Rozdział 23~ Nowa uczennica

799 80 32
                                    

Oczami Yumi:

Od czasu kiedy z Aphrodim byliśmy uwięzieni u Darka, minęło około dwóch tygodni. Dark trafił do więzienia, a Aphrodi już dawno opuścił szpital. Siedzieliśmy właśnie, na niezwykle ciekawej lekcji biologii, kiedy drzwi się otworzyły i do sali wszedł dyrektor z jakąś dziewczyną.

- To jest Mayumi Sakubara. Od dzisiaj uczy się w waszej klasie.

- Możecie mi mówić Maya.- dodała dziewczyna ze słodkim uśmiechem.

Spojrzałam na nią. Miała długie jasnoróżowe włosy, splecione po bokach w cienkie warkoczyki, a oczy ciemnobrązowe, prawie czarne. Na ustach miała jasnoróżową szminkę, a na rzęsach tonę czarnego tuszu.

Maya rozejrzała się po klasie i utkwiła wzrok w Nathanie, siedzącym koło mnie. Zagotowałam się. Nathan widząc wzrok różowowłosej i moją reakcję, położył rękę na ławce, chwytając moją dłoń. Maya na chwilę zmarszczyła gniewnie brwi, ale zaraz to naprawiła, przywołując ten przesłodzony uśmiech.

- Usiądź tam z tyłu.- nauczyciel wskazał jej miejsce na końcu klasy.

Różowowłosa posłusznie siadła na wskazanym miejscu. Lekcja dalej myślała normalnie. Gdy się skończyła i wyszłam z sali na przerwę, podeszła do mnie Maya.

- Hej!- przywitała się z uśmiechem.

- Cześć.- odpowiedziałam jej dużo mniej entuzjastycznie.

- Jestem Maya, a ty?- kompletnie nie zwracała uwagi na moją niechęć.

- Yumi. Wybacz, ale ja już muszę iść, więc...

Próbowałam odejść, ale ona nadal szła za mną, cały czas o czymś mówiąc. Szłam do domku klubowego, coraz bardziej wściekła. Gdy znalazłam się w środku, byłam już na tyle zła, że większość osób w domku, ze strachem w oczach się odsunęła. Na szczęście, po drodze Maya się odczepiła.

- Co ci jest?- zapytał Mark.

-Ta cała Maya nie daje mi spokoju...

- Nie przesadzaj- powiedział Aphrodi.- Nie może być aż tak źle.

- Tak?- odparłam- To może idź i z nią pogadaj. Zobaczymy ile wytrzymasz.

Blondyn jednak nie był chętny sprawdzać swojej cierpliwości. Siedzieliśmy w domku do końca przerwy, a potem trzeba było pójść na lekcję. Gdy poszłam pod salę, zauważyłam, że Nathan stoi niedaleko. Uśmiechnęłam się i ruszyłam w jego stronę, gdy zobaczyłam z kim rozmawia. Uśmiechnął zniknął z mojej twarzy, gdy poznałam stojącą obok niego Maye z tym swoim słodziutkim uśmieszkiem. Cały czas mówiła coś do Nathana, a on tylko coraz bardziej się irytował. Natychmiast podeszłam i złapałam jego dłoń.

- O hej, Maya! Widzę, że już znasz mojego CHŁOPAKA Nathana. To wspaniale!

Widok jej wściekłej miny, bardzo mnie ucieszył. Dla takich dziewczyn jak ona nie mam litości.

- Tak, jest bardzo miły.- mówiąc to, patrzyła nie na mnie, tylko na niego.

Zerknęłam na niebieskowłosego. Na twarzy malowała się coraz większą irytacja.

- My już pójdziemy do klasy, zaraz lekcja. To papa!

Pomachałam jej na pożegnanie i pociągnęłam Nathana do sali.

- Ja nie mogę... Co to było?- zapytał Nathan, załamany zachowaniem Mayi.

Pokręciłam głową zrezygnowana. Usiedliśmy na swoich miejscach i czekaliśmy w ciszy na dzwonek. Przez resztę zajęć, Maya trzymała się z dala ode mnie, więc póki byłam z Nathanem, nie podchodziła też do niego. Potem przyszła pora na trening. Razem z resztą zawodników naszej klasy, poszliśmy do świetlicy klubowej.
Później z pozostałymi udaliśmy się na boisko, gdzie już czekał trener i menadżerki.

Oczami Nathana:

Ta cała Maya jest strasznie męcząca. Przez cały dzień czułem na sobie jej spojrzenie, które uparcie ignorwałem. Właśnie zaczął się trening, kiedy usłyszałem za sobą kroki, a gdy się odwróciłem, poczułem jak ktoś mnie obejmuje i przytula. Tym kimś, oczywiście, była Maya.

- Eee... Co ty robisz?- spytałem odsuwając ją od siebie.

Gdy tylko ją puściłem, ponownie się we mnie wtuliła.

- Tutaj nie ma Yumi, więc nie musisz udawać, że ją lubisz.- powiedziała na tyle głośno, że cała drużyna, łącznie z Yumi usłyszała.

Czarnowłosa podeszła do mnie i gwałtownie szarpnęła Maye za ramię.

- Odsuń. Się. Od. Niego.- powiedziała cicho, przez co brzmiało to jeszcze groźniej.

Maya wyglądała na mocno zdziwioną obecnością Yumi. Zaraz jednak się opanowała.

- A co ty tu robisz?- zapytała z wyraźną wrogością. Już nie udawała przyjaźni z Yumi.

- Jestem w drużynie, nie widać?- Yumi wskazała na swoją koszulkę.

- Ty? To umiesz grać w piłkę?- spojrzała na mnie- Przyjęliście ją, żeby jej smutno nie było?

- Jak chcesz to możemy sprawdzić jak sobie radzę- odparła Yumi i uśmiechnęła się złośliwie.- Tylko uważaj, bo jeszcze się ubrudzisz.

Gdyby Maya potrafiła zabijać wzrokiem, już dawno opłakiwałbym śmierć Yumi. Na szczęście nie potrafi. Maya zerknęła na mnie, a ja tylko dzięki refleksowi się uratowałem. Różowowłosa próbowała zarzucić mi ręce na szyję i pocałować, ale odsunąłem się na bok, a ona upadła na ziemię. Wściekła Yumi podeszła do niej i szarpnęła ją mocno z ziemi. Zbliżyła twarz do jej twarzy i cicho, tak, że ledwie słyszałem, powiedziała:

- Jeśli się od niego nie odczepisz, to obiecuję ci, że osobiście cię zabiję. Rozumiesz?

Przerażona Maya pokiwała głową i odbiegła, potykając się po drodze. Nagle zacząłem się śmiać. Po prostu nie mogłem wytrzymać. Yumi spojrzała na mnie jak na wariata, ale mnie to nie obchodziło. Nadal się śmiałem, a ona tylko westchnęła. Dokończyliśmy trening bez dalszych komplikacji i rozeszliśmy się do siebie.

Oczami Yumi:

Gdy wróciłam do domu z Aphrodim, od razu poszłam do siebie do pokoju. Po chwili drzwi się otworzyły i do środka wszedł Aphrodi. To nie było dziwne. Dziwne było to, że śmiał się jakby oszalał. Aphrodi się tak nie śmieje bez opamiętania.

- A tobie co?- zapytałam, poważnie się zastanawiając, czy nie jest chory.

-Wszystko dobrze- zdołał powiedzieć między falami śmiechu.- Tylko... Jak ty jej to mówiłaś, myślałem, że ją zabijesz... A jak potem uciekała... To się prawie sama zabiła.

Wybuchnął śmiechem jeszcze głośniejszym niż poprzednio. Po chwili ja też zaczęłam się śmiać, ale nie tak głośno. Drzwi do pokoju się uchyliły i do środka zajrzała ciocia. Widząc Aphrodiego tarzającego się po ziemi, szybko zamknęła drzwi i sobie poszla. Jej reakcja wywołała kolejną falę śmiechu, tym razem identyczną u nas obojga. Śmialiśmy się jeszcze długo, aż do pokoju przyszedł wujek.

- Dobrze się czujecie?- zapytał ze zmartwieniem w głosie.

- Tak, jak najbardziej.- odpowiedział Aphrodi.

- Po prostu jest taka nowa dziewczyna w klasie i ona się mnie boi.- powiedziałam.

- Boi? Nic dziwnego, skoro byłaś gotowa ją zabić!- krzyknął Aphrodi.

Wujek pokiwał głową i wyszedł z pokoju, z miną: "Dla nich nie ma już ratunku...".

- Ale serio, jeszcze nie widziałem tak zazdrosnej dziewczyny.- uśmiechnął się Aphrodi.

Już chciałam zaprzeczyć, ale uświadomiłam sobie, że rzeczywiście tak jest. Po pół godzinie zdołaliśmy się uspokoić i Aphrodi poszedł do siebie do pokoju.

Yumi KanekoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz