~XX~

602 83 4
                                    

Kiedy odzyskałem świadomość, niemal natychmiast chciałem się poderwać do siadu. Mimowolnie wrzasnąłem, gdy mój bok ogarnął potworny ból.
- Leż - usłyszałem Waymara.
- Vimer... - jęknąłem.
- Zwiał - prychnął Karter - Kiedy wszyscy byli zajęci ratowaniem twojego życia.
Uniosłem się lekko na łokciu.
- Co się właściwie stało? - mruknąłem, łapiąc się za głowę, bo trochę mi się w niej zakręciło - Ostatnie co pamiętam, to dźgnięcie nożem.
- Ostrze było zatrute - odparł Waymar - Miałeś wielkie szczęście.
- Skoro była na nim trucizna, to jakim cudem wciąż żyję?
- Vimer użył jakiegoś dziwnego specyfiku - mruknął Karter, pokazując ostrze, którym ugodził mnie nasz brat - Trutka dokładnie pokryła klingę i zaschła.
- Ale zaczęła się szybko rozpuszczać, gdy ostrze zanurzyło się w twoim ciele - dodał Waymar - Gdybyś nie wyciągnął noża, to znacznie więcej tego świństwa dostałoby się do twojej krwi.
- I dawno byłbyś trupem - dokończył Karter.
- Długo byłem nieprzytomny?
- Trzy dni - odparł Waymar.
- A... Joel i Nastar?
- Vimer ich wyciągnął z lochów.
Niespodziewanie zabrzmiało pukanie. Wszyscy spojrzeliśmy w stronę drzwi, które uchyliły się lekko. Verto ostrożnie zajrzał do mojej komnaty.
- Mogę?
- Wchodź - skinąłem głową.
- Przeszukałem jego rzeczy, jak kazaliście.
- I co? - spytał Karter.
- Powinniście coś zobaczyć...

●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●

Pomimo sprzeciwu braci, udałem się z nimi do komnaty Vimera. Zignorowałem zaschniętą plamę krwi na dywanie i skupiłem się na pokoju. Nic się nie zmieniło od dnia, gdy ten zdrajca omal mnie nie zabił. Verto bardzo ostrożnie, sprawdził komnatę.
- Co chciałeś nam pokazać? - Waymar przerwał ciszę.
Verto podszedł do dużego gobelinu, wiszącego na ścianie i uniósł go nieco, pokazując skryte za nim wrota.
Kiedy byłem mały matka często mi opowiadała, że Gillis ma wiele sekretów. Czyżbyśmy odnaleźli jeden z nich?
Weszliśmy do ukrytego pomieszczenia i zamarliśmy. Mały pokoik był cały w zapiskach i rysunkach Vimera. Podszedłem do jednego z jego bazgrołów. Stworzył plan niemal całego zamku. Ten drań czegoś szukał.
- Co to za zejście? - spytałem, wskazując na gwałtowny spadek zaznaczony na schemacie.
- Nie wiem - Verto pokręcił głową.
- Trzeba to sprawdzić - mruknąłem, chcąc opuścić pokój.
- O nie, braciszku - Waymar chwycił mnie za ramię - Ty co najwyżej możesz iść do łóżka, a nie szlajać się po zamczysku.
- Nie matkuj mi.
- Tylko robię za twój rozsądek.
Karter parsknął śmiechem, widząc, że jestem gotów się kłócić.
- Proponuję poczekać, aż wydobrzejesz - rzekł - Później wszyscy pójdziemy sprawdzić co Vimer knuł. Co wy na to?
- No dobra - przewróciłem oczami - Niech wam będzie.
Verto podszedł do mnie i wyciągnął rękę w moją stronę, w której ściskał jedną z wielu notatek podłego zdrajcy.
Przejąłem kartkę i zmierzyłem wzrokiem niemożliwie zgrabne pismo Vimera.
- Hm... Wygląda na to, że drodzy przodkowie mieli coś cennego do ukrycia.

Likwidator : Ostateczne starcieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz