#28

134 12 2
                                    

Po około godzinnej podróży byliśmy na miejscu. Budynek był dość obskurny i stary. Wyglądał na jakąś opuszczonął fabrykę bądź stary zakład.

-Gotowa?- spytał z troską Camil.
-Gotowa-odpowiedziałam i złapałam go za ręke by dodać sobie otuchy. On uśmiechnął się lekko na ten gest i również uścisnął moją dłoń.

 On uśmiechnął się lekko na ten gest i również uścisnął moją dłoń

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ruszyliśmy w stronę wejścia. Przekraczając próg można było poczuć dość nieprzyjemny smrodek. Było ciemno i prawie nic nie słyszałam. Słychać było krzyki bólu jakiegoś mężczyzny. Przeraziłam się nie na żarty.

Ciemność, smród, krzyki.

Nie zbyt miło, co?
Jedyne co powstrzymywało mnie od ucieczki z tego miejsca był Camil, który mocno trzymał moją dłoń i szedł pewnie do przodu.

-No w końcu- powiedział jakiś męski, gruby głos.

-To Tom-szepnął do mojego ucha Camil- Witam szefie, tak jak prosiłeś jesteśmy.

-Możesz iść.

-Nie, niech zostanie- powiedziałam szybko i ścisnęłam mocniej ręke przyjaciela. Widać było, że Tom dość mocno się zdziwił.

-Jeśli tak bardzo chcesz- zaśmiał się- no dobrze, ale przejdźmy do rzeczy. Mike zaginął .

Na słowa Toma zamarłam.

-Ale jak to?- załkałam- przecież to wszystko miało być bez problemowe, to miała być szybka, łatwa akcja, a teraz dowiaduje się, że Mike zaginął?- nie przestawałam łkać.

-Nie przejmuj się- szepnął mi do ucha niczym niewzruszony Camil obejmując mnie ramieniem.

-Jak mam się nie przejmować?-wrzasnęłam i strzepnęłam jego ręke z moich ramion.

-Nie przeszkadzam wam?- spytał się z wyrzutem Tom.

-Przepraszamy szefie- wtrącił Camil.

-Czego pan ode mnie oczekuje w zaistniałej okoliczności, bo podejrzewam, że nie sprowadził mnie pan tu tylko po to żeby poinformować mnie o zaginieniu mojego chłopaka.

-Sprawa jest prosta masz doprowadzić jego misję do końca. Tu masz wszystkie szczegóły-podal mi niebieską teczkę- Camil pojedzie tam z tobą. Powodzenia- powiedział i wyszedł tak po prostu bez słowa.

-Chodź-powiedział stanowczo Camil i poszedł w stronę wyjścia.

Mała BlondiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz