63.

649 79 15
                                    

Ernan odetchnął głęboko, wciągając do płuc cudowną woń lasu.
Zmierzył wzrokiem gęste korony drzew, przez które przebijały się słoneczne promienie.
Mimowolnie się uśmiechnął, przyglądając się córce, jak uradowana dość głośno nuciła i skocznym krokiem pokonywała dobrze jej znaną ścieżkę.
Nagle Vi zamarła w bezruchu, gdy ktoś zeskoczył z drzew i wylądował tuż przed nią. Odruchowo odskoczyła w tył, po czym zmierzyła wzrokiem meską sylwetkę otuloną podartą peleryną.
Towarzyszący jej mężczyźni natychmiast chwycili za broń.
- N-Nazar? - Vivian omal nie padła, gdy jegomość ściągnął kaptur.
- Miło cię znów widzieć, Vi - uśmiechnął się, podchodząc do niej.
Dziewczyna zadrżała, gdy ujął dłonią jej rękę i ucałował ją czule - Stęskniłaś się?
Odrząknęła zmieszana, zabierając dłoń. Odsunęła się nieco od niego.
- Hm... - Nazar wyprostował się, wlepiając wzrok w bruneta, który mordował go wzrokiem - Ty zapewne jesteś Randal.
- A ty tym Zdobywcą, któremu Vi uratowała dupę - mruknął Randy, podchodząc do dziewczyny. Patrząc w oczy Zdobywcy, bez zawahania objął Vivian ramieniem.
- Zapowiada się ciekawie - Zethar skrzyżował ręce na piersi i z rozbawieniem wymalowanym na twarzy, przyglądał się nastolatkom.
- Jak się pobiją, to ja ich nie rozdzielam - mruknął Ernan.
Vi przygryzła wargę i uciekła spojrzeniem gdzieś w bok, gdy Nazar próbował nawiązać z nią kontakt wzrokowy.
- Ojciec dalej cię katuje? - zagadnęła w końcu, chcąc przerwać niezręczne milczenie.
- Nie - chłopak wzruszył ramionami - Uciekłem od Zdobywców.
- Naprawdę?
Blondyn skinął głową. Po chwili uśmiechnął się specyficznie, przyglądając się jej ojcu i dziadkowi.
- To zaszczyt, stanąć przed trzema pokoleniami słynnej rodziny Morvenów.
- Podziwiam twój spokój, synu - Zethar zaśmiał się, szturchając Ernana łokciem.
- Wierz mi, jestem bliski sięgnięcia po nóż - warknął pod nosem.
- Coś mi mówi, że prędzej Randal przetrąci mu nos, nim weźmiesz sprawy w swoje ręce.
- Twój ojciec chyba za mną nie przepada, co? - zagadnął Nazar, widząc, że Ernan uważnie mu się przygląda.
- Nie on jeden - prychnął Ammar.
- Randy... - mruknęła Vi.
Nazar wlepił wrogie spojrzenie w Randala.
- Co się tak gapisz? - mruknął brunet.
- Zastanawiam się, co Vivian widzi w kimś takim, jak ty - warknął Zdobywca.
- Sugerujesz, że ty jesteś lepszy?
- Randy! - Vivian chwyciła go za rękę, gdy zrobił krok w stronę blondyna.
- Jaki bojowy - prychnął Nazar, po czym uśmiechnął się bezczelnie - Aż drżę ze strachu.
- Zaraz nie będzie ci do śmiechu - warknął Ammar.
- Randy! - Vivian skoczyła między nich - Uspokój się - spojrzała na Nazara - A ty już się lepiej zamknij, nim powybija ci zęby.
- Jakoś się go nie boję - prychnął Zdobywca.
- A powinieneś - mruknęła Vivian, lekko pchając Randala, by się cofnął.
Nazar machnął ręką.
- Panie Morven - wlepił spojrzenie w Ernana - Mam propozycję.
Łotr parsknął śmiechem.
- Ty? Jaką możesz mieć dla mnie ofertę?
- Mogę pomóc pozbyć się Zdobywców.
Zebrałem paru ludzi. Służyli Larkinowi, bo groziła im śmierć z głodu albo długie tortury. Znam niektóre sekrety Zdobywców. Z chęcią się nimi podzielę z Likwidatorami.
- Czego chcesz w zamian? - prychnął Zethar.
- Drobiazgu. Głowy jednej osoby. Mego rodzica.
Ernan spojrzał na ojca.
- Co sądzisz?
- Jedno życie, w zamian za sekrety naszych wrogów? - Cień podrapał się po brodzie - Uczciwy układ. O ile to nie jest pułapka.
- Zgoda - Ernan wbił spojrzenie w Nazara - Ale pamiętaj, chłopcze. Jeśli okaże się, że to jest zasadzka, to przysięgam, że urżnę ci łeb i zatknę na pal.
- Chcę tylko zapłaty za krzywdy, jakie wyrządził mi ojciec - podszedł do Ernana i wyciągnął do niego rękę.
Łotr łypnął na Zethara. Po krótkim namyśle chwycił dłoń Zdobywcy.
- Jak się nazywa twój ojciec?
- Hashar Vis.

Likwidator : Ostateczne starcieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz