- 28 -

2.2K 100 10
                                    

April

- I jak było? - spytała Red, gdy stałyśmy w kolejce po bilety na Wonder Woman w kinie. 

- Na kolacji? - upewniłam się, a ta przytaknęła głową - W porządku. Mama Luke'a chyba mnie polubiła. Opowiadała mi jego upokarzające historie z dzieciństwa. - dodałam, śmiejąc się pod nosem.

- To chyba dobrze. - dołączyła się do mnie, a później podała numer naszej rezerwacji i odetchnęła z ulgą, gdy okazało się, że nie przepadła, bo trochę się spóźniłyśmy. - Mnie mama Michaela chyba nie polubiła. Nie wiem, była taka zimna w moim stosunku, ale on mówi, abym się nie przejmowała. - dodała, gdy oddawałam jej pieniądze za swój bilet. 

- I ma rację. Poza tym nie wierzę, że cię nie polubiła. Może po prostu się czymś martwiła, tak jak Liz. - powiedziałam, próbując ją jakoś pocieszyć, ale mi nie wychodziło. - Serio, Red. Jesteś najlepszą dziewczyną, jaką Mike mógłby sobie wymarzyć, nie zadręczaj się tym, że jego mama cię nie polubiła, choć serio musiałaby być jakim zimnym gburem, żeby tego nie zrobić. - dodałam, a ona nareszcie się zaśmiała, na co westchnęłam z ulgą. Spotkałyśmy się, aby trochę pogadać o chłopcach i obejrzeć coś dobrego. Poza tym dawno jej nie widziałam i się stęskniłam. 

- Chciałabym. - powiedziała, a później pokręciła głową. - Chyba masz rację. Poza tym zbyt dużo czasu na niego zmarnowałam, aby tak po prostu odpuścić. - dodała, na co posłałam jej uśmiech.

- No widzisz? Nie można było tak od razu?

- Chyba można było.

- A teraz już nie marudź, tylko chodźmy po popcorn. - powiedziałam, ciągnąc ją za sobą do baru, a ona nareszcie się rozchmurzyła. 

Po filmie udałyśmy się na wędrówkę po sklepach. Wybrałam dla siebie kilka rzeczy, które naprawdę mi się spodobały, ale Red spędziła w przymierzalniach dwa razy więcej czasu niż ja i wyszła z o wiele większą torbą niż ja do domu. Oczywiście przed tym poszłyśmy się jeszcze do KFC, aby coś zjeść, przy okazji pogadać dalej o mojej kolacji u Hemmingsa, czy filmie. 

- Od dzisiaj Chris Pine może robić ze mną co tylko chce. - powiedziała, gdy dotarłyśmy do tematu odtwórcy głównej roli męskiej w Wonder Woman, przez co zaśmiałam się pod nosem.

- Jest przystojny, to fakt. 

- Kobieto, prawie pomyliłam go z Bradem!

- Wtedy prawie zakrztusiłam się sokiem. - spojrzałam na nią poważnie, aby zaraz zaśmiać się cicho.

- Nie ma za co, polecam się na przyszłość. - powiedziała, puszczając mi oczko.

- Nie skorzystam, przykro mi.

- Pf, co za zniewaga. - odrzuciła teatralnie włosy. - Za kogo ty mnie masz?

- Za frajera.

- W sumie, to ja ciebie też. - powiedziała, po czym znowu się zaśmiałyśmy i wróciłyśmy do jedzenia. 

W drodze powrotnej do mnie, postanowiłyśmy, że obejrzymy coś jeszcze i tak też wylądowałyśmy u mnie w pokoju z przekąskami i laptopem przed nami. Nie miałam pojęcia, czy coś jeszcze zmieścimy, ale wolałam się zabezpieczyć niż w połowie filmu sobie przerywać, aby zejść na dół po jedzenie. Padło na Kocha, Lubi, Szanuje z Rayanem Goslingiem i Emmą Stone. Wydawało mi się, że już go gdzieś widziałam, ale ostatecznie postanowiłam, że nie będę proponować niczego nowego, skoro Red się spodobało. 

Po jakimś czasie, a właściwie po tym, jak upewniłam się, że jednak to widziałam, zaczęłam się nudzić. Zjadłam swoje żelki, po czym poczułam, że mój telefon wibruje. Okazało się, że pisał Luke, więc mimowolnie się uśmiechnęłam i zaczęliśmy rozmawiać w ten sposób. Red była na tyle zajęta fangirlowaniem, że nawet nie zauważyła, że nie jestem już zainteresowana i nie pytała o nic. Ani o to, dlaczego tak głupio się uśmiecham. I za nim się obejrzałam, Davenport skończyła oglądać, a także jeść i musiałam się nią już zająć.

- Z kim tak piszesz co?

- Zgaduj. - zaśmiałam się, blokując telefon, gdy ona wstała, aby pozbyć się pustych opakowań. 

- Nie wiem, ale zgaduje, że to Hemmings. - spojrzała na mnie, a gdy upewniła się, że zgadła, zaśmiała się. - Widzisz? Mówiłam, że zaraz zaczniecie robić się słodcy.

- Po prostu fajnie się z nim gada, gdy mnie nie wkurwia. - wzruszyłam ramionami, obracając w dłoniach telefon. - Jest całkiem uroczy, gdy się wstydzi. 

- Skąd ja to znam. - zaśmiała się, siadając obok mnie. Chyba cieszyła się, że sprawy pomiędzy nami mają się właśnie tak. Ale wiedziałam, że zaraz zacznie na siłę robić z nas parę, co nadal niezbyt mi się podobało. - Czekam, aż w końcu będziecie razem. - dodała. A nie mówiłam?

- Red. - westchnęłam ciężko, kręcąc głową. - Nie swataj mnie z nim na siłę. Mam tego dość. Naprawdę. - dodałam, gdy złapałyśmy kontakt wzrokowy. 

- Nic na to nie poradzę, że do siebie pasujecie i próbuje jakoś przemówić ci do rozsądku. W końcu znudzi mu się bieganie za tobą i pójdzie do tej, która chętnie się nim zainteresuje. Nie chce, abyś cierpiała przez faceta, nie zasługujesz na to. Żadna kobieta na to nie zasługuje. - wyjawiła, siadając z powrotem obok mnie na materacu. 

- Dziękuję, to bardzo miłe, ale dam sobie radę, zobaczysz. - powiedziałam, posyłając jej uśmiech. To było bardzo kochane z jej strony, że tak się o mnie martwiła. Naprawdę. - Owszem, jest w porządku, ale sama nie wiem, czy moglibyśmy być razem. Czasem nadal doprowadza mnie do białej gorączki, przez co mam ochotę go zabić.

- To całkiem normalne. - zaśmiała się, ale nie wiedziała, że jej słowa zaczęły dzwonić mi w uszach, a umysł zaczął jej w dodatku odtwarzać. Nie chciałam, żeby jednak do czegoś doszło, a on po tym tak po prostu da sobie spokój. - Ale pomimo tego, chce abyś była szczęśliwa i wiem, że on może to sprawić, ale ty unikasz jak ognia waszego tematu. To trochę dziwne, bo z Hemmingsa jest dobra dupa, z ciebie też i to jest takie wkurwiające, jak się na was patrzy, ugh! - opadła na łóżko, przykrywając twarz poduszką. Zachowywała się tak, jakby jej idole nie chcieli być ze sobą razem, a ja znowu nie wiedziałam, co na to wszystko sądzić. Luke był w porządku, ale naprawdę nie wiedziałam, czy związek to dobre rozwiązanie i czy na pewno do siebie pasujemy. 

~*~

wszystko mnie boli dzisiaj i nie mam nastroju, to pewnie dlatego rozdział taki chujowy idk


neighbour • hemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz