29

2.3K 154 14
                                    

Soundtrack do rozdziału:

• Imagine Dragons - Demons
• Young the Giant - Cough Syrup

Lauren's POV:

- Nie wiem dlaczego tu jestem, ale nie mam się gdzie podziać – obejmuję głowę dłońmi, a mój ojciec siada na drugim końcu jego mahoniowego biurka.
- Cieszę się, że przyszłaś do mnie – mówi cicho, oceniając moją reakcję.
- Nie do końca powiedziałabym, że przyszłam do ciebie – przypominam mu. Tak właściwie to przyszłam do niego, ale nie chcę, żeby myślał sobie, że to jakaś wielka rewelacja czy inne gówno. Obserwuję jak przełyka ślinę i lekko kiwa głową. Jego oczy wodzą wszędzie po pokoju, ale nie na mnie.
- Nie musisz się denerwować, nie mam zamiaru wpadać w szał ani niszczyć niczego. Nie mam siły – wzdycham, kiedy nie odpowiada.
- Chcesz mi powiedzieć, co się stało?
- Nie, nie chcę – wzdycham ponownie.
- Dobra.
- Nie chcę, ale myślę, że powiem.
Przez chwilę wygląda na zbitego z tropu, a jego zielone oczy się rozszerzają, obejmując mnie sobą, obserwując mnie uważnie. Jestem pewna, że czekają na jakiś haczyk.
- Uwierz mi, że gdybym miała do kogokolwiek innego pójść, to nie byłabym tu, ale Austin jest uprzedzonym dupkiem i zawsze bierze jej stronę – jęczę, wiedząc, że nie jest to nawet w połowie prawdziwe, ale w tej chwili nie chcę rad Austina. Poza tym, nie chcę przyznawać przed nim, jaką suką byłam i co za gówno powiedziałam Camili w ciągu ostatnich kilku dni. Jego opinia się dla mnie nie liczy, ale z jakiegoś powodu liczy się bardziej niż czyjakolwiek inna, z wyjątkiem Camili, oczywiście.
- Wiem to, córko.
- Dobrze – nie wiem, skąd zacząć i szczerze, wciąż nie jestem pewna, co mnie tknęło, żeby tu przyjść. Miałam najlepsze chęci, żeby iść do baru i się napić, ale jakoś wylądowałam wjeżdżając na podjazd mojego ojca, nie, mojego taty. To, że Camila mówi tylko 'matka' i 'ojciec' zamiast 'mama' i 'tata' niegdyś doprowadzało mnie do szału, a teraz prawie weszło i mnie w nawyk. On ma szczęście, że przynajmniej określam go jako ojciec albo tata, zamiast Ken, czy też 'dupek', jak to robiłam przez większość swojego życia.
- Cóż, jak pewnie zgadłeś, Camila wreszcie mnie zostawiła – przyznaję i spoglądam na mojego ojca. Robi co może, by utrzymać naturalny wyraz twarzy w oczekiwaniu na to, aż przemówię. – A ja jej nie powstrzymałam.
- Jesteś pewna, że nie wróci? – pyta.
- Tak, jestem pewna, dała mi wiele możliwości, by ją zatrzymać i nie próbowała dzwonić ani napisać – spoglądam na zegar naścienny – prawie dwadzieścia osiem godzin, i nie mam bladego pojęcia gdzie ona jest – spodziewałam się jej samochodu na podjeździe, gdy tu przyjadę, ale nie było go tu. Gdzie indziej mogłaby być? Mam nadzieję, że nie przemierzyła całej drogi do domu swojej mamy.
- Przecież już to robiłyście, wy dwie zawsze zdajecie się znajdywać wspólną drogę.
- Słuchasz mnie? Powiedziałam, że ona nie wraca – fukam, przerywając mu.
- Słucham, jestem tylko ciekaw, co czyni ten raz jakkolwiek innym – kiedy zwracam ku niemu wzrok, patrzy na mnie z niezmąconym spokojem i walczę z impulsem pchającym nie do wstania i opuszczenia jego przesadnie udekorowanego biura.
- On po prostu jest inny. Nie mam pojęcia, skąd to wiem, a ty prawdopodobnie myślisz, że jestem kretynką, bo tu przyszłam, ale jestem zmęczona, tato, jestem tak cholernie zmęczona byciem taką, jaka jestem i nie wiem co mam z tym zrobić – kurwa, brzmię tak desperacko i cholernie żałośnie. - Obwiniam ciebie, naprawdę obwiniam ciebie, bo gdybyś był przy mnie, dla mnie, to może mógłbyś mi pokazać jak... nie wiem, jak nie traktować ludzi jak gówno. Gdybym, dorastając, miała mężczyznę w domu, może niebyłabym tak gównianą osobą. Jeśli nie znajdę jakiegoś rozwiązania tego, co jest między nami, skończę dokładnie tak jak ty. Dobra, jak ty, zanim stałeś się taki – wskazuję na jego kamizelkę i perfekcyjnie wyprasowane eleganckie spodnie. - Jeśli nie znajdę żadnego sposobu, żeby przestać cię nienawidzić, nigdy nie będę zdolna, by... – nie chcę kończyć tego zdania przy nim. Chcę powiedzieć, że jeśli nie będę mogła przestać go nienawidzić, to nigdy nie będę zdolna, by pokazać jej jak bardzo ją kocham i traktować ją tak, jak powinnam, tak, jak na to zasługuje.
- Masz rację – zaskakuje mnie swoją zgodą.
- Mam?
- Tak, masz. Gdybyś miała ojca, który stałby na twojej straży i pokazałby ci, jak być dobrym człowiekiem, byłabyś lepiej zaopatrzona na radzenie sobie z tymi rzeczami i ogólnie z życiem. Obwiniałem się za twoje – obserwuję, jak walczy ze słowami – zachowanie. To, że taka jesteś, to moja wina. To wszystko ma źródło we mnie i moich błędach. Poniosę winę za swoje grzechy, za całokształt mojego życia i za tamte grzechy. Tak bardzo mi przykro – jego głos chwieje się na końcu, a ja czuję się niewiarygodnie niedobrze.
- Co mam teraz z tym zrobić? Musi być coś – odrywam złuszczoną skórkę przy paznokciach. Moje kłykcie są niespodziewanie niezmiażdżone. Nie wyładowałam swojej frustracji na ścianie, jeszcze.
- Myślę, że powinnaś z kimś porozmawiać – sugeruje.
Nie pierdol, no co ty, do cholery, nie powiesz?
- A co teraz robimy? Rozmawiamy – macham dłonią w otwartej przestrzeni pomiędzy nami.
- Miałem na myśli profesjonalistę. Skrywasz w sobie wiele gniewu ze swojego dzieciństwa i dopóki nie znajdziesz sposobu, by się go pozbyć, albo przynajmniej radzić sobie z nim w zdrowy sposób, obawiam się, że zupełnie nie zrobisz postępu.
- Więc przychodzenie tutaj było stratą czasu? Nie ma nic, co możesz zrobić? – wiedziałam, że nie powinnam była tu przychodzić. Mogłam teraz pić drugą whiskey z colą.
- To nie była strata czasu, to bardzo dobry krok na drodze do bycia lepszą osobą – po raz kolejny łapie ze mną kontakt wzrokowy i dosłownie mogę posmakować tej whiskey, którą powinnam teraz pić, zamiast odbywania tej konwersacji. – Ona będzie z ciebie taka dumna – dodaje.
Dumna? Dlaczego, do cholery, ktokolwiek miałby być ze mnie dumny? Zszokowany, że tu jestem – może, ale dumny? – nie.
- Ona nazwała mnie pijaczką – wyznaję bez namysłu.
- A ma rację? – pyta z niepokojem wypisanym na twarzy.
- Nie wiem. Nie wydaje mi się, bym nią była, ale nie wiem.
- Jeśli nie wiesz czy jesteś, mogłabyś chcieć znaleźć odpowiedź, zanim będzie za późno.
- Dlaczego przede wszystkim zacząłeś pić? – zawsze chciałam znać odpowiedź na to pytanie, ale nigdy nie byłam przy nim wystarczająco długo, by je zadać. Wzdycha, a jego dłonie podnoszą się, by przeczesać krótkie włosy.
- Cóż, twoja mama i ja nie byliśmy w najlepszym miejscu i czasie, a spirala zaczęła się, kiedy jednej nocy wyszedłem i upiłem się. Przez upicie się mam na myśli, że nie mogłem nawet dojść do domu. Odkryłem, że podobało mi się czucie w ten sposób, mobilny czy nie, to zobojętniało mnie na cały ból, który odczuwałem, a następnie stało się zwyczajem. Spędziłem więcej czasu w tym cholernym barze po drugiej stronie ulicy niż z tobą i z nią. To doszło do punktu, w którym nie mogłem funkcjonować bez alkoholu, ale nie mogłem również funkcjonować z nim, to była przegrana bitwa.
- Co było takie bolesne, że próbowałeś uciec? – nie pamiętam niczego przed tym, jak mój tata stał się pijakiem, zawsze podejrzewałam, że był taki zanim się urodziłam.
- To nieważne. Ważne, że pewnego dnia wreszcie się obudziłem i wytrzeźwiałem.
- Po tym, jak nas zostawiłeś – przypominam mu.
- Obydwie radziłyście sobie lepiej beze mnie, nie miałem autorytetu, by być ojcem lub mężem. Twoja mama wspaniale się spisała wychowując cię, żałuję, że musiała to zrobić sama, ale ja nie byłem dobry dla was obu.
Gniew buzuje i gorzeje wewnątrz mnie i zaciskam palce na  podłokietnikach krzesła, by móc go kontrolować.
- Ale możesz być mężem dla Karen i ojcem dla Austina.
A więc to powiedziałam. Mam tak wiele cholernego żalu do tego mężczyzny, który był pijanym dupkiem przez całe moje życie, ale bierze drugi ślub i zajmuje się nową żoną i nowym dzieckiem. Nie wspominając o tym, że teraz jest bogaty, a my nie mieliśmy nic, gdy dorastałam. Karen i Austin mają wszystko, co zamiast nich powinnyśmy mieć moja mama i ja.
- Wiem, że to się takie wydaje, Lauren, ale to nieprawda. Poznałem Karen dwa lata po tym, jak przestałem pić. Austin miał wtedy już szesnaście lat i nie próbowałem być dla niego postacią ojcowską, on także nie dorastał z mężczyzną w domu, więc szybko mnie przyjął. Nie miałem na celu posiadania nowej rodziny i zastąpienia ciebie, nigdy nie mógłbym ciebie zastąpić. Nigdy nie chciałaś mieć ze mną nic wspólnego i nie obwiniam cię za to, ale córko, spędziłem większość swojego życia żyjąc w ciemności, ślepej, spustoszonej ciemności, a Karen była moim światłem, tak jak Camila jest nim dla ciebie – moje serce prawie staje na wzmiankę o Camili. Byłam tak zatracona w przypominaniu sobie mojego gównianego dzieciństwa, że udało mi się przez chwilę przestać o niej myśleć. - Nie mogłem nie być szczęśliwy i wdzięczny, że weszła do mojego życia, razem z Austinem. Oddałbym wszystko, żeby mieć takie relacje z tobą, jak mam z nim, może pewnego dnia tak mogłoby się stać – brak mu tchu po jego długim wyznaniu, a ja nie mam słów. Nigdy nie miałam z nim takiej rozmowy, ani z nikim w moim życiu, z wyjątkiem Camili, ona zawsze wydaje się być wyjątkiem.
Nie wiem, co mu powiedzieć. Nie wybaczam spieprzenia mojego życia i wybrania alkoholu zamiast mojej mamy i mnie, ale naprawdę miałam na myśli to, co powiedziałam o próbie wybaczenia mu. Jeśli tego nie zrobię, nigdy nie będę normalna. Nawet nie jestem pewna czy kiedykolwiek będę zdolna, by być 'normalna', ale chcę móc przeżyć tydzień bez rozbijania czegoś. Albo kogoś.
Upokorzenie na twarzy Camili, kiedy powiedziałam jej, by opuściła mieszkanie jest ciągle żywe w mojej głowie, ale zamiast zwalczać je, jak zawsze robię, chwytam się go. Muszę mieć przypomnienie tego, co jej zrobiłam, nigdy więcej ukrywania.
- Nic nie powiedziałaś – mój tata przerywa moje rozmyślania, sprawiając, że twarz Camili się rozmywa, a ja próbuję zatrzymać ten obraz, gdy znika. Jedyny komfort, jaki mam, to świadomość, że niebawem wróci, by mnie prześladować.
- Właściwie to nie wiem, co, do cholery, powiedzieć, to dla mnie dużo. Nie wiem, co myśleć – przyznaję. Szczerość w moich słowach przeraża mnie i czekam, aż on uczyni tę całą sytuację niezręczną, ale tak się nie dzieje. Po prostu potakuje i wstaje.
- Karen robi późną kolację, jeśli chcesz zostać.
- Nie, spasuję – jęczę. Chcę wrócić do domu. Jedyny problem z domem jest taki, że nie ma tam Camili. Jednak to moja własna, cholerna wina. Nareszcie zaczynam to dostrzegać. Teraz, kiedy oczywiście jest za późno.
Jadę prosto z domu mojego taty do mieszkania. Wychodząc na korytarzu wpadłam na Austina, ale zignorowałam go i wyszłam, zanim mógł spróbować dać mi swoją nieuzasadnioną radę. Żałuję, że nie zapytałam go, gdzie jest Camila. Jestem zdesperowana, by się tego dowiedzieć, ale znam siebie i wiem, że pojawiłabym się, gdziekolwiek ona jest i wywlokła ją stamtąd. Słuchanie wyjaśnień mojego taty, dlaczego był takim gównianym ojcem dla mnie było krokiem w dobrym kierunku, ale nie będę nagle i cudownie zdolna do zaprzestania bycia kontrolującym wszystko draniem, a jeśli Camila jest gdzieś, gdzie nie chcę, żeby była, na przykład z Zaynem...
Czy ona jest z Zaynem? Cholera jasna, byłaby z nim? Nie wydaje mi się, ale nie jest tak, że dałam jej możliwość posiadania wielu przyjaciół, a jeśli nie jest z Austinem...
Nie, ona nie jest z Zaynem.
Nie jest.
Kontynuuję zapewnianie siebie podczas jazdy windą do naszego mieszkania. Połowa mnie ma nadzieję, że kimkolwiek jest ten dupek, który przyszedł do naszego mieszkania, to teraz wrócił. Naprawdę mogłabym go użyć jako ujście dla moich rosnących paranoi i gniewu.
Ciarki przechodzą mi po plecach i całym ciele na myśl tego, że intruz mógłby się zjawić, kiedy Camila była w domu. Co, jeśli byłaby w domu sama? Zarumieniona, oznaczona łzami twarz Camili z moich koszmarów pojawia się obok mnie, moje ciało sztywnieje na samą myśl. Jeśli ktokolwiek chociaż spróbowałby ją skrzywdzić fizycznie, to byłaby ostatnia rzecz, jaką kiedykolwiek do chuja zrobił, to jest kurewsko pewne.
Jestem taką pierdoloną hipokrytką! Jestem tu, grożąc zabójstwem komuś za skrzywdzenie jej, ale krzywdzenie jej to jedyne, co wydaję się być zdolna robić. Aby się czymś zająć, sortuję kolekcję książek Camili. Zostawiła tutaj ich za wiele i wiem, że zrobienie tego ją zabiło, ale nie chciała obracać dwa razy, by je odzyskać. Nie winię jej. Skórzany notatnik schowany pomiędzy dwiema kopiami Emmy wpada mi w oko i przejeżdżam palcami po jego grzbiecie. Co to jest, do cholery? Przerzucam strony i okazuje się, że odręczne pismo Camili wypełnia każdą stronę. Czy to jakiś rodzaj pamiętnika, o którego prowadzeniu nie wiedziałam?
Słowa 'Podstawy religii' są wypisane starannie na pierwszej stronie. Siadam na łóżku z książką w rękach i zaczynam czytać.

After "Camren część IIIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz