#22

194 15 11
                                    

Mike:
Dojechałem pod kamienice i postanowiłem, że nie będe się już dzisiaj zamartwiał starymi czasami. Muszę o tym teraz zapomnieć. Mam mieszkać przez 4 dni z Samantą. Biorę tylko pare najpotrzebniejszych rzeczy z domu i lecę do mojej lubej. Wzięłem :kosmetyki, ubrania i wszystko spakowałem do małej, podręcznej torby. Zamknełem drzwi na klucz i ruszyłem w stronę samochodu.

Samanta:
Czekałam już dłuższą chwilę na Mika, kiedy do moich drzwi zadzwonił dzwonek. Pobiegłam je szybko otworzyć. Spojrzałam przez wizjer i zobaczyłam w nim postawnego, dość podejrzanego gościa. Nie należał raczej do tych miłych i uprzejnych. Na moje oko miał około 30 lat. Miał czarne włosy i krótką, dokładnie i starannie przyciętą brodę tego samego koloru. Mimo tego, że początkowo bałam się otwierać drzwi postanowiłam zaryzykować otwierając je.

-W czym mogę pomóc?- uśmiechnęłam się.

-Cześć, jestem przyjacielem Mika, mogę wejść, wiesz długo się nie widzieliśmy i chciałbym z nim pogadać, a mówił, że za chwilę się tu zjawi-uśmiechnął się sztucznie.

-Jeśli Mike tak mówił to proszę wejdź-powiedziałam dość niepewnie i otworzyłam drzwi szerzej chcąc go wpóścić-usiąć sobie tu ,Mike pewnie zaraz się pojawi. Wybacz, ale muszę coś zrobić, zaraz do ciebie przyjdę. Czuj się jak u siebie w domu.

Szybko udałam się na górę i zaczęłam dzwonić do Mika. W odpowiedzi dostałam tylko sygnał zajętego numeru. Nie odbiera, zajefajnie. I co ja mam teraz zrobić? Mam nadzieje, że pojawi się szybko, a potem wyjaśni całą tę sytuacje.

Mike:
Wyszłem z domu i udałem się w stronę mojego auta.

-Coś tu nie gra-powiedziałem sam do siebie.

Czułem na sobie czyjś uciążliwy wzrok. Odwróciłem się powoli. Za mną nikogo nie było. Odwróciłem się przodem do kierunku jazdy, a tam jak w jakimś jebanym horrorze pojawił się jakiś gościu. Mimo, że nie byłem niski gdyż miałem 192 wzrostu, (co przy 158,5 Samanty wyglądało dość komicznie) mężczyzna był ode mnie prawie o głowę wyższy. Miał szerokie, umięśnione bary, zresztą cały był umięśniony. Spojrzałem na jego twarz. Nie wydawała się być miła, ani nie należał do kogoś miłego.

-Już gdzieś się widzieliśmy. Nie prawdasz?-spytał z chytrym uśmiechem na twarzy.

-Nie wydaje mi się-odpowiedziałem chardo, a moje łydki były już przygotowane na szybki bieg do samochodu.

-Ojojoj, może grzeczniej trochę, co?-złapał mnie za koszulkę-mój szef kazał mi nie robić ci krzywdy, ale uwierz z miłął chęcią strzepał bym ci dupę.

-Kim jest twój szef i co ode mnie chce?

-Nie przypominasz sobie dzisiejszego, jakze miłego spotkania na plaży?-uśmiechnął się chytrze.

-Tom...

-Tak brawo. A jeśli chodzi o twoje drugie pytanie. Chce się z tobą widzieć, natychmiast.

-A co jeśli ja nie chce się z nim widzieć?

-Twoja sprawa, ale wiesz nie chciał bym byc na miejscu twojej dziewczyny. Ja tam do niej nic nie mam, nie? Ladna i zgrabna dziewczyna.

-Co?-krzyknąłem, a moje ręce były zaciśnięte w pięść.

-Nasi ludzie są już w jej domu, wiesz jest bardzo nawina. Wystarczyło jej powiedzieć, że jest twoim starym przyjacielem. Myśleliśmy, że będzie trudniej-myślałem, że nie wytrzymam lecz dalej uważnie go słuchałem- Jeśli chcesz ją jeszcze zobaczyć to radze ci dobrze choć ze mną. I tak tam trafisz. A teraz możesz wybrać po dobroci z całą i zdrową dziewczyną, czy pod przymusem i bez dziewczyny.

-Dobrze pójdę, ale jeśli zrobicie jej krzywde-zagroziłem.

-Idziemy.

~~~

Po paru minutach drogi byliśmy na miejscu. Przynajmniej tak mi powiedziano. Była to ciemna wąska uliczka, bez najmniejszej możliwości ucieczki. Na samym jej końcu siedział Tom ze swoimi przydupasami, a cała ta scena wyglądała jak scena z filmu kryminalnego.

-Mike, w końcu jesteś-uśmiechnął się sztucznie Tom.

-Mów co chcesz i czemu wplątujesz w to Samante.

-Nie pozostawiłeś mi innego wyboru. Sam, ani po dobroci nigdy byś tu nie przyszedł, a bardzo mi na tobie zależy. Mam nowe zlecenie, bardzo trudne i tylko ty dasz sobie z nim radę.

-Nie będe ci pomagał! Skończyłem z tobą i ze swoją przeszłaścią! Nie chce jej ani ciebie pamiętać!-krzyczałem.

-Jak chcesz, ale będziesz musiał również zapomnieć o Samancie.

-Czemu wy to robicie? Przecież już dawno od was odeszłem! Zapłaciłem za to już dawno temu. Byłem wolny. Miałem piękne, beztroskie życie i prawie o was zapomniałem i nagle pojawiasz się ty w moim życiu. W momencie kiedy wszystko zaczyna mi się układać? Dlaczego? Ja nie chce wracać do tamtego życia! Ono było złe, brudne, podłe!

-Nikt nie każe ci tam wracać, jedna misja i będziesz wolny. Juz nigdy nas nie zobaczysz. Chyba że zechcesz zostać-obiecywał.

-Jedna akcja? I tyle? Bede wolny i już nigdy sie nie spotkamy?

-Tak

-A jaką mam pewność, że nie kłamiesz?

-Nie masz, ale nie masz również wyboru, musisz wykonać to zlecenie, albo twoja dziewczyna zginie.

-Jeśli to zrobie nic jej nie zrobicie?

-Obiecuje, że jej nie tkniemy.

-A więc dobrze, zrobię to-obiecałem.

Dawno mnie nie było, ale ostatnimi czasy nie mam weny.

No coś zaczyna się dziać. Jak myślicie co z tego wyniknie?

Jeszcze jedna sprawa. Wolicie dłuższe rozdziały-trochę dłuższe niż ten (ten ma 850 słów normalnie bede sie starala okolo 1000 pisać) i wtedy rozdziały wstawiałabym co jakiś czas, czy rozdziały krótkie takie jak były wcześniej(400-500 słów), ale wstawiane często?

1. Długie, żadziej.
2. Krótkie ,częściej.

Zapraszam do komentowania i gwiazdkowania ^_^

Mała BlondiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz