15

2.4K 174 11
                                    

Camila's POV:

Nie wierzę, że Lauren miała czelność oskarżać mnie o próby zajścia w ciążę. Nawet wspomnieć, że jest malutka szansa, że mogłabym nam to zrobić. Wszystko szło wspaniale, naprawdę niesamowicie w tej wannie z hydromasażem dopóki nie wspomniała o gumce. Powinna po prostu wyjść z wody i wziąć jedną. Wiem, że ma ich stos w walizce. Widziałam jak je pakuje zaraz po tym jak starannie zapakowałam nasze bagaże.

Zapewne była sfrustrowana całą tą sprawą związanym z Seattle. Przesadziła, może ja też.

Ze względu na moją irytację wobec niegrzecznym uwag Lauren i zrujnowanie... naszego momentu w jacuzzi, potrzebuję gorącego prysznica. Moment później woda zaczyna spływać po moim ciele, rozluźnia spięte mięśnie. Sięgam po szampon.

Tak bardzo się spieszyłam, by się od niej oddalić, że zapomniałam swojej kosmetyczki, super.

- Lauren? - wołam, ale wątpię, żeby usłyszy mnie przez strumień wody. Na wszelki wypadek odsuwam zasłonę prysznicową, wyczekując jej.

Kiedy nie pojawia się w drzwiach parę sekund później, sięgam po ręcznik na wieszaku i owijam go wokół mojego ciała. Gdy dochodzę do walizki, która leży na łóżku, słyszę głos Lauren.

- Masz jakiekolwiek inne puste mieszkania do zapełnienia? - mówi.

Czy ona próbuję pomóc załatwić mi apartament?

Jestem w szoku, jak i podekscytowana na tę myśl, nareszcie przystała na pomysł z Seattle i zamierza mi pomóc, zamiast stać przeciwko mnie. Przynajmniej raz.

Podążam cicho przez drewnianą podłogę. Uważam, bym nie została przyłapana na moim podsłuchiwaniu.

- Sprawiłaś, że odniosłam wrażenie, że twoja przyjaciółka Camila nie jest kimś, komu powinnam chcieć nająć mieszkanie. Skoro nie może mi zapłacić, ja nie mogę wynająć jej miejsca zamieszkania - mówi kobieta po drugiej strony linii.

Że co?

To o to chodzi?

Nie mogłaby, przecież.

- Właśnie o to chodzi... ona nie jest taka zła, jak ją przedstawiłam, właściwie to nigdy nie zniszczyła żadnych mieszkań ani nie wyjechała bez płacenia - mówi, a mój żołądek się wywraca.

Ona to zrobiła.

- Ty chora, samolubna suko - to pierwsze słowa, jakie przychodzą mi na myśl.

Automatycznie się do mnie odwraca, jej twarz blednie, a usta szeroko otwierają. Telefon upada na podłogę.

- Halo? - głos Sandry rozbrzmiewa przez głośnik, a ona sięga po komórkę, by ją uciszyć.

- Jak mogłaś? Jak mogłaś to zrobić? - złość przemawia przeze mnie.

- Ja... - zaczyna.

- Nie! Nawet nie marnuj czasu na wymyślaniu wymówki. Co, do cholery, sobie myślałaś? - z furią przechodzę przez drzwi do sypialni.

- Camila, posłuchaj mnie - mówi.

Posłuchać ją?

- Nie! To ty mnie posłuchaj, Jauregui - mówię przez zęby, staram się utrzymać niski ton mojego głosu. - Mam dosyć tego. Mam dosyć tego, że sabotujesz wszystko, co nie kręci się wokół ciebie - krzyczę, zaciskają ręce po bokach w piąstki.

- To nie tak, ja...

- Zamknij się! Zamknij się, do diabła. Jesteś taka samolubna, arogancka, jesteś po prostu... ugh! - nie mogę racjonalnie myśleć, słowa wypływają w złości, wymachuję rękoma w powietrzu.

After "Camren część IIIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz