46

3.7K 173 10
                                    

Soundtrack do rozdziału:

• Kings of Leon - Closer
• Ed Sheeran - Give Me Love
• Andrew Belle - In My Veins

Camila's POV:

Nie mogę zasnąć. Próbuję zamknąć oczy i zablokować cały otaczający świat, dać upust chaosowi oraz bałaganowi, jakim jest moje życie uczuciowe, ale nie mogę. To niemożliwe. Niemożliwą rzeczą jest walka z magnetycznym przyciąganiem, które kieruje się w stronę pokoju Lauren i nasuwa mi chęć bycia blisko niej. Była zdystansowana wobec mnie i muszę się dowiedzieć dlaczego. Muszę się dowiedzieć, czy zachowuje się w ten sposób, bo coś zrobiłam, albo czegoś nie zrobiłam. Muszę się dowiedzieć, czy to ma coś wspólnego z Sashą i jej krótką, złotą sukienką, czy może brakiem zainteresowania moją osobą z jej strony.
Muszę się dowiedzieć.
Niepewnie wygrzebuję się z mojego łóżka i przyciskam mały pstryczek przywołujący lampę do życia. Biorę gumkę do włosów, owijam ją wokół nadgarstka i zbieram moje włosy razem, związując je w kucyka. Tak cicho jak to możliwe, drepczę przez korytarz i powoli przekręcam gałkę od drzwi do pokoju. Otwierają się z lekkim skrzypnięciem, a ja jestem zaskoczona, że widzę włączoną lampkę i puste łóżko. Czarna pościel i koc są zwinięte w rogu łóżka, a Lauren nie ma w pomieszczeniu.
Serce mnie boli na samą myśl, że mogła opuścić Seattle i wrócić do domu - jej domu. Wiem, że było między nami niezręcznie, ale powinnyśmy być w stanie porozmawiać, niezależnie od tego, co się stało oraz co ciąży w głowie Lauren. Moje oczy skanują pokój i moje ciało przeszywa ulga, kiedy zauważam jej walizkę leżącą na podłodze. Czyste i poskładane ubrania zostały wymiętolone, ale udało mi się w pewien sposób przywrócić tam ład.
Bardzo miło jest widzieć zmiany zachodzące u Lauren w parę godzin od jej przyjazdu. Była słodsza, spokojniejsza i przeprosiła mnie, bez wyciągania z niej tych słów. Niezależnie od tego, czy jest teraz dla mnie zimna i trzyma mnie na dystans, nie mogę zignorować tych zmian, jakie dokonała w tym tygodniu i pozytywny wpływ, jaki ma na nią odległość między nami.
Cicho idę przez korytarz na poszukiwanie Lauren. Jest w tym domu... gdzieś. W budynku jest ciemno, jedyne światło pochodzi z lampki, umieszczonej w podłodze korytarza. Łazienka, salon i kuchnia są puste, i nie słyszę żadnego dźwięku dochodzącego ze schodów. Musi być na tym piętrze, może biblioteka?
Trzymam kciuki, by nikogo nie obudzić podczas moich poszukiwań Lauren. Kiedy zamykam drzwi pustej i ciemnej biblioteki, zauważam smugę światła, dochodzącą z końca długiego korytarza. Podczas mojego pobytu tutaj, nie zwiedziłam jeszcze tej części domu. Spodziewam się, że jest tam sala teatralna i siłownia, gdzie Christian spędza godziny w zamknięciu.
Drzwi są otwarte i popycham je z łatwością. Chwilowa iskra obaw uderza mnie na myśl, że w środku może być Christian. Byłoby to bardzo niezręczne i modlę się, by to się nie wydarzyło.
Wszystkie cztery ściany mają lustra od podłogi, aż po sufit, a przy nich są różne maszyny przeznaczone do ćwiczeń, z których tylko umiem rozpoznać bieżnię. Ciężary i jeszcze inne ciężary są zawieszone na przeciwległej ścianie, a niektóre leżą na podłodze, gdzie są zamortyzowane. Moje oczy kierują się w stronę luster, w skutku czego drętwieje mi ciało. Lauren... tak szczerze, cała czwórka Laren odbija się w lustrach. Jest w samym staniku i shortach oraz wykonuje szybkie i agresywne ruchy. Jej dłonie pokrywa czarna taśma, taka sama, jaką widywałam u Christiana przez cały tydzień.
Lauren jest zwrócona do mnie plecami, jej muskuły naprężają się pod bladą skórą, kiedy unosi nogę, by kopnąć masywny, czarny worek zawieszony na ścianie. Jej pięść wykonuje kolejny ruch, od której worek się odbija, a głośny łomot jest następstwem jej uderzenia drugą pięścią. Patrzę jak to wszystko powtarza, wygląda na wściekłą, gorącą i spoconą. Ledwo myślę racjonalnie podczas moich obserwacji, jak maltretuje worek.
W jednym, szybkim ruchu unosi lewą nogę, następnie prawą, obie pięści kolidują z workiem tak płynnie, że niesamowicie jest to oglądać. Jej skóra błyszczy i jest pokryta potem, jej klatka piersiowa i brzuch wyglądają inaczej, są bardziej podkreślone. Metalowy łańcuch przyczepiony do sufitu wygląda, jakby miał się zaraz zerwać w wyniku agresji Lauren. Moje usta są suche, a myśli zamglone, kiedy oglądam ją i słyszę jej wściekłe jęki, kiedy przestaje używać nóg i tylko wykorzystuje pięści przeciw workowi treningowemu. Nie wiem, czy to przez miękki jęk, który wydobył się z moich ust podczas oglądania jej, czy przez to, że po prostu dostrzegła moją obecność, ale natychmiast zatrzymuje swoje ruchy. Worek dalej kołysze się na łańcuchu, więc Lauren jedną ręką zatrzymuje jego ruchy.
Nie chcę być pierwszą osobą, która zacznie tę rozmowę, ale ona nie daje mi wyboru, bo wpatruje się we mnie z rozszerzonymi i wściekłymi oczyma.
- Hej - mój głos jest zachrypnięty i cichy.
- Cześć - bierze oddech, jej klatka piersiowa szybko się unosi i opada.
- Co, uhm... - staram się nad sobą zapanować - Co robisz? - pytam jej.
- Nie mogłam zasnąć - oddycha ciężko. - Czemu jeszcze nie śpisz? - bierze swoją koszulkę z podłogi i wyciera ją sobie twarz. Przełykam ślinę, nie umiem znaleźć wewnętrznej siły, by nie patrzeć na jej nasiąknięte potem ciało.
- Przez ten sam powód co ty, nie mogłam zasnąć.
- Jak mnie znalazłaś? - dyszy.
- Proces eliminacji - uśmiecham się lekko, a moje oczy wędrują na jej odkryty tors, jej muskuły poruszają się wraz z jej oddechem.
Przytakuje, jej oczy nawet na mnie nie patrzą. Nie mogę się powstrzymać, więc pytam.
- Czy zrobiłam coś źle? Jeśli tak, możemy o tym porozmawiać i to naprawić.
- Nie, nic złego nie zrobiłaś.
- To powiedz mi, co jest nie tak, Lauren. Muszę wiedzieć, co się dzieje - zbieram jak najwięcej pewności siebie, by móc ją wykorzystać. - Czy ty... Nieważne - cała zebrana moc ulatnia się pod jej spojrzeniem.
- Czy ja co? - siada na długim czarnym materacu i ponownie wyciera swoją twarz w koszulkę, po czym owija ją sobie na głowie, by ujarzmić bałagan w swoich włosach.
To dziwnie miłe i atrakcyjne, tak bardzo, że teraz mam problem ze znalezieniem odpowiednich słów.
- Zaczynam się zastanawiać, czy może... przestajesz już mnie lubić - to zdanie brzmiało znacznie lepiej w mojej głowie. Kiedy wypowiedziałam je na głos, wydaje się żałosne i dziwnie.
- Że co? - umieszcza ręce na kolanach. - O czym ty mówisz?
- Czy nadal wydaję ci się atrakcyjna... fizycznie? - żałośnie pytam. Nie czułabym się tak niepewnie, gdyby przedtem nie dała mi ku temu powodu. To, i gdyby 'Pani Długie Nogi' i jej krótka sukienka nie łasiły się na nią na moich oczach. Nie wspominając już o tym, jak pożerała wzrokiem jej ciało...
- Do... do czego zmierzasz? - jej klatka piersiowa unosi się i opada, a jej znajdujące się tuż pod obojczykiem, wypełnione tuszem jaskółki wydają się jakby fruwały za każdym szybkim ruchem.
- Cóż... - robię parę kroków w głąb, będąc też pewna, że zostanie między nami kilka metrów przestrzeni. - ...wcześniej, kiedy się całowałyśmy... w pewnym momencie przestałaś i od tego czasu ledwie mnie dotknęłaś, a potem poszłaś do łóżka.
- Myślisz, że nie jestem już tobą zainteresowana? - otwiera usta, by kontynuować, ale zamyka je ponownie, zanim jakieś słowo zdąża wypłynąć.
- To mi przyszło do głowy - przyznaję. Nagle widok podłogi wydaje się mi fascynujący, więc wlepiam w niego wzrok.
- To jest strasznie popierdolone - zaczyna. - Spójrz na mnie - moje oczy krzyżują się z jej spojrzeniem, głęboko wzdycha i kontynuuje wypowiedź. - Nie mogę pojąć, czemu w ogóle pomyślałaś, że nie jestem tobą dłużej zainteresowana - wydaje się, jakby wcześniej przemyślała swoją odpowiedź i dodaje: - Wiem, że dałam ci powody, byś myślała w ten sposób, ale to nieprawda, nie mogłaś być chyba dalej od pieprzonej prawdy.
- Więc jaka ona jest? - mój ból w klatce piersiowej zaczyna się powoli ulatniać.
- Pomyślisz, że jestem kompletnie chora.
Och, nie.
- Czemu? Powiedz mi, proszę - błagam ją. Patrzę jak sfrustrowana przejeżdża ręką po włosach.
- Tylko mnie wysłuchaj, zanim się wkurzysz, okej?
Powoli kiwam głową, co jest sprzeczne z falą paranoi przeszywającej moje ciało.
- Miałam taki sen, szczerze to był koszmar - moja klatka piersiowa się zaciska i modlę się, by nie był tak zły, jak przeczuwam. Połowę mnie wypełnia ulga, że jest wściekła, bo chodzi o koszmar, a nie o wydarzenie z dzisiaj, ale druga połowa cierpi z jej powodu. Była sama przez cały weekend i boli mnie to, że jej koszmary powróciły.
- I? - zachęcam ją.
- Był o tobie... i Zaynie.
Że co?
- Co masz na myśli? - pytam Lauren.
- Był w naszym... moim mieszkaniu i znalazłam go między twoimi nogami, a ty jęczałaś jego imię i...
- Dobrze, zrozumiałam - przerywam jej. Zasmucony wyraz jej twarzy sprawia, że zatrzymuję jej opowiadanie o koszmarze.
- Nie, pozwól mi powiedzieć.
Bardzo niekomfortowo jest słuchać Lauren, jak opowiada o mnie i Zaynie w łóżku, ale jeśli czuje potrzebę wygadania się, to zagryzę język i będę słuchać.
- Był na tobie i pieprzył cię w naszym łóżku. Mówiłaś, że go kochasz - krzywi się.
Wszystkie te napięcia i dziwne zachowania Lauren wynikały z jej snu o mnie i Zaynie?
To wyjaśnia sytuację z poprzedniej nocy, kiedy zadzwoniła do mnie i kazała odwołać przyjazd Zayna do Seattle, na który się zgodziłam.
Kiedy patrzę na nią z drugiego końca pokoju, dostrzegam smutek w jej zielonych oczach, twarz skrywa w swoich rękach, a moja wcześniejsza paranoja i frustracja rozpuszczają się jak cukier na języku.

After "Camren część IIIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz