Ostatnio zaniedbałam trochę Cedrika, przez problemy w szkole i ratowanie ojca. Więc wakacje spędziłam u jego ojca. Mają niezwykle ciekawy dom, oczywiście wszystko wykonuje się za pomocą czarów jak u Weasleyów. Kilka dni przed powrotem do szkoły Cedrik oznajmił mi, że trzeba następnego dnia wcześniej wstać, ale nie wiedziałam ,że obudzi mnie o piątej rano. Wstałam szybko się ogarnęłam i wyszłam za nimi na dwór. Dzień wcześniej Cedrik pomógł mi się spakować, nie ominęła nas przy tym dobra zabawa. Niestety mój chłopak znalazł moją bieliznę i zaczął się nią bawić było mi tak wstyd, że rzuciłam w niego poduszka i wojna się zaczęła. Oczywiście ja wygrałam a bieliznę spakowałam już osobiście. Pan Diggory jest strasznie dumny z syna, że znalazł sobie partnerkę, nie zapomniał wspomnieć o tym przy każdej możliwej okazji zawstydzając biednego szatyna. Jak wszyscy na początku był nieśmiały kiedy poznał moje nazwisko i chyba trochę niechętny, ale kiedy lepiej mnie poznał od razu się ożywił.
No wracając do tematu wyszłam z domostwa państwa Diggorych i ruszyłam w ślad za nimi. Zatrzymaliśmy się gdzieś w środku lasu przy śmiesznym drzewie, Cedrik chcąc się popisać wspiął się na nie. Za chwile pojawił się pan Arthur Weasley z bliźniakami i Ginny na czele, a za nimi Golden Trio. Tak się ucieszyli na mój widok, że cała trójka skoczyła mi w ramiona.-No młodzi, dość tych przytulasów , bo zacznie padać.- zaśmiał się pan Amos. Wszyscy razem ruszyliśmy na wzgórze do starego buta.
-Co my tu robimy? - zapytał George.
-Co tu robi ten stary but?- Zawtórował mu Fred.
-To Świstoklik- wyjaśnił Cedrik.
-Co to jest świstoklik?- Zapytał Harry, ale nie zdążyli mu odpowiedzieć tylko Cedrik złapał jego rękę i przyłożył do buta. Wszyscy teleportowaliśmy się na wielkie pole namiotowe czarodziejów. Ja z szatynem i jego ojcem panem Amosem weszliśmy do jednego a reszta do drugiego namiotu. W środku namiot wyglądał prawie jak dom. Miałam swój oddzielny pokój nie musiałam martwić się o prywatność. Po rozpakowaniu poszliśmy na mecz Quidditcha. Idąc na swoje miejsca ktoś zatrzymał mnie łapiąc za nogę.
-Droga kuzynko! Nie wypada byś szła z tymi- Lucjusz obejrzał moich towarzyszy z pogardą.
-Czarodziejami o tam, w górze. Chodź z nami mamy miejsce również dla ciebie.- Nie miałam najmniejszego zamiaru iść z nimi i kiedy chciałam mu odmówić pan Arthur głośno wyraził swoje zdanie.
-Idź Morgano, nie wypada odmawiać zaproszenia. Szczególnie jeśli zaprasza cię twoja rodzina.-
-Słuszna uwaga panie Weasley.- No i musiałam iść z Malfoyami do loży Vip'ów.Siedziałam i oglądałam mecz starając się nie zwracać uwagi na Draco. Niestety nie dało się nie zwracać na niego uwagi.
-Twoi głupkowaci przyjaciele szybciej zmokną jak zacznie lać!- wyśmiewał ich ciągle.
-Zamknij się Draco-
-Nie ładnie odzywasz się do kuzyna Morgano, czyżby nie nauczono cię kultury?-
-Owszem nauczono, ale nie będę kulturalna dla kogoś kto nie potrafi tego odwzajemnić.- odparłam ostro Lucjuszowi.
-Bardzo źle, że zadajesz się z tymi zdrajcami krwi, twoja matka nie byłaby zadowolona.-
-Moja matka! Jeszcze żyje chciałam zauważyć, a do tego moja matka nie będzie zadowolona gdy dowie się kto mnie wychował kiedy ona oddała mnie pod waszą opiekę.- uśmiechnęłam się szyderczo i wyszłam z loży gdyż akurat nastąpił koniec pierwszej rozgrywki meczu.
Siedząc w namiocie Weasleyów śmiałam się z nimi, chciałam tylko zapomnieć o tym co mówił Lucjusz. Kiedy nagle pan Weasley kazał nam uciekać z namiotu i biec do świstoklika. Wychodząc z namiotu słyszałam tylko wrzaski i widziałam uciekających czarodziejów i oraz dużo ognia, namioty płonęły. Wszyscy rozdzieliliśmy się mimo że mieliśmy się pilnować. Niestety zgubiłam resztę i trafiłam do bardziej opustoszałej części. Próbowałam odnaleźć wszystkich ale nagle wszyscy zniknęli. Usłyszałam męski krzyk a na niebie pojawił się Mroczny Znak. Poczułam silny ból głowy i nie mogąc nic poradzić zemdlałam. O budziłam się w Norze. Nikt już nie wspominał o wydarzeniu na polu namiotowym tylko szykowali się do powrotu do szkoły.
Dumbledore ogłosił przyjście uczennic francuskiej Akademii Magii Beauxbatons oraz uczniów z Instytutu Magii Durmstrangu. Ogłosił również, że to niezwykłe przybycie głosi o otwarciu Turnieju Trójmagiczneg. Pokazał czarę ognia i wyjaśnił, że z powodu iż turniej jest niebezpieczny zgłaszać się mogą uczniowie w wieki 17 lat i wyżej.
Następnego dnia wszyscy stali przy czarze i patrzyli jak poniektórzy wrzucają kartki z imionami do jej płomienia.Mnie nie interesowało to zbytnio siedziałam z Hermiona i razem uczyłyśmy się, kiedy nagle Hera szturchnęła mną.
-Patrz.- pokazała w stronę czary. Spojrzałam niechętnie, ale kiedy ujrzałam Cedrika wrzucającego swoje imię i nazwisko do ognia praktycznie rozdziawiłam usta w szoku. "Dlaczego nie uzgodnił tego ze mną? Miał na to całe wakacje albo mógł mi wczoraj to powiedzieć. Dlaczego nic nie wiedziałam?"
W głowie kłębiło mi się zbyt dużo myśli. Cedrik spojrzał na mnie i jego uśmiech zbladł. Mimo że został oklaskany odszedł do mnie kucnął przede mną i tylko powiedział.
-Przepraszam.- Dotknął mojej dłoni i wyszedł. Nie zastanawiałam się i pobiegłam za nim zostawiając swoje rzeczy.-Cedrik!- nie usłyszał -Cedrik!- "olewa mnie czy co?"-Diggory!!!- Wrzasnęłam, w końcu się odwrócił, spojrzał na mnie chwilowo zaskoczony a później jakby zdziwiony podszedł do mnie wytarł mój policzek i powiedział
-Ty płaczesz.- Nawet nie zauważyłam kiedy pociekły mi łzy. Odkąd wuj wrócił i już nie muszę dotrzymywać słowa dość często płacze bez powodu. "Być może to łzy które tak w sobie tłumiłam przez 6 lat teraz wyłażą na jaw?"
-To przez ciebie.- poskarżyłam się.
-Pierwszy raz widzę jak płaczesz.-
-I już nigdy nie zobaczysz.-
-Dlaczego?- Zdziwił się.
-Nie wiesz?-spojrzałam na niego ze smutkiem- Jeśli czara cię wybierze...- przełknęłam gorycz w gardle.- mogę cię stracić.-
-Dlaczego od razu zakładasz, że przegram? Do tego nie wiemy czy mnie wybierze.- przemawiał przez niego gniew.
-Cedrik, nie gniewaj się, owszem możesz wygrać ale... niewielu się to udaje. Po prostu się boję o ciebie. Nie mogłeś mi wcześniej powiedzieć? Żebym mogła się do tego jakoś przygotować? Musiałeś zataić to przede mną?-
-Chciałem ci powiedzieć, naprawdę. Ale bałem się twojej reakcji, bałem się, że będziesz chciała bym zmienił zdanie.-
-Bo chciałabym, żebyś zmienił. Ale wiem jaki jesteś uparty. Teraz już za późno na wyrzuty. Już nie da się tego cofnąć.- wytarłam łzy. Ruszyłam w stronę wielkiej sali by zabrać swoje rzeczy.
-Poczekaj. Morgana wybacz, nie wiedziałem.-
-Zawsze tak mówicie.- wyszarpnęłam się mu i ruszyłam dalej. Nie wiedziałam co dalej z nami będzie.

CZYTASZ
Living in the Shadow//Córka Bellatriks Lestrange
Fanfiction[BĘDZIE POPRAWIANA FABUŁA!!] Jak to jest gdy jest się córką śmierciożerczyni wychowaną przez wujka oskarżonego o morderstwo i skazanego na dożywocie w Askabanie? Morgana musi radzić sobie sama, nikt nie wie o jej istnieniu. Jej wuj- Syriusz Black w...