Lauren's POV:
- Cholera, nie sądziłam, że rzeczywiście będzie chciała to zrobić! - krzyczy Riley i wpatruje się w Camilę, stojącą naprzeciwko niej.
Nawet ja się nie spodziewałam, ale zdaje się być nieugięta, by mnie dzisiaj zezłościć.
- Zachowuje się jak zdziczałe dziecko - odzywa się Riley.
- To nieprawda - zaprzeczam. Camila wygląda na upokorzoną, zapewne teraz głębiej zastanawia się nad swoją impulsywną decyzją wejścia na bar. - Pomogę jej zejść - zaczynam podnosić rękę do góry, ale Riley ją strąca.
- Pozwól jej to zrobić - mówi i ponownie spogląda na Camilę.
Kobieta, która serwowała nam drinki, coś do niej mówi, ale nie umiem dokładnie określić co. To jest jakaś bzdura, ten cały taniec na barze i to jeszcze w przykrótkiej sukience. Gdybym tak oparła się o blat, mogłabym zobaczyć, co ma pod nią, jak każdy inny. Rozglądam się po obu stronach blatu i moją uwagę przyciąga dwójka tłustych mężczyzn na przeciwległym końcu. Ich wzrok nie jest skupiony na Camili. Do czasu.
Camila przygląda się kobiecie obok, a brwi ma zmarszczone w koncentracji - czyste przeciwieństwo zdziczałości. Naśladuje je ruchy, wystawia nogę, potem drugą i wykonuje szybki ruch bioder.
- Usiądź i naciesz się przedstawieniem - mówi Riley, przesuwając swojego drinka.
Jestem pijana, zbyt pijana, ale mój umysł jest trzeźwy, kiedy oglądam jak zaczyna się poruszać, naprawdę poruszać. Jej ręce przenoszą się na biodra i w końcu się uśmiecha, kompletnie nie przejmując się, że przyciąga uwagę wszystkich w tym barze. Jej oczy spotykają moje, przez co lekko się chwieje, ale szybko o tym zapomina i kieruje swój wzrok na tyły pomieszczenia.
- Seksowna, co nie? - Riley uśmiecha się obok mnie, gdy przystawia swoją szklankę do ust.
Tak, bez wątpienia oglądanie Camili jest gorące jak cholera, ale również irytujące i nieoczekiwane. Nie wiem, co mam o tym myśleć. Pierwsze co przychodzi mi na myśl, to 'cholera, mega seksowne'. Wiem, że nie powinnam być tak tym pochłonięta, powinnam być zirytowana jej ciągłym przeciwstawianiem mi się, ale nie mogę racjonalnie myśleć, kiedy tańczy naprzeciwko mnie.
Ten sposób, w jaki podwija jej się sukienka, jak przegarnia włosy na jedno ramię albo, jak stara się nadążyć za kobietą obok. Lubię ją oglądać w tak beztroskim nastroju. Nie mam zaszczytu częstego oglądania jej uśmiechu. Cienka warstwa potu pokrywa jej ciało, który mieni się w świetle reflektorów. Kręcę się niespokojnie i naciągam koszulę, by zakryć swoje krocze.
- O nie - mówi Riley.
- Co? – wytrąca mnie z transu, a następnie podążam za jej wzrokiem. Dwóch facetów po drugiej stronie baru pożera ją spojrzeniem i to w taki sposób, że mój kutas nie może być spokojny.
Znowu zerkam na Camilę i to jak sukienka leży niebezpiecznie wysoko na jej udach. Za każdym razem, kiedy wystawia swoją nogę materiał podwija się wyżej.
Wystarczy tego gówna.
- Spokojnie, morderco, piosenka zaraz się skończy - Riley mówi, a muzyka się wycisza.Camila's POV:
- Widzisz, nikt nie zauważył, że gówniana z ciebie tancerka - Riley się śmieje, kiedy siadam na zimny bar, by zejść.
Lauren łapie mnie za rękę, by mi pomóc, co mnie zaskakuje. Tak na marginesie, przez cały mój taniec była naburmuszona i nadąsana, więc teraz spodziewałam się, że zacznie na mnie krzyczeć. Albo gorzej, nawet spodziewałam się, że wejdzie na bar i wyniesie mnie z tego pomieszczenia.
- To była naprawdę wspaniała zabawa – po raz kolejny krzyczę, kiedy muzyka całkowicie się wycisza. – W każdym momencie - śmieję się i zeskakuję z baru. Ramiona Lauren owijają mnie opiekuńczo do czasu, kiedy staję stabilnie na nogach.
- Powinnaś tam pójść następnym razem - mówię jej na ucho, na co kręci głową.
- Nie.
- Nie dąsaj się, odbiera ci to cały urok - wyciągam rękę i dotykam jej ust.
Kocham sposób, w jaki jej dolna warga wystaje. Jej oczy błyszczą w naszym kontakcie wzrokowym, na co mój puls przyspiesza. Taniec na barze sprawił, że odczuwam wysoki przypływ adrenaliny. Tak bardzo jak było to zabawne, jestem pewna, że więcej tego nie zrobię. Siada na swoim krześle, a ja stoję pomiędzy nią a Riley, tuż przy pustym miejscu.
- Uwielbiasz to - uśmiecha się, moje place wciąż są dociśnięte do jej ust.
- Twoje usta? - podstępny uśmieszek wpełza na moje wargi, na co ona kręci głową. Jest rozbawiona, ale jednocześnie poważna. To odurzające, ona jest odurzająca, a ja jestem nietrzeźwa. Robi się interesująco.
- Wkurzać mnie. Uwielbiasz mnie wkurzać – mówi płytkim głosem.
- Nie, po prostu za łatwo się wnerwiasz.
- Tańczyłaś na barze przy tych wszystkich ludziach, oczywiście miało to na celu wkurwienie mnie, Camila. Masz szczęście, że ciebie stamtąd nie ściągnęłam, nie przerzuciłam przez ramię i nie wyniosłam z tego miejsca - jej twarz jest zaledwie parę centymetrów od mojej, a jej oddech jest fascynującą kombinacją mięty i whiskey.
- Przez ramię, a nie kolano? - drażnię ją i spoglądam w jej oczy, kompletnie ją rozbrajając.
- C-co? - jąka się, a ja się śmieję i odwracam do Riley.
- Nie pozwól jej się zbajerować, uwielbia to robić - szepcze do mnie, a ja przytakuję. Mój żołądek wywraca się na myśl, że Lauren mnie oglądała, ale mój umysł stara się ujarzmić moje brudne myśli. Powinnam być wściekła i ją ignorować oraz na nią nakrzyczeć za sabotowanie Seattle, czy za te zawistne słowa, które mi powiedziała, ale w tym stanie nietrzeźwości jest to niemożliwe.
Pozwalam sobie udawać, że nic się nie stało, przynajmniej na razie i wyobrażam sobie, że ja i Lauren jesteśmy normalną parą, która wyszła na drinka z przyjaciółmi. Bez kłamstw, dramatycznych kłótni, tylko zabawa i taniec na barze.
- Nadal nie mogę uwierzyć, że to zrobiłam - mówię do moich towarzyszy.
- Ja również - Lauren burczy.
- Ale jestem pewna, że już więcej tego nie zrobię - przesuwam dłoń po moim czole. Jestem spocona i strasznie mi gorąco, powietrze jest gęste, a ja muszę zaczerpnąć oddech.
- Coś nie tak? - Lauren pyta.
- Nic, jest mi po prostu gorąco - macham dłonią w swoją stronę, a ona przytakuje.
- Chodźmy stąd, zanim mi zemdlejesz.
- Nie, ja chce zostać dłużej. Mam świetną tu zabawę, znaczy... świetnie się tu bawię.
- Nawet nie umiesz stworzyć spójnego zdania.
- No i? Może nie chcę. Albo się wyluzujesz albo spadaj.
- Ty... - zaczyna, ale zakrywam mu usta dłonią.
- Ćśś... chociaż raz... ćśś. Bawmy się - używam moje drugiej dłoni, by dotknąć jej uda, tym razem również ściskając.
- Dobrze - mówi w moją dłoń, więc odkrywam jej usta, ale w razie czego utrzymuję ją w bezpiecznej odległości, by móc jej użyć w razie czego. - Bez tańca na barze - stara się negocjować.
- Dobrze, bez grymaszeń - odpowiadam z zapałem, na co się uśmiecha.
- Dobrze.
- Przestań mówić 'dobrze' - odgryzam się z uśmieszkiem.
- Dobrze.
- Jesteś irytowska.
- Irytowska? Ciekawe, co by powiedział na to twój nauczyciel literatury - oczy Lauren emanują zmęczeniem, płoną humorem i są przekrwawione od alkoholu.
- Czasem jesteś zabawna - opieram się o nią. Lauren owija ręce wokół mojej talii i przyciąga mnie na swoje kolana.
- Czasem? - całuje mnie we włosy, a ja relaksuję się pod wpływem jej dotyku.
- Tak, tylko czasem.
Śmieje się i nie wypuszcza mnie z uścisku. Nie sądzę, czy bym tego chciała. Powinnam się oderwać, ale nie mogę. Jest pijana i zabawna, a alkohol krążący w moich żyłach postradał wszystkie moje zmysły, jak zawsze.
- Spójrzcie jak się wspaniale dogadujecie - Riley wskazuje na nas ręką.
- Jak ona mnie irytuje - Lauren prycha.
- Bliźniaczki - śmieję się, a ona potrząsa głową.
![](https://img.wattpad.com/cover/82570219-288-k44618.jpg)