#32

93 10 5
                                    

Po wielu godzinach drogi byliśmy na miejscu. Byliśmy bardzo zmęczeni, ale chciałam poczekać na Mika, a Camil miał mi w tym towarzyszyć.

-Nie możemy się przespać? Przecież Mike wróci późno. Ile chcesz tu na niego czekać?-marudził Camil.

-Przecież to niespodzianka, musimy go jakoś powitać. Mieliśmy przyjechać do niego dopiero za dwa dni, więc będziemy na niego czekać ile będzie trzeba.

-Samanta błagam!-krzyczał kładąc swoją głowe na moim ramieniu.

-Camil trzymaj fason!

-To zrób mi coś do jedzenia!

-A co ja, kucharka?

-Proszeeeee

-Ech niech ci bedzie-powiedziałam wstając z kanapy, a Camil zaczął bić mi brawo. Podeszłam do lodówki i zobaczyłam w niej jedynie światło i pare piw.

-Ej, ale tu nic nie ma! Tylko światło i piwo.

-To czym on się żywi?

-Miłością do mnie- zaśmiałam się i usiadłam obok niego na kanapie.

-Dobra wstawaj! Zabieram cie na obiad. Nie będziemy przeciez na niego czekać głodni.

-Yyy, ale mieliśmy tu czekać...

-Samanta przecież dobrze wiem, że masz ochotę na soczystego kurczaczka, albo pikantnego kebaba.

-A co jak on przyjdzie i nas nie będzie?

- Ech dobra ide sam.

-Ale kupisz mi coś, proszeeee.

-Kupie.

-Kocham cie!

Dobrze, że mam w pewnym rodzaju własnego "niewolnika" który zawsze kupi mi coś dobrego do jedzenia.

Czekałam na Camila, który miał przynieść mi jedzenie i na Mika, który niebawen powinien pojawić się w domu. Nagle usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi, więc szybko wyciszyłam telewizor i na paluszkach skierowałam się w stronę drzwi by powitać mojego chłopaka, bądź wyrwać jedzenie przyjacielowi.
Stanęłam jak wryta gdy ujrzałam kto stoi w drzwiach. Moje oczy napełniły się łzami gdy zobaczyła w nich Mika z jakąś dziewczyną całujących się. Podbiegłam szybko do szafy i wyjełam z niej moją kurtke, w pośpiechu założyłam buty i z impetem wybiegłam z domu Mika.

-Czekaj Samanta! To nie tak!- słyszałam krzyki za sobą, ale nie miałam zamiaru się odwracać ani tym bardziej wysłuchiwać jego tłymaczeń. Byłam wściekła. Jak on mógł mi to zrobić?! Przecież ponoć tak bardzo mnie kochał! Nie wybacze mu tego nigdy!

Po moich policzkach leciały kolejne łzy, a ja marzyłam tylko o tym żeby ktoś mnie przytulił, pocieszył, okazał mi jakie kolwiek pozytywne uczucia.

Szłam przez ciemne uliczki, a uczucie złości przerodziło się w strach. Było ciemno i zimno moja kurtka, którą zabrałam z domu nie ogrzewała mnie za bardzo, a rozpuszczone włosy rozwiewał wiatr. Szłam w coraz większym niepokoju. Bałam się, że ktoś może mnie napaść lub coś mi zrobić. Postanowiłam jednak iść pewnie i sprawiać wrażenie nie wzrószonej daną sytuacją.

Przeszłam parę metrów i znalazłam się na jednej z głównych ulic, na których było mnustwo kawiarni i budek z jedzeniem. Kompletnie nie wiedziałam gdzie jestem, a w pośpiechu zapomnialam zabrać ze sobą telefon.

Postanowiłam spytać się kogoś o drogę i wrócić do domu Mika by z tamtąd wraz z Camilem wrócić do domu. Nagle ktoś złapał mnie bardzo mocno w talii i zakrył moje usta swoją ręką. Zaczął ciągnąć mnie w jakąś ciemną uliczke. Zaczęłam wyrywać się i krzyczeć, ale nic to nie dawało. Zaczęłam gryźć jego ręke. Z bólu krzyknął i zabrał mi ręke z ust. Wykorzystałam to i zaczęłam krzyczeć, a w między czasie nastąpiłam mu na noge. Ten aż krzyknął i rozluźnił uścisk. Wyrwałam się z niego kompletnie i zaczęłam biec przed siebie.

-Wracaj tu suko!- wrzeszczał, ale ja nie miałam zamiaru tam wracać.

Mała BlondiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz