- Lauren? Wszystko w porządku? - głos Camili jest chrypliwy od snu. - Nie... Nie wiem - chrypię. Moje nagie stopy prowadzą mnie w tę i z powrotem po podłodze, a palce wbijają się w moje mokre od potu włosy. - Co się stało? - Jesteś w łóżku? - pytam jej. - Tak, jest trzecia nad ranem. Gdzie miałabym być? Co się dzieje, Lauren? - Po prostu nie mogę spać, to wszystko. - Och - wzdycha z ulgą. - Przez chwilę zaczęłam się martwić. - Rozmawiałaś jeszcze z Zaynem? - pytam ją. - Co? Nie, nie rozmawiałam z nim od kiedy powiedziałam ci, że chciał mnie odwiedzić. - Zadzwoń do niego i powiedz, że nie może cię odwiedzić - brzmię jak psychopatka, ale mam to gdzieś. - Nie będę do niego dzwonić o tej porze, co cię napadło? - Nic, Camila. Nie ważne - prycham i rozłączam się. Próbuje mi oddzwonić, ale przyciskam wyłącznik i ekran robi się czarny.
Camila's POV:
- Nie będziesz chyba cały dzień chodzić w piżamie, prawda? - pyta Kimberly. Wkładam sobie do ust pełną łyżkę granoli, żeby nie musieć odpowiadać. Dokładnie to planuję dzisiaj zrobić. Nie spałam najlepiej po tym, jak Lauren zadzwoniła do mnie w środku nocy. Od tego czasu wysłała parę wiadomości, w żadnej nie wspomniała o swoim dziwnym zachowaniu wczorajszego wieczoru. Chcę do niej zadzwonić, ale nie spędziłam za dużo czasu z Kimberly, od kiedy tu przyjechałam. Większość swojego wolnego czasu rozmawiałam z Lauren przez telefon albo przygotowywałam pierwszą część zadań na moje nowe zajęcia. Mogę przynajmniej z nią porozmawiać przy śniadaniu. - Nigdy nie masz na sobie normalnych ubrań - wtrąca się Smith, na co prawie wypluwam granolę na stół. - To nieprawda - odpowiadam z pełnymi ustami. - Masz rację, Smith - rechocze Kimberly, na co przewracam oczami. Christian wchodzi do pokoju i całuje ją w skroń, Smith uśmiecha się do swojego ojca i przyszłej przybranej matki, łapiąc za swoją piżamę ze Spidermanem. - Lubisz Spidermana? - pytam, chcąc zagaić rozmowę. - Nie - jego małe paluszki dłubią w toście. - Nie? Ale masz to na sobie - wskazuję na jego ubranie. - Ona je kupiła - kiwa głową w stronę Kim. - Nie mów jej, że nie znoszę tej piżamy, będzie płakać - szepcze, a ja wybucham śmiechem. Smith jest pięciolatkiem z głową dwudziestolatka. - Nie powiem - obiecuję mu i kończymy posiłek w komfortowej ciszy.
Lauren's POV:
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
- Co jest takie pilne, że musiałem tu przychodzić w ten lodowaty deszcz? - pyta Austin. Strzepuje wodę ze swej czapki na podłogę i kładzie parasolkę przy ścianie. - On - macham w stronę Richarda, który śpi rozwalony na kanapie. - Kto to jest? Czekaj... czy to jest ojciec Camili? - gapi się. - Nie, tylko jakaś kolejna, bezdomna szumowina, której pozwalam spać na mojej kanapie - wywracam oczami w odpowiedzi.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.