Oczami Yumi:
Aphrodi poprowadził mnie na boisko nad rzeką. Stanęliśmy niedaleko, obserwując grę. Zafascynowana obserowałam jak kolejne osoby podają piłkę, by w końcu znaleźć się przy bramce i strzelić.
Jeden z graczy wybił się w powietrze, otoczony przez czerwone płomienie, by zaraz kopnąć piłkę. Nawet z takiej odległości byłam w stanie zobaczyć jak potężny był strzał. Moc z jaką piłka pędziła do bramki dosyć mnie zszokowała, ale jeszcze bardziej byłam zaskoczona bezbłędną obroną bramkarza.
Wyciągnął rękę przed siebie, a przed nią pojawiła się jej złota odpowiedniczka, powiększona kilkadziesiąt razy.
Już po chwili bramkarz trzymał w ręku lekko dymiącą piłkę. Uśmiechnął się szeroko do strzelającego, a później nas zauważył.
- Aphrodi!
Spojrzenia wszystkich skierowały się na nas. Stojący obok mnie blondyn uśmiechnął się lekko i ruszył w ich stronę, a ja kilka kroków za nim.
Wszyscy również ruszyli nam na spotkanie i już po chwili mogłam dokładnie się im przyjrzeć. Ten który wołał Aphrodiego, bramkarz, miał brązowe oczy i tego samego koloru włosy, a na głowie pomarańczową opaskę. Miał szeroki uśmiech, zdecydowanie zbyt szeroki jak na normalnego człowieka. Drugi z nich, wcześniej zauważony przeze mnie strzelec, miał stojące do góry blond włosy i czekoladowe oczy, a nieodgadniony wyraz twarzy sprawiał, że chłopak wydawał się raczej milczący. Kolejny z chłopaków miał długie niebieskie włosy spięte w kitkę z grzywką opadającą na prawe oko. To widoczne było ciemnobrązowe, patrzące na mnie z zaciekawieniem. Na jego twarzy widniał uśmiech, choć już nie tak szeroki jak u bruneta.- Przyszedłeś grać?- zapytał bramkarz Aphrodiego, patrząc na niego z ogromnym uśmiechem.
- Tylko ją oprowadzam.- odpowiedział blodnyn, zerkając na mnie.
Teraz spojrzenia zawodników skierowały się na mnie. Widziałam zaciekawienie w ich oczach, zwłaszcza u ognistego strzelca i bruneta o włosach zaplecionych w dredy o związanych z tyłu. Niemal widziałam jak analizują moje możliwości w grze.
- Kto to?- zapytał bramkarz.
- Moja kuzynka Yumi. Przeprowadziła się tu.
Chłopcy pokiwali głowami, wciąż nie odrywając ode mnie wzroku. Niebieskowłosy podszedł do mnie, uśmiechając się szerzej i wyciągając do mnie rękę.
- Ja jestem Nathan.
Odpowiedziałam tym samym i uścisnęłam jego dłoń.
- A to są Jude, Axel, Ma...- zanim zdążył skończyć, moja ręką została mu wyrwana przez rozentuzjowanego bramkarza, który zaczął nią energicznie potrząsać.
- Ja jestem Mark, kapitan szkolnego klubu piłkarskiego Raimona! A ty lubisz grać? Jesteś w jakiejś drużynie? Gdzie chodzisz do szkoły?
Nie dając mi choćby zastanowić się nad pierwszym pytaniem, z jego ust wylatywał potok kolejnych. Zdezorientowana patrzyłam na niego oczami wielkimi jak spodki.
Do akcji wkroczył Aphrodi. Chwycił bruneta za łokieć i wyswobodził moją dłoń. Spojrzał na niego z lekkim uśmiechem.
- Mark, normalni ludzie potrafią odpowiedzieć na jedno pytanie na raz.
- O... Przepraszam- zaśmiał się Mark.
Aphrodi i pozostali chwilkę rozmawiali, ale zaraz chłopak pożegnał się i ruszyliśmy dalej na wycieczkę po mieście. Nie udało nam się zwiedzić całego, było na to stanowczo za duże. Ale poznałam kilka najważniejszych miejsc i tych najciekawszych według oprowadzającego mnie blondyna. Należała do nich między innymi wielka metalowa wieża z symbolem błyskawicy na czubku. Sprawiała wrażenie czegoś bardzo ważnego. Musiała wiele znaczyć dla mnóstwa osób.
CZYTASZ
Yumi Kaneko
FanfictionPo wypadku samochodowym, w którym zginęli jej rodzice, Yumi przeprowadza się do swojego kuzyna Aphrodiego do miasta Inazumy. Jak potoczą się jej losy, gdy los postawi na jej drodze klub piłkarski Raimona?