Soundtrack do rozdziału:
• Taylor Swift - Red
• Ed Sheeran - Kiss Me
• John Mayer - Edge of DesireLauren's POV:
- Lauren! - Camila piszczy i dosłownie biegnie przez cały pokój, ślizgając się na swoich skarpetkach po drewnianej podłodze, a ja prawie dostaję ataku serca. Upada na podłogę, uderzając się w kolano, ale szybko wstaje i wpada w moje ramiona.
To na pewno nie jest reakcja, jakiej się po niej spodziewałam.
Myślałam, że zostanę przywitana niezręcznym 'cześć' z uśmiechem i unikaniem mojego wzroku, ale byłam w błędzie. Wielkim błędzie. Zaciska ręce wokół mojej szyi, a ja chowam głowę w jej włosach. Słodki zapach szamponu wypełnia moje zmysły, momentalnie ogarnia mnie jej ciepła, przytulna aura w moich ramionach.
- Hej - nareszcie mówię, a ona na mnie spogląda.
- Jesteś przemarznięta - komentuje. Jej ręce wędrują do moich policzków, natychmiastowo je ogrzewając.
- To przez ten deszcz, jeszcze gorsza będzie podróż do naszego domu... mojego domu, mam na myśli - poprawiam się. Jej wzrok szybko wędruje na podłogę, po czym znowu na mnie spogląda.
- Co ty tutaj robisz? - szepcze do mnie; robi co w swojej mocy, by nasze towarzystwo nic nie usłyszało.
- Zadzwoniłam do Christiana, by mną pokierował - informuję Kimberly, która kontynuuje wpatrywanie się we mnie, uśmieszek widnieje na jej wyszminkowanych ustach.
- Nie mogłaś bez niej wytrzymać, prawda? - mówi do mnie zza pleców Camili. Kimberly jest chyba najbardziej upierdliwą osobą na świecie, nie wiem, jak Christian z nią wytrzymuje.
- Możesz przenocować w pokoju naprzeciwko Camili, pokaże ci go - Kimberly mówi głośno.
Zamiast jej odpowiedzieć, odrywam się od Camili, a Kimberly cicho znika z korytarza, zostawiając nas same.
- Przepraszam - Camila zaczyna się jąkać, kiedy rozgląda się po pomieszczeniu. - Nie wiem czemu to zrobiłam. Miło jest widzieć znajomą twarz - rumieni się.
Nie pozwoliłam jej odejść, dlatego, że nie chciałam jej zatrzymać, odebrała to tylko w ten sposób.
- Też miło ciebie widzieć - mówię jej, próbując sprawić, by nie czuła się taka zawstydzona.
- Przewróciłam się na podłogę - ponownie się rumieni, a ja przygryzam środek policzka, by się nie roześmiać.
- Wiem, widziałam to - nie mogę nic na to poradzić, ale mały chichot ucieka z moich ust, na co ona kręci głową i się z siebie śmieje.
- Naprawdę tutaj zostajesz? - pyta.
- Tak, nie będę ci przeszkadzać? - jej oczy błyszczą innym odcieniem brązu niż zazwyczaj. Jej włosy są rozpuszczone, lekko pofalowane i kompletnie nieułożone. Nie ma ani śladu makijażu na jej twarzy i wygląda perfekcyjnie. Ilość godzin, jaką spędziłam na wyobrażeniu jej twarzy, kompletnie nie przygotowała mnie na moment, kiedy będę mogła ją faktycznie ujrzeć. Mój umysł nie umie sobie jej całej przyswoić; te wszystkie detale, takie jak: pieg tuż przy linii szyi czy lekko krzywe usta.
Jej koszula opada luźno na ciało, i ma te ohydne puszyste spodnie, które przykrywają jej nogi. Chwyta koniec swojej koszulki, lekko szarpie ją w dół, bawiąc się kołnierzem. Jest chyba jedyną dziewczyną jaka znam, która bez względu na to, czy ma na sobie rozciągniętą koszulkę i tak wygląda strasznie seksownie. Jej koszulka jest biała, a pod nim ma czarny stanik.... czarny, koronkowy stanik. Zastanawia mnie tylko, czy zdaje sobie sprawę, że mogę zobaczyć, co ma pod koszulką.
- Co sprawiło, że zmieniłaś zdanie? Gdzie jest reszta twoich rzeczy? - Camila pyta, kiedy prowadzi mnie po korytarzu. - Pozostali domownicy mają pokoje na górze - dodaje, wybudzając mnie z moich dwuznacznych myśli.
- To wszystko, co zabrałam. Przyjechałam tylko na jedną noc - mówię jej, na co zatrzymuje się naprzeciwko mnie.
- Zostajesz tylko na jedną noc? - pyta mnie, jej oczy skanują moją twarz.
- Tak, a co myślałaś? Że przeprowadzam się tutaj?
Jasne, że tak myślała. Ona przelewa na mnie zbyt dużo swojej wiary.
- Nie - nawet na mnie nie spogląda. - Po prostu myślałam, że może na troszkę dłużej.
A teraz nadchodzi ten moment, kiedy zaczyna robić się niezręcznie. Wiedziałam, że tak będzie.
- Tutaj jest ten pokój - otwiera drzwi, ale nie wchodzę do środka.
- Twój pokój jest po drugiej stronie korytarza, tak? - mój głos się łamie i brzmię jak cholerna kretynka.
- Tak - mamrocze, spoglądając na swoje splecione palce.
- Fajnie - głupio komentuję. - Jesteś pewna, że nie przeszkadza ci moja obecność?
- Oczywiście. Wiesz, że za tobą tęskniłam.
Podekscytowanie na jej twarzy, kiedy tutaj weszłam, wydaje się znikać i prawdziwe zamiary moich działań krążą ponad naszymi głowami. Nigdy nie zapomnę tego przywitania, dosłownie widziałam mnóstwo emocji wymalowanych na jej twarzy, mnóstwo tęsknoty i czułam to bardziej od niej. Wariowałam bez widoku jej osoby.
- Tak, ale ostatnim razem, kiedy się widziałyśmy, wręcz wykopałam cię z mieszkania - patrzę, jak zmienia jej się wyraz twarzy za potokiem moich słów. Dosłownie mogę zobaczyć, jak staje między nami ściana, kiedy fałszywie się do mnie uśmiecha.
- Nie wiem, dlaczego się tutaj przypałętałam - wycieram nadgarstkiem czoło i podążam wzrokiem przez korytarz do innego pokoju, jej pokoju.
- Możesz tutaj położyć swoje rzeczy - bierze ode mnie torbę i ją rozpina. Przyglądam jej się, jak wyciąga zwiniętą w kłębek koszulkę oraz bokserki i marszczy nos.
- Te rzeczy są czyste? - pyta, a ja kręcę głową.
- Bokserki są.
- Wypiorę je - trzyma moja torbę wręcz na wyciągnięcie ręki. - Nie chcę nawet wiedzieć, jak wygląda mieszkanie - w kąciku jej ust ukazuje się radosny uśmiech.
- To dobrze, że już go więcej nie zobaczysz - drażnię ją. Jej uśmiech momentalnie znika.
Ale gówniany żart, co jest ze mną nie tak? - Nie miałam tego na myśli - szybko staram się cofnąć mój niestosowny dobór słów.
- Nic nie szkodzi. Spokojnie, dobrze? To tylko ja - mówi delikatnie.
- Wiem - biorę głęboki oddech i kontynuuję. - Po prostu czuję, że minął bardzo długi okres czasu i jesteśmy w tym głupim związku z 'przestrzenią', co jest dupne, i nie widywałyśmy się, ale ja tylko tęsknię i mam nadzieję, że ty też - wypuszczam powietrze, kiedy kończę moją szybką wypowiedź.
Uśmiecha się
- Też.
- Też co? - naciskam na dokładne słowa.
- Tęskniłam za tobą, powtarzałam ci to każdego dnia.
- Wiem - podchodzę do niej bliżej. - Tylko chciałam to usłyszeć - sięgam do jej włosów i przegarniam je za ucho obiema rękoma, a ona się o mnie opiera.
- Kiedy przyjechałaś? - cieniutki głosik nam przerywa, a Camila ode mnie odskakuje.
Super. Kurwa, zajebiście.
Smith stoi w drzwiach nowej sypialni Camili.
- Po prostu przyjechałam - odpowiadam, mając nadzieję, że szybko opuści pokój, bym mogła kontynuować to, co zaczęłam parę chwil temu.
- Czemu? - pyta i wchodzi do pokoju.
- Przyjechałam ją zobaczyć - wskazuję na Camilę, która jest teraz w odległości większej niż pięć metrów, wyciąga moje rzeczy z torby i gromadzi je w swoich ramionach.
- Aha - cicho odpowiada, patrząc na swoje nogi.
- Nie chcesz mnie tutaj? - pytam to dziecko.
- Nie mam nic przeciwko temu - wzrusza ramionami, a ja się do niego uśmiecham.
- Dobrze, bo nawet jakbyś miał, to bym stąd nie wyjechała.
- Wiem - Smith uśmiecha się w odpowiedzi, po czym zostawia mnie i Camilę same. Dzięki, kurwa, Bogu.
- Lubi cię - mówi Camila.
- Jest w porządku - wzruszam ramionami, na co wybucha śmiechem.
- Też go lubisz - komentuje.
- To nieprawda. Powiedziałam tylko, że jest w porządku.
- Jasne - przewraca oczami. Ma rację, w pewien sposób go lubię. Bardziej niż jakiegokolwiek pięciolatka, jakiego poznałam. - Dzisiaj go pilnuję, kiedy Kim i Christian idą na otwarcie klubu.
- Czemu nie chciałaś z nimi iść?
- Nie wiem, po prostu nie chciałam.
- Hm - trzymam moją wargę między palcami, próbując ukryć mój uśmiech. Jestem zachwycona faktem, że nie chciała z nimi iść i mam nadzieję, że chciała spędzić wieczór, rozmawiając ze mną przez telefon.
- Ale jeśli chcesz, to możesz z nimi iść, nie musisz przesiadywać ze mną przez cały czas.
- Nie przyjechałam tylu kilometrów, by teraz chodzić po klubach bez ciebie. Nie chcesz ze mną zostać?
Jej oczy spotykają wzrok oraz ponownie gromadzi ubrania w ramionach.
- Jasne, że chcę, byś ze mną została.
- To dobrze, ponieważ nigdzie się bez ciebie nie ruszam - żartuję, nie uśmiecha się tak jak Smith, ale przewraca oczami. - Gdzie idziesz? - pytam, kiedy zauważam, że podąża w kierunku drzwi.
- Zrobić pranie - Camila mnie informuje. Pewne rzeczy się nie zmieniają i mam nadzieję, że tak pozostaną.
![](https://img.wattpad.com/cover/82570219-288-k44618.jpg)