Oczami Aphrodiego:
Następnego dnia w szkole, Maya cały czas unikała mnie, Yumi, Nathana, wszystkich z klubu piłkarskiego i wszystkich menadżerek. Właściwie to całe przerwy spedzała gdzieś w szkole, w miejscu gdzie raczej jej nie znajdziemy. I dobrze. Albo źle, mam ochotę z nią bardzo szczerze pogadać.
Ona jest nienormalna! Co za człowiek wpycha innego człowieka do rzeki, po czym odchodzi, widząc jak ten ktoś się topi! Gdybym dzisiaj spotkał ją na korytarzu, prawdopodobnie... Nie, NA PEWNO rzucił bym się na nią z najbliższym ostrym przedmiotem. Albo i bez niego, po coś tyle ćwiczę.
Niestety, nie spotkałem jej dziś, chyba że w klasie, ale wtedy nie mogłem nic zrobić. Gdy lekcje się skończyły, nadeszła pora na trening. Yumi nie mogła trenować, podobnie Nathan, ale tym razem oboje mieli przyjść obserwować naszą grę.
Ułożyło mi, bo bałem się, że ta różowowłosa wariatka może jej coś zrobić. A tak miałem pewność, że nic jej nie będzie. Yumi i Nathan przyszli na trening chwilę później niż my i usiedli na ławce. Skończyliśmy już rozgrzewkę, więc przyszła pora na prawdziwe ćwiczenia.
Yumi i Nathan cały czas o czymś rozmawiali, najwyraźniej związanym z piłką, bo co chwila słyszałem coś o kopaniu i strzelaniu goli.
Trening dobiegł końca, więc szybko się przebrałem i dołączyłem do Yumi i Nathana, którzy czekali przed szkołą.
We trójkę ruszyliśmy do domu.Oczami Nathana:
Przez kolejne dnie, Maya nadal nas unikała, a mi to jak najbardziej odpowiadało. Nie chciałem jej nawet widzieć na oczy. Siedziałem u Aphrodiego w pokoju, gdy ten wszedł do środka.
- Jest ważna sprawa.- oznajmił.
Spojrzałem na niego pytająco.
- Za dwa tygodnie Yumi ma urodziny i trzeba coś przygotować.
Pokiwałem głową. Do tej pory nie wiedziałem kiedy Yumi ma urodziny, ale już od dawna wiedziałem co dla niej przygotuje.
- Trzeba to obgadać z całą drużyną.- powiedziałem a on przytaknął.
Następnego dnia siedzieliśmy wszyscy poza Yumi i Celią w świetlicy klubowej. Nelly wstała i wzięła do ręki jakąś listę.
- Dobra... Na początek: gdzie urządzamy tę imprezę?
- Może u nas?- zaproponował Aphrodi.
- Nie, domyśli się, że coś organizujemy jak jej przez trzy godziny do domu nie wpuścimy.- powiedział Jude.
- To może...- myślała Nelly.
- U mnie można- odezwałem się.- Nikogo nie ma w domu, a mam klucze i wszystko.
- Ale jak jej wytłumaczysz czemu idziecie do pustego domu w dzień jej urodzin?
Wzruszyłem ramionami.
- Powiem, że czegoś zapomniałem, co w sumie jest prawdą.
- Okej-Nelly zapisała coś na swojej liście.- Teraz... Kto przygotuje tort?
Wszyscy się zamyśliliśmy.
- A może ja?- zgłosił się w końcu Mark.
Nelly spojrzała na niego.
- Mark, wybacz, ale wolałabym, żeby nikt nie wysadził kuchni w powietrze.
Roześmialiśmy się, wiedząc, że z Markiem jest to możliwe.
- Ja mogę!- zaoferowała Silvia.
- To ja jej pomogę!- zgłosił się Erik.
Nelly pokiwała głową i znów dopisała coś na trzymanej kartce.
- Jedzenie. Kto pójdzie zrobić zakupy?
Kilka osób się zgłosiło.
- Nathan, masz znaleźć najlepszy i najdroższy możliwy prezent, a Aphrodi go kupi. Potem oddamy mu pieniądze.
Pokiwałem głową i od razu zacząłem myśleć co Yumi może dostać na urodziny, poza prezentem ode mnie.
- Dekoracje kupuje reszta. To tyle. Impreza jest za niecałe dwa tygodnie, resztę omówimy za kilka dni.
Oczami Yumi:
Minęło już kilka dni od... tego wypadku nad rzeką. I ja, i Nathan możemy już trenować. Dzisiaj będzie mój pierwszy trening. Nathan zaczął trenować przedwczoraj.
Na początku wszystko było dobrze. Bez problemu nadążałam za pozostałymi. Jednak po upływie godziny, zaczęłam czuć silne zmęczenie. Coraz ciężej mi się biegło. Axel podał mi piłkę.
Dobra, dam radę. Ruszyłam najszybciej jak mogłam, żeby tylko nadążyć za resztą. Stałam pod bramką i wykonałam Upadek Anioła. Patrzyłam jak piłka początkowo leci do bramki, ale potem skręca i omija ją szerokim łukiem.
Po wykonaniu hissatsu, zmęczenie się nasiliło. Coraz gorzej mi się oddychało, ale nie chcę przerywać treningu. Po prostu nie jestem przyzwyczajona...
Piłka znowu trafiła do mnie, a ja spróbowałam Powtórzenia Anioła ze strzałem Axela.
I ten strzał ominął bramkę, a ja zaniosłam się kaszlem. Nie mogłam złapać powietrza. Padłam na kolana, krztusząc się i kaszląc. Natychmiast ktoś do mnie podbiegł i tym kimś oczywiście był Nathan.
- Yumi, co się dzieje?- jego głos drżał od emocji.
Kaszel się uspokoił i z pomocą Nathana mogłam wstać. Odprowadził mnie na ławkę, a wokół zebrali się wszyscy zawodnicy i menadżerki. Nathan siadł koło mnie i objął ramieniem by dodać mi otuchy.
- Już lepiej?- zapytał.
Pokiwałam głową.
- Może się przeziębiłaś?- powiedziała Silvia.
- Nie wiem...- mruknęłam, zbyt zmęczona by powiedzieć coś jeszcze.
Ostatecznie musiałam zostać na ławce do końca treningu, a pozostali wrócili na boisko.
Oczami Nathana:
W ogóle nie mogłem skupić się na treningu. Cały czas martwiłem się o Yumi. Na pewno się przeziębiła, kiedy Maya wepchnęła ją do rzeki. A jak zaczęła trenować, to jej się to nasiliło.
Gdy trening się skończył, razem z Yumi o Aphrodim wróciliśmy do domu. Tam Yumi poszła do siebie do pokoju, a my do Aphrodiego. Po jakoś godzinie, postanowiłem sprawdzić co u Yumi.
Wstałem i poszedłem do pokoju naprzeciwko. Yumi siedziała na fotelu, owinięta w koc. Podszedłem do niej.
- Jak się czujesz?- zapytałem.
- Zimno mi.- powiedziała cicho.
Rozejrzałem się. Okna i drzwi na balkon były zamknięte, a w środku było dość ciepło. Położyłem jej dłoń na czole. Miała gorączkę. A mimo to trzęsła się z zimna. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do sypialni. Położyłem ją na łóżku i okryłem kołdrą.
Pocałowałem ją lekko w czoło i wyszedłem. Wróciłem z jakimś lekiem na gorączkę, który dała mi mama Aphrodiego i kubkiem wody.
- Yumi- powiedziałem, delikatnie kładąc jej rękę na ramieniu.- Tutaj masz lekarstwo.
Podniosła się do pozycji siedzącej i połknęła tabletkę. Znowu się położyła i prawie od razu zasnęła. Wstałem i wyszedłem z pokoju.
CZYTASZ
Yumi Kaneko
FanfictionPo wypadku samochodowym, w którym zginęli jej rodzice, Yumi przeprowadza się do swojego kuzyna Aphrodiego do miasta Inazumy. Jak potoczą się jej losy, gdy los postawi na jej drodze klub piłkarski Raimona?