłem, droga młodzieży! - zaanonsował, a później wszedł do salonu. - Co słychać? - dodał, a później poczochrał mi włosy na powitanie, a z lekko zestresowanym Luke'iem wymienili się piątką. 

- W sumie nic nowego, oprócz tego, że nadal cię nienawidzę. - powiedziałam, a on westchnął z ulgą, jakby spodziewał się, że jednak coś się zmieniło w naszych stosunkach. 

- No to dobrze, jestem głodny, idę jeść, co na obiad? - powiedział przez ramię, idąc do kuchni. 

- Risotto. - powiedziałam, a później złapałam kontakt wzrokowy z Hemmingsem, który chyba nadal nie dowierzał, że jednak będzie okay i trzymał powietrze w płucach. - Smacznego, gnido!

- Dziękuje, knypku!

~*~

macie rozdział, a ja spadam na spacer x

jak wypadł? 

all the love, red x

neighbour • hemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz