Kiedy Snape razem ze śmierciożercami zniknął pobiegłam na plac szkoły. Już zebrała się cała szkoła. Przepchnęłam się przez tłum i uklękłam nad martwym ciałem Dumbledore'a. Wygląda tak spokojnie, jakby nic się nie wydarzyło. Moja złość przeszła w głośny szloch. Podniosłam głowę dyrektora i płakałam mu w brodę. Teraz już nikt nas nie obroni. Teraz to ja muszę bronić szkoły. Ale najpierw czas na pożegnanie najlepszego z nas. Zobaczyłam, że nauczyciele podnoszą różdżki i wyrzucają smugi światła w niebo oddając hołd przyjacielowi. Ja także to uczyniłam, po mnie powtórzyli inni i tak rozświetliliśmy niebo i tym samym, spokojne martwe ciało Dumbledore'a. Piękny gest, który jednak nie zalepi dziury w sercu.
Czarodzieje magią zmumifikowali ciało dyrektora i przeniesiono go na noc do krypty w wielkiej sali. Krypta przypominała kryształową trumienkę Królewny Śnieżki, tak że można było widzieć i ostatni raz pożegnać zmarłego. Uczniowie i nauczyciele wchodzili i wychodzili z sali. Mimo, że minęła już dawno godzina policyjna i wszyscy byli w łóżkach pozwolono mi zostać w sali, przy zmarłym. Nie mogłam sobie wybaczyć, że nic nie zrobiłam, nie uratowałam go kiedy mogłam. Nie powstrzymałam Dracona, ani nie przewidziałam poczynań Snape'a. Przez całą noc czuwałam, choć już nie miałam przed czym go chronić chciałam... właściwie to nie wiem czego chciałam. Odkupić w ten sposób swoje winy? Przeprosić? Pożegnać się? Nie wiem.
Wtedy dla mnie liczyło się to, że mogłam się wypłakać komuś kto nie zauważy już moich łez, nie spróbuje pocieszyć, i kto nie powie, że rozumie. BO nikt tak naprawdę nie rozumie co czuję.
Co czułam kiedy odebrali mi Syriusza, co czułam kiedy Harry oskarżał go o morderstwo, co czułam gdy po 6 latach zobaczyłam i w końcu przytuliłam ojca. Nikt nie zrozumie co czuję mając świadomość kto jest moim biologicznym ojcem i co mnie z nim łączy, co czuję myśląc o mojej nieżyjącej matce, co czuję właśnie teraz gdy nie udało mi się zapobiec tragedii i ktoś mi bliski zginął na moich oczach po raz drugi i po raz drugi wobec tej śmierci jestem bezsilna i po raz drugi pozwoliłam by ktoś zmarł z ręki sługusów mojego ojca. Jedno jest pewne.
"Ja Morgana Le Fay poprzysięgam, że od dziś nie pozwolę by ktoś mi bliski zginął z ręki tego beznosego tyrana!! I jednocześnie wyrzekam się jego nazwiska raz na zawsze!!"Następnego dnia cała szkoła uczestniczyła w wielkim uroczystym pogrzebie dyrektora szkoły. Nikt już nie płakał. JA swoje łzy wylałam ostatniej nocy, dziś czułam jedynie nienawiść do Toma.
Gdy kamienna krypta się zamknęła i najważniejsi wypowiedzieli kilka słów o dyrektorze, wszyscy rozeszli się w swoje strony. Ja i Golden Trio weszliśmy na wieżę astronomiczną, tą na której odegrała się wczorajsza tragedia. Harry pokazał mi łańcuszek.
-To Falsyfikat. Ktoś ukradł prawdziwego horkruksa.- wyjaśnił.
-Trzeba go znaleźć.- napomniała Hera.
-I mam taki zamiar, nie wrócę do szkoły. Zacznę szukać kolejnych horkruksów.- oznajmiłam. -muszę zniszczyć je wszystkie i zabić Voldemorta, czas zaprzestać tyranii.-
-Ale.. to twój ojciec.- dodała.
-Moim ojcem jest Syriusz Black, zawsze był i będzie. Żaden Tom czy Marvolo nie otrzymają takiego prawa. Nawet jeśli miałabym sczeznąć.-
Harry przytulił mnie, ja obięłam jego i Rona a rudy Hermionę. Nie byliśmy pewni czy zdołamy wygrać, tylko jednego byliśmy pewni, że mamy o co walczyć!
CZYTASZ
Living in the Shadow//Córka Bellatriks Lestrange
Fanfiction[BĘDZIE POPRAWIANA FABUŁA!!] Jak to jest gdy jest się córką śmierciożerczyni wychowaną przez wujka oskarżonego o morderstwo i skazanego na dożywocie w Askabanie? Morgana musi radzić sobie sama, nikt nie wie o jej istnieniu. Jej wuj- Syriusz Black w...