Prawda "wuj"dzie na jaw

7.7K 391 32
                                    

-Nie możesz wrócić do Hogwartu! On będzie cię szukał i zacznie właśnie tam!- Mama Molly upierała się bym została w Norze kiedy w Proroku przeczytała, że Syriusz Black morderca uciekł z Azkabanu.

Nie mogłam zdradzić prawdy jaką znałam, "Black był niewinny". Nikt z resztą nie uwierzyłby mi, bo jak mogę znać prawdę skoro nie było mnie wtedy na świecie? A otóż znam prawdę, bo za nim złapali mojego wuja, moja ciotka Narcyza podrzuciła mnie pod jego drzwi, więc mnie wychowywał.

Moja matka odesłała mnie pod opiekę cioci, ale ta nie chciała się mną zajmować, ponieważ miała Draco. Wuj zajmował się mną tylko przez 7 lat, później go złapali. Narcyza przychodziła co dzień do mnie i zajmowała się mną, a gdy znikała zajmował się mną Stworek.  Dlatego ten skrzat ma do mnie wielki szacunek i może nawet darzy mnie sympatią. Zawsze wie kiedy czegoś potrzebuje, nie muszę mu nawet o tym mówić. Więc wychował mnie Syriusz , mimo iż byłam córką jego nielubianej bardzo kuzynki wuj traktował mnie jak własną córkę, której nigdy nie miał. Obdarzył mnie wielką miłością, dlatego kiedy go zabrano miałam pęknięte serce, ale jak mu obiecałam uśmiechałam się mimo bólu.  Narcyza zajmowała się mną, żebym jakoś przeżyła. Wiem, że wuj jest niewinny, tyle razy wściekał się na myśl, że Peter zdradził Jamesa i Lily, tyle nocy wypłakiwał swoje winy, obwiniał się, że nie przyjął prośby Potterów i na strażnika tajemnicy polecił tego szczura, w dosłownym znaczeniu (Pettigrew zamieniał się w szczura). Kiedy w końcu Ministerstwo Magii odkryło naszą kryjówkę i zaczęli dobijać się do drzwi wuj ukrył mnie w kuchni w starej nieużywanej windzie kuchennej, a Stworek miał pilnować by zaklęcie osłaniające nie zostało złamane, wuj powiedział do mnie.
-Pamiętaj uśmiechaj się nawet kiedy jest ci smutno. Nikomu nie pokazuj swoich słabości-
-Ale wujku!-
-Nie Morgano. Moja kochana córeczko, obiecaj mi że nie będziesz za mną płakać, a ja obiecam ci, że wrócę. Wrócę do ciebie i znów będziemy razem, bo kocham cię nad życie córeczko.- poczekał aż pokiwam głową i przysięgnę mu "na mały paluszek" (to taka nasza dziecinna tradycja, miałam przecież tylko 7 lat).
Pocałował mnie w czoło i uśmiechnął się do mnie po raz ostatni. Zamknął drzwiczki. Nastąpiła ciemność.
Zupełna ciemność.
Nie słyszałam co mówili czarodzieje. Bo w uszach dzwoniły mi tylko słowa wujka. "Wrócę do ciebie i znów będziemy razem, bo kocham cię nad życie córeczko" Wtedy i tylko wtedy uroniłam kilka łez rozpaczy. Nigdy więcej już nie płakałam i nie będę płakać, obiecałam to Syriuszowi a on obiecał wrócić. Zapłacze, ale ze szczęścia kiedy go zobaczę.


-Pojadę! I żadna siła mnie nie zatrzyma!- krzyknęłam na mamę Molly, nawet nie mając nad tym kontroli. Później musiałam ją przepraszać.

Więc tak o to znalazłam się znów w Hogwarcie. Mieliśmy właśnie pierwszą lekcję z Hagridem, pokazał nam przepięknego Hipogryfa i zapytał się czy ktoś chce się z nim zapoznać. JA od razu podniosłam rękę a wszyscy cofnęli się do tyłu, oprócz Harrego.
-Świetnie Morgano! Będziesz pierwsza, Harry zaczekaj w kolejce, będziesz drugi.-
Harry zrobił przerażoną minę a ja zaśmiałam się.
-Cii Morgano nie chcesz chyba wystraszyć Dziobka?-
Ucichłam natychmiast.
Tak jak Rubeus mi kazał podeszłam trochę i nisko się ukłoniłam. Hipogryf odkłonił się niemal natychmiast.
-Teraz możesz do niego podejść, ale powoli-
Szłam najwolniej jak potrafiłam, nagle Hipogryf podskoczył, Hagrid kazał mi się odsunąć. Ale Dziobek uspokoił się. Serce dudniło mi w piersi. W końcu udało mi się do niego podejść i go pogłaskać. Zwierze zaczęło ocierać się o mnie głową. 
-No to możesz go dosiąść-
-Co?!!- Wrzasnęłam. Nie zdążyłam zaprotestować już siedziałam na Hipogryfie i Hagrid klepnął go w zad. Ten pogalopował w przepaść i poleciał w górę. Tak się bałam, że kurczowo trzymałam się go za szyję, ale potem odważyłam się otworzyć oczy. Widok był niesamowity! Czułam się jakbym to ja sama leciała, zaczęłam wiwatować i krzyczeć w powietrzu.
Kiedy zeszłam z niego wszyscy mi gratulowali odwagi. Nadeszła kolej Harrego, ale nie zdążył. Mój kuzyn zazdrosny o wszystko co robię rozjuszył Dziobka a ten podrapał mu rękę.
Niestety Hagridowi nie przysporzyło to dobrej opinii a Hipogryfa skazano na śmierć. Harry dowiedział się prawdy o Syriuszu i o tym, że mnie wychowywał. Nieźle się wkurzył.
-Oszukałaś mnie!!  Ten drań ich zabił, a ty nic nie mówiłaś!! Teraz on szuka mnie. Wiec niech znajdzie, a wtedy go zabije.-
-Ale Harry, Syriusz jest niewinny, Peter go wrobił uwierz mi!-
-Nie kłam! Nie broń go. ON cię wychował. Jesteś pewnie taka sama jak on! Możliwe, że to ty mu pomogłaś uciec.-
-Co?!! Harry niby jak miałabym mu pomóc? Oskarżasz mnie o coś takiego nie mając żadnych dowodów??!!-
-Nie wiem już co mam myśleć, ale ty bronisz go.-
-Bo znam prawdę. Syriusz jest niewinny!!-
-Przestań!! Wszyscy wiedzą co się stało tylko ty jedna mówisz inaczej! Namieszał ci w głowie-
Wtedy pierwszy raz od kilku lat miałam ochotę płakać. Uciekłam więc i poszłam do Cedrika. Nie płakałam jednak a wykrzyczałam mu co myślę o Harrym. Później już nie rozmawiałam z Potterem. Przebywaliśmy ze sobą, ale żadne się nie odzywało. Następnego dnia była egzekucja Dziobka, z Ronem i Hermioną chcieliśmy tam iść, żeby pomóc gajowemu jakoś to znieść, ale powiedział, że nie wolna nam przy tym być i że Dumbledore będzie przy nim.
Poszliśmy w stronę szkoły i wtedy zauważyłam jakiś cień, mrugnęłam i widmo zniknęło więc nie przejęłam się tym zbytnio. Potem szczur Rona mu nawiał więc pogonił za nim. Aż tu nagle skoczył na nas czarny pies. Ron trzymający szczura krzyknął, że to ponurak, tylko ja wiedziałam kto to. I kiedy pies złapał go za kostkę ja zdążyłam złapać Rona za rękę i Animak wciągną nas w dziuplę pod Bijącą Wierzbą. Hermiona i Harry krzyczeli za nami, ale nie wiedziałam co się z nimi stało. Pies przeciągnął Rona do pomieszczenia- Wrzeszczącej Haty, a ja podążyłam za nimi. Kiedy weszłam do pokoju na materacu zobaczyłam przerażonego Rona.
-O matko... Morgana uważaj! To pułapka, to... to... t..to Animak!!!- rudzielec zaczął piszczeć i pokazał palcem za mną. Spojrzałam na ziemię, widziałam ślady łap, które zakończyły się dwoma śladami butów. Podniosłam wzrok i zobaczyłam go. Tak dawno niewidzianego, przybranego ojca. Wychudł mocno i strasznie wyglądał, brudny, potargane ubrania włosy, zauważyłam siwiznę. Kiedy mu się tak przyglądałam on również mnie oglądał.
-Morgano!- wyciągnął do mnie ręce i wtedy poznałam w nim starego ukochanego ojca.
Podbiegłam do niego i ze łzami w oczach objęłam go.
-Moja kochana córeczko- powiedział cicho.
-Tato! Tak bardzo tęskniłam!-
-Obiecałem, że wrócę, a ty że nie będziesz płakać. Na mały paluszek.- Pokazał zwój chudy, kościsty, najmniejszy palec.
-TAK! Dotrzymałam obietnicy.- zaśmiałam się przez łzy, całkiem zapomniałam o obecności Rona.
-A to? - Wuj roztarł mi łzę na policzku.
-To ten raz, ze szczęścia na twój widok.- Przytuliłam go, jemu również zakręciła się łza w oku.
Ten wspaniały moment zniszczyło przybycie Harrego i Hermiony w towarzystwie Lupina.
-Morgano odsuń się od niego!- nakazał mi Remus mierząc do nas z różdżki.
-Ale profesorze on jest nie winny! Nigdy nie zdradził Potterów.-
-Dobrze moja droga. Ja chciałem tylko przywitać starego przyjaciela.- Lupin uśmiechnął się i podszedł do nas. Wuj przytulił starego przyjaciela a wtedy Harry krzyknął.
-Pan nas zdradził! Tak jak Syriusz zdradził moich rodziców!-
-ON nie zdradził Potter, to Peter Pettigrew!-
-Ale on nie żyje! Przecież wszyscy to wiedzą.
-Też tak myślałem Harry ,ale on żyje.-
-I jest wśród nas!- krzyknął obłąkańczo wuj.
-Gdzie?- zapytał Harry.
-O tutaj!- Syriusz wskazał Rona.
-JA??!!!- zapiszczał Ron.
-Nie ty, tylko twój szczur! To Peter! Ukrywał się pod postacią szczura przez dwanaście lat. Nie za długo jak na zwykłego gryzonia??- szczur ugryzł Rona i zaczął uciekać. Wtedy Remus rzucił na niego zaklęcie i gryzoń przemienił się w grubego starego Petera.


Living in the Shadow//Córka Bellatriks LestrangeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz