Oczami Yumi:
Kiedy się obudziłam, nie bardzo wiedziałam gdzie jestem. Rozejrzałam się wokół, próbując sobie coś przypomnieć. Zdałam sobie sprawę, że trzymam kogoś za rękę. Odwróciłam się i zobaczyłam, że Nathan śpi oparty o fotel, na którym siedziałam, owinięta jakimś kocem. To jego trzymałam za rękę.
Uśmiechnęłam się, gdy przypomniałam sobie wczorajsze wydarzenia. Siedziałam jeszcze chwilkę, nie chcąc go budzić, ale w końcu musiałam wstać. Puściłam jego rękę, a on natychmiast otworzył oczy.
Rozejrzał się wokół, aż spojrzał na mnie.Z całych sił zaczęłam walczyć by się nie roześmiać. Ale się nie udało. Wybuchnęłam głośnym śmiechem, a on spojrzał na mnie jak na wariatkę.
- O co ci chodzi?- zapytał z wyrzutem.
- Spójrz lepiej w lustro.- udało mi się powiedzieć pomiędzy kolejnymi falami śmiechu.
Wstał i podszedł do ogromnego lustra na ścianie.
- O boże...- wymamrotał, patrząc przerażony na swoje odbicie. Jego długie niebieskie włosy, zazwyczaj uczesane i związane w kitkę, teraz sterczały we wszystkie możliwe strony i w niczym nie przypominały fryzury jaką miał kilkanaście godzin temu.
Widząc jego minę tylko bardziej się śmiałam. Po chwili i on nie mógł powstrzymać uśmiechu cisnącego mu się na usta.
Wstałam z fotela i podeszłam do biurka. Wzięłam z niego szczotkę i podeszłam do Nathana. Wzięłam go za rękę i poprowadziłam do krzesła od biurka. Gdy siadł, zaczęłam czesać jego włosy.
- Em... Yumi?- odezwał się, jakimś dziwnie zduszonym głosem.
- Tak?
- Co ty robisz?
- Czeszę ci włosy.
- A nie mogę zrobić tego sam?
- Nie.
Po tym zamilkł i już nic nie mówił. Kiedy skończyłam, chciał związać włosy, ale mu zabroniłam. Wrócił do lustra i spojrzał krytycznie na swoje odbicie. Zerknął na mnie i uśmiechnął się.
- Teraz ty.- powiedział.
- Ja?- nie wiedziałam o czym mówi.
Zbliżył się do mnie i wyjął mi z ręki szczotkę. Popchnął mnie na krzesło i zaczął czesać. Muszę przyznać, że zna się na tym. Prawie w ogóle nie czułam, że mnie czesze. Gdy sama to robiłam miałam wrażenie, że zaraz wyrwę sobie głowę.
Gdy skończył wziął swoją własną gumkę do włosów i związał nią moje w kitkę. Podeszłam do lustra. Wyglądam jak Nathan, tylko w czarnych włosach. Już sięgnęłam, żeby zdjąć gumkę, kiedy złapał mnie za rękę.
- Nie ma mowy. Jak ty rozpuścisz, to ja zwiąże.
- No dobra...- wymamrotałam.
Poszłam się przebrać do łazienki, a kiedy wróciłam, Nathan grzebał w moim biurku.
- Wybacz, ale co ty robisz?- zapytałam, a on aż podskoczył ze strachu.
- Nic! Po prostu szukałem...
- No? Czego szukałeś?
- Eee... A wiesz co? Chyba pora na śniadanie!- powiedział i wstał.
Razem wyszliśmy z mojego pokoju i zeszliśmy na dół. Chyba się nie dowiem czego on tak szukał i może nawet lepiej. Trochę głupio byłoby zabić własnego chłopaka.Oczami Aphrodiego:
Siedzieliśmy już od ponad godziny, czekając na Yumi i Nathana. Gdy wreszcie zeszli na dół, zapadła głucha cisza, którą przerwał mój śmiech.
- Yumi, co ty masz na głowie?- spytałem, ledwo łapiąc oddech.
- Nathan, co zrobiłeś z włosami?- zapytał Mark, z zupełnie poważną miną.
- I czemu wyglądacie, jakbyście się zamienili fryzurami?- zaśmiała się Nelly.
Wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Yumi podeszła do mnie naburmuszona.
- Dobrze się dziś czujesz?- zapytałem nadal się śmiejąc.
Spojrzała na mnie wrogo.
- Nathan.- powiedziała cicho.
Niebieskowłosy chwycił mnie za jedną rękę, a Yumi za drugą. Zaczęli ciągnąć mnie na górę. Wepchnęli mnie do pokoju Yumi i posadzili na jej fotelu. Nathan podał Yumi szczotkę. Ta spojrzała na mnie ze złośliwym uśmiechem. Co ona...?
- Nie- powiedziałem, ale się tym nie przejęła.- Nie! Nie ma mowy! Moje włosy to świętość, nie masz prawa ich dotykać!
Ale było już za późno.
Jak ktoś, kto ma takie długie włosy jak ona, może nie umieć rozczesywać włosów?! Widząc moją cierpiącą minę, Nathan odebrał jej szczotkę i sam zaczął mnie czesać. Już nie musiałem zaciskać zębów z bólu. W sumie Nathan też ma długie włosy, więc nic dziwnego, że się na tym zna. Potem Yumi coś mu podała, a on znowu rozczesał mi włosy. Poczułem jak mi je związuje.
- Ej!- krzyknąłem, ale mnie nie słuchał.
Chwilę potem stałem wściekły patrząc w lustro, a ta dwójka tarzała się po podłodze ze śmiechu. Moje włosy były równo podzielone na pół i związane, w jakieś głupie kitki!
- Yumi, Nathan, ja was zamorduję!- warknąłem.
W tym momencie do pokoju weszli pozostali. Przez chwilę stali, nic nie mówiąc. Ale potem wszyscy się roześmiali, dołączając do Yumi i Nathana. Westchnąłem i sam zacząłem się śmiać. W końcu, kiedy już rozpuściłem włosy, zeszliśmy na dół zjeść.
Oczami Nathana:
Yumi nadal nie pozwoliła mi związać włosów. Więc ja nie pozwoliłem jej rozpuścić. Prosty układ. Siedzieliśmy w salonie, jedząc śniadanie i nadal śmiejąc się w wyglądu mojego, Yumi i Aphrodiego. Muszę przyznać, że Yumi ma genialne pomysły. Straszne, ale genialne.
Zetknąłem na Yumi. Nie wiem o co jej chodzi. Wygląda ślicznie w związanych włosach. Właściwie zawsze wygląda ładnie. Zobaczyłem, że cienkie pasemko włosów wyplątało się z gumki i opadło jej na twarz. Niewiele myśląc wyciągnąłem rękę i odgarnąłem je do tyłu. Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się. Naprawdę ślicznie wygląda.
Zauważyłem, że wszyscy milczą i wpatrują się w nas wyczekująco. Yumi uśmiechnęła się do mnie porozumiewawczo, po czym zbliżyła się i pocałowała mnie w policzek.
Wszyscy wokół krzyknęli z radości, a my tylko uśmiechaliśmy się do siebie. W końcu przyszła pora, żebyśmy się wszyscy rozeszli. Za około godzinę rodzice Aphrodiego mieli wrócić do domu.
Kiedy chciałem wyjść, poczułem, że ktoś łapie mnie za rękę. Gdy się odwróciłem, zobaczyłem przed sobą Yumi.
- Spotkamy się dzisiaj na boisku?- zapytała nieśmiało.
Uśmiechnąłem się i pokiwałem głową.
- Może być 16?
Teraz to ona przytaknęła.
- To do zobaczenia.- powiedziała i przytuliła się do mnie.
Powiedziałem coś w stylu "Na razie" i odwzajemniłem uścisk. Wyszedłem i ruszyłem do siebie.
CZYTASZ
Yumi Kaneko
FanficPo wypadku samochodowym, w którym zginęli jej rodzice, Yumi przeprowadza się do swojego kuzyna Aphrodiego do miasta Inazumy. Jak potoczą się jej losy, gdy los postawi na jej drodze klub piłkarski Raimona?