- 14 -

2.9K 159 10
                                    

Następny weekend nadszedł szybciej niż się spodziewałam. Miałam być wtedy w domu zupełnie sama, nie licząc Skipera. Po części się cieszyłam, bo nareszcie nikt mi nie będzie przeszkadzał, będę mogła zamówić tyle pizzy ile będę chciała oraz oglądać w TV, co tylko chce. Z drugiej jednak strony bałam się, że znowu naoglądam się jakiś horrorów i nie będę mogła spać w nocy. Byłam tym łatwowiernym typem człowieka i nawet oglądanie tego gatunku filmów bez muzyki, która budowała ich całą grozę mi nie pomagały. Na ratunek przyszła mi Red. Uznała, że skoro będę sama, to wpadnie na noc filmową. Zgodziłam się, bo we dwie jest zawsze raźniej i jeśli już miałoby mnie coś zamordować, to jest pięćdziesiąt procent szans, że nie ja będę pierwszą ofiarą. 

W taki oto sposób panna Davenport dotarła pod moje drzwi w sobotnie popołudnie. Nie była jednak sama, bo towarzyszył jej nie kto inny niż Michael Clifford. Na początku byłam w szoku, bo nie spodziewałam się, że zobaczę ich tak szybko razem, ale najwidoczniej oboje byli pozytywnie nastawieni do spędzenia ze sobą czasu. Miałam tylko nadzieje, że nie poczuje się przy nich, jak piąte koło u wozu. Zaprosiłam ich do środka, a potem pozwoliłam kandydatowi na potencjalnego chłopaka Red pobawić się ze swoim psem. My w tym czasie przygotowałyśmy jakieś przekąski i zadzwoniłyśmy po pizzę. Przy okazji pogadałam jeszcze chwilę z bratem, który przypomniał sobie o moim istnieniu. Zagroził, że jeśli zastanie następnego ranka jakiś burdel, albo pozostałości po grupowej orgii to mnie ukrzyżuje. Stwierdziłam, że nie ma się, o co martwić, pożyczyłam mu udanej imprezy w bractwie i rozłączyłam się. 

- Co oglądamy? - zapytałam w końcu, opierając się o blat. Spojrzałam na Michaela, który zajął miejsce na stołku barowym ze Skiperem na kolanach, który ewidentnie go pokochał, a później na Red. Ona siedziała na blacie i widziałam, jak posyła Cliffordowi niepozorne spojrzenia, a on jej. Mówcie co chcecie, ale to było słodkie. I nawet nie macie pojęcia, jak bardzo chciałam w tamtym momencie zostawić ich samych, aby się w końcu pocałowali. 

- Nie mam pojęcia, znacie coś fajnego? - odezwał się w końcu chłopak i spojrzał na mnie pytająco, a później na drugą brunetkę. 

- April, czy twoja mama nadal trzyma w garażu te wszystkie stare filmy? - Davenport spojrzała na mnie pytająco, a ja tylko przytaknęłam głową. - W takim razie zaraz wracam. - Odprowadziłam ją, do momentu, w którym nie zniknęła za ścianą i pokręciłam głową.

- Jak przed nią wypadam? - szepnął Michael, przeczesując palcami włosy.

- Jest dobrze, chłopie. Nawet bardzo dobrze. - posłałam mu uśmiech i oczko, a potem uniosłam dodatkowo kciuki wystawione do góry. Widziałam jak wzdycha z ulgą, a potem zaczęliśmy rozmawiać głośniej na luźne tematy, dopóki moja przyjaciółka nie wróciła.

- I znalazłaś coś? - spytał, zaglądając jej przez ramię do pudła. W środku znajdowało się mnóstwo filmów, które moja mama nałogowo kolekcjonowała w swojej młodości. 

- Pamiętasz? - uniosła do góry plastikowe opakowanie Moulin Rouge, przez co uśmiechnęłam się lekko,  a potem zaśmiałam.

- O co wam chodzi? - czerwonowłosy zmarszczył brwi, będąc lekko zdezorientowanym.

- Miałyśmy po dwanaście lat, kiedy poraz pierwszy obejrzałyśmy ten film. A później to samo się potoczyło i w końcu wyszło na to, że wszyscy zachwycali się Zmierzchem, a my Moulin Rouge. - wyjaśniłam szybko, aby nie trzymać go w niepewności. 

- Jeśli to jest to, o czym myślę, to chciałbym cię zobaczyć w roli Satine, Red. - spojrzał na moją przyjaciółkę w dosyć wymowny sposób, a ja tylko zaśmiałam się cicho, widząc, że jej policzki zrobiły się całe czerwone. Oj, Davenport. 

- Um, chodźmy oglądać, co? - bąknęła speszona i odwróciła się na pięcie, aby pójść do salonu. Przybiłam z Cliffordem żółwika, a potem dołączyliśmy do brunetki, aby się na nas nie obraziła. 

Moulin Rouge przemknęło nam przez palce szybciej niż się spodziewaliśmy i później wybraliśmy coś bardziej strasznego. Nie bałam się, a Michael wydawał się być nieco znudzony. Bardziej niż na filmie, skupiał się na brunetce, która postanowiła się w niego tulić na strasznych momentach. Ja tam wolałam poduszkę, choć tak naprawdę nie było niczego takiego, po czym musiałabym się zbierać z podłogi i motywować do dalszego wpatrywania w ekran. Miałam swoje granice, tak jak każdy i do tej pory pamiętam, jak skończony idiota, albo inaczej Ashton próbował mnie nastraszyć i prawie mu się udało. Nie zmienia to faktu, że miałam wtedy całe serce w gardle i to dosłownie. Pierwszy horror zawsze jest tym najgorszym, a później wszystko idzie z górki. I to co straszne, zaczyna bawić, a nie przerażać. Możecie mi wierzyć. 

- Już ja zabił? - zapytała Red, zakrywając dodatkowo oczy, aby niczego nie zauważyć. - I jak bardzo jestem głupia, że zaproponowałam ci noc horrorów, Irwin? - dodała, zwracając się z tą drugą częścią do mnie. 

- Jeszcze nie, ale możesz patrzeć, nie ma nic strasznego. - Michael zachichotał i pocałował jej czoło, przez co chciałam pisnąć cicho, ale wolałam się nie odzywać. 

- Jesteś bardzo głupia. - odpowiedziałam w końcu, a potem wytknęłam język w jej stronę, przez co przewróciła oczami i wtuliła się mocniej w Michaela. 

- Możemy przełączyć na coś innego, Red. Chcesz? - zaczął Michael, widząc, że w ogóle nie obchodził jej ekran telewizora.

- Nie, wszystko jest w porządku. Oglądajcie. Ja sobie tak posiedzę. - wymruczała, przez co znowu zachciało mi się wymruczeć jedno długie 'aw'. Nawet nie macie pojęcia, jak długo i mocno już ich shippowałam. Choć Clifford czasem zachowywał się, jak idiota, to nie widziałam lepszego chłopaka dla Red od niego. 

- Jesteś słodka. - powiedział jej na ucho, ale dałam radę to usłyszeć. Już miałam coś odpowiadać, ale rozległ się dzwonek do drzwi. 

Wymieniłam ze wszystkimi pytające spojrzenie, ale tylko odwdzięczyli mi się tym samym. No może tylko kolorowy, bo moja przyjaciółka się całkiem wystraszyła i zacisnęła dłonie na jego koszulce. Postanowiłam sprawdzić, co za idiota chce coś od nas tak późno w nocy - a musicie wiedzieć, że było już po drugiej i to grubo po drugiej - i wstałam, aby podejść do drzwi. Możecie mi wierzyć, albo nie, ale na zewnątrz nikogo nie było. Naprawdę. A przynajmniej tak to wyglądało z początku. 

Bo skończony głupek Hemmings - bo oczywiście było to nie kto inny, jak Luke - postanowił sobie pożartować i skoczył na mnie zza  ściany w masce Jigsaw z Piły. Pisnęłam głośno, budząc przy tym połowę dzielnicy, a potem wycelowałam kolanem w jego krocze, przez co padł przede mną jak długi i zawył z bólu, niczym wilk. 

- Wystraszyłeś mnie, idioto!

~*~

jak się podoba czternastka? bądźcie dumni, wyrobiłam się przed północą, cri

a tak na marginesie, to możecie się już szykować coś, co będzie inspirowane moulin rouge:')

all the love, Red x

neighbour • hemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz