149.

617 36 57
                                    

~ Oliverto - Pustynia Tibilisi ~

Muara gruchnęła o ziemię, po przyjęciu silnego sierpowego, wymierzonego w twarz. Zasapana i obolała uniosła się na kolana, po czym otarła dłonią krwawiący nos. Spojrzała na Stentora, który stojąc w bezpiecznej odległości, czekał aż po raz kolejny wstanie.
Zmęczona, sięgnęła zakrwawioną dłonią po nóż. Zmusiła poobijane ciało, by się podniosło. Kiedy stanęła, poczuła jak nogi się pod nią uginają. Wiedziała, że już nie ma sił, by walczyć ze Stentorem. I tak nie zadała mu zbyt dotkliwych ran. Jedynie skaleczyła go w ramię i pierś. Nic więcej nie zdołała mu zrobić. Ale nie dziwiło jej to. Mężczyzna był od niej wyższy i sporo silniejszy. Do tego dawno temu wywalczył sobie pozycję wodza Likwidatorów z pustyni, co zawdzięczał nie tylko swej sile, ale i wprawie we władaniu bronią.

Muarę ogarnęło poczucie bezsilności. Sapiąc ciężko, uniosła drżące ze zmęczenia i bólu ręce, po czym oparła sztych noża o pierś, na wysokości wściekle dudniącego serca. Spojrzała na byłego kochanka, jednym czerwonym od pyłu i łez okiem, gdyż drugie było mocno opuchnięte.

- Nie dam ci tej satysfakcji - rzekła dumnie, szykując się do samobójstwa.

Stentor jednak nie dał jej urodzić się w serce. Nim Muara zdążyła zareagować, wyciągnął mały nożyk i rzucił w jej stronę. Ostrze dość głęboko zacięło jej dłoń, ściskającą rękojeść noża, który miał przebić jej płuco i serce.
Muara mimowolnie krzyknęła, opuszczając swój oręż. Zanim się zorientowała, Stentor był już obok niej. Chwycił ją za włosy i mocno odchylił jej głowę w tył.

Zmierzył ją wzrokiem. Patrzył na nią z zaskakującym chłodem. Jakby lata spędzone u jej boku nic dla niego nie znaczyły. Przyjrzał się jej opuchniętemu oku, ranie na policzku i roztrzaskanej wardze. Nie poruszył go widok krwi, która ubrudziła niemal całe jej lico. Po chwili spuścił wzrok i bez zawahania zerknął na jej brzuch.

- Urodziłaś - mruknął, skupiając się na jej oczach.

- Cóż za spostrzegawczość - warknęła, nie kryjąc pogardy, którą do niego żywiła - Ale nie udawaj, że cię to obchodzi. 

Stentor uniósł miecz i przytknął zimną klingę do jej gardła. Jego dłoń ściskająca jej włosy, jeszcze bardziej się zacisnęła i pociągnęła jej głowę w tył. Widział jak tętnica mocno pulsuje i jak Muara co chwilę, z trudem przełykała ślinę, wymieszaną z krwią.

- Szkoda - mruknął, przyciskając ostrze do skóry - Lubiłem cię.

Mężczyzna nagle wytrzeszczył oczy. Ostrze skaleczyło szyję Muary, lecz nie zrobiło jej większej krzywdy. Duża dłoń Stentora powoli się rozchyliła, pozwalając orężowi spaść na ziemię. Chwyt na włosach Likwidatorki zelżał, pozwalając jej się mu wyrwać i szybko uskoczyć wstecz na bezpieczną odległość. 

Zabójczyni nieco zaskoczona, patrzyła na plamę krwi rozlewającą się po piersi Stentora i czubku czyjegoś ostrza, które przeszyło ofiarę na wylot. Miecz powoli obrócił się niemal o sto osiemdziesiąt stopni, poważnie raniąc narządy i tnąc żyły. Po chwili szybko wrócił do pierwotnej pozycji i zniknął, wyrwany przez właściciela. 

Krew wypłynęła z ust Stentora, który opadł na kolana, po czym runął na ziemię, niczym kłoda, odsłaniając przy tym Awida. 

- Nawet nie wiesz jak długo na to czekałem - Uśmiechnął się szeroko, przez co duża blizna na jego policzku mocno się zmarszczyła. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 25, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Likwidator : Ostateczne starcieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz