Oczami Yumi:
Biegłam ulicami miasta, szukając wzrokiem Nathana. Tak bardzo chciałam go wtedy zobaczyć, żeby upewnić się, że wszystko z nim okej. Pamiętam swoją reakcję, gdy dowiedziałam się o śmierci rodziców, pamiętam jak się wtedy czułam. Jakby cały świat w jednej chwili się zawalił.
Nathan jest naprawdę silny, ale coś takiego, to nawet dla niego za dużo. Nigdy nie miałam rodzeństwa, ale Aphrodi zastępował mi brata w dzieciństwie. Nie wiem co bym czuła, gdybym go straciła, a tym bardziej ukochaną młodszą siostrę.Biegłam miastem już kilka minut, ale nigdzie nie widziałam niebieskowłosego. Co ja sobie myślałam, biegnąc za najszybszym chłopakiem w szkole? Ale już za późno, żeby wracać, więc biegłam dalej. Zresztą i tak nie byłabym w stanie zrezygnować i zostawić go samego sobie.
Wypadłam zza rogu i wbiegłam na ulicę, nie zauważając pędzącego w tę stronę samochodu. Poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę i wciąga z powrotem na chodnik, a samochód przejechał mi tuż przed nosem.
Stałam chwilę, przestraszona, po czym odetchnęłam głęboko i spojrzałam za siebie. Znajoma niebieskowłosa postać, odwróciła mnie przodem do siebie i złapała za ramiona.
- Oszalałaś?- zapytał Nathan, patrząc na mnie ze strachem. Na jego policzkach widziałam ślady po jeszcze niewyschniętych łzach, a oczy miał lekko zapuchnięte.
- Przepraszam...- powiedziałam cicho.
Chłopak przytulił mnie mocno. Wtuliłam się w niego, a strach całkowicie wyparował. Nathan odsunął się nieznacznie, wbijając wzrok w podłogę.
- Nathan, wszystko dobrze?- zapytałam.
Uśmiechnął się smutno.
- Tak, jest dobrze.
Znowu mnie przytulił. Czułam, że tym razem nie zrobił tego po to, by mnie uspokoić, tylko by samemu poczuć się lepiej. Odpowiedziałam na uścisk, chcąc jak najbardziej go pocieszyć. Ale to nie takie łatwe. Choć twierdził, że jest dobrze, widziałam, że tak naprawdę nic nie jest dobrze. W końcu to jego siostra.
W końcu puścił mnie.
- Chodźmy lepiej do reszty, na pewno się martwią.- powiedział, a ja pokiwałam głową.
Złapał mnie za rękę i razem ruszyliśmy z powrotem na boisko, mając nadzieję, że drużyna nadal tam będzie.
Oczami Aphrodiego:
Odkąd Yumi pobiegła za Nathanem minęło trochę czasu, ale czarnowłosej nadal nie było. Razem z resztą czekaliśmy na nich z rodzicami Nathana, przed szkołą Magicznych. Wszyscy kibice zdążyli już opuścić trybun, więc byliśmy tam sami.
Żadne z nas się nie odzywało. No bo jak moglibyśmy normalnie rozmawiać w takiej sytuacji, kiedy siostra Nathana nie żyje, a on i Yumi gdzieś zniknęli?
Po kilku minutach, które wydawały się być wiecznością, zauważyłem idące w naszą stronę znajome postaci. Nathan i Yumi trzymali się za ręce i także milczeli. Podeszli bliżej, a do chłopaka od razu podbiegli rodzice. Czarnowłosa podeszła do mnie i stanęła niedaleko, obserwując zachowanie niebieskowłosego. Zrozumiałem, że chciała się jak najwięcej dowiedzieć o tym co chłopak czuje, by móc go wesprzeć.
Zaraz niebieskowłosy podszedł do nas, a Mark zapytał:
- Jak się czujesz?
- Jest okej.- odpowiedział cicho niebieskowłosy.
Zapanowała cisza. Nikt nie wiedział co powiedzieć. Mamy zacząć go pocieszać? A może udawać, że nic się nie stało? Żadna z tych opcji nie wydaje się dobra...
W końcu odezwał się Nathan:
- Muszę już wracać do domu.
Przytulił szybko Yumi, po czym podszedł do rodziców i we trójkę wsiedli do samochodu, który zaraz ruszył i odjechał.
Staliśmy chwilę, patrząc za samochodem, który zaraz zniknął za zakrętem. Nadal panowała cisza. Wciąż nikt nie wiedział jak zareagować.
- My chyba też musimy wracać.- usłyszałem głos Yumi.
Pokiwałem głową i razem z czarnowłosą poszliśmy do domu.
Oczami Nathana:
Następnego dnia, w szkole, wszystko było jakieś takie dziwne. Zaskoczyło mnie, że prawie w ogóle nic nie czułem. Siedziałem na lekcjach, nic nie mówiąc, a nauczyciele na szczęście o nic mnie nie pytali.
Nie tylko na lekcjach byłem taki cichy. Na przerwach prawie w ogóle się nie odzywałem, a nawet jeśli, to rzadko.
W końcu zajęcia dobiegły końca i przyszła pora na trening. Zjawiłem się tam, ale nie dołączyłem do pozostałych zawodników, tylko usiadłem na ławce. Nikt nie zareagował, chociaż patrzyli na mnie zmartwieni. Ale ja po prostu nie byłem w stanie grać. Nie teraz. Po prostu nie potrafię.
Zaczął się trening, a ja jedynie obserwowałem grę przyjaciół. Yumi cały czas patrzyła w moją stronę, wyraźnie zaniepokojona, ale nic nie mówiła, tylko grała dalej.
~~~
Gdy trening dobiegł końca, wstałem i poszedłem do domu. Po cichu dotarłem do swojego pokoju i zamknąłem drzwi.
Kiedy miałem pewność, że nikt mnie nie usłyszy, pozwoliłem łza popłynąć po policzkach. Jak to jest możliwe, że Nina nie żyje? Nie mogę tego zaakceptować. Powinna żyć. Czemu musiała umrzeć? Usiadłem na ziemi i długo jeszcze siedziałem, a łzy potokami wypływały mi z oczu.
Oczami Yumi:
Stan Nathana coraz bardziej mnie martwił. Od śmierci jego siostry minęły już dwa tygodnie. W tym czasie rozegraliśmy dwa mecze, oba zwycięskie. Ale Nathan ani razu nie dołączył do nas, nawet na treningu, a co dopiero w meczu.
Zachowywał się, jakby nic się nie stało, no ale przecież widziałam, że nie wszystko jest dobrze. Cały czas patrzył na wszystko i wszystkich ze smutkiem, a ja nie mogłam znieść tego widoku.
Któregoś dnia, po skończonym treningu, do którego Nathan nadal nie dołączył, Mark powiedział:
- Powinniśmy z nim pogadać. Musi w końcu wrócić do gry.
- Mark, to nie jest dobry pomysł. Kiedy Yuuka była w śpiączce, nie grałem prawie cały rok. A jego siostra umarła. To oczywiste, że tak łatwo się nie pozbiera.- wtrącił Axel.
- No ale...
- Axel ma rację.- odezwałam się.- Poza tym, gdyby Nathan chciał zrezygnować z piłki, to przecież nie przychodził by na treningi. On po prostu potrzebuje czasu, żeby zaakceptować nową sytuację. A wtedy wróci do gry. Nie możemy go do tego zmusić.
Wszyscy pokiwali głowami. Chciałabym, żeby tak było. Nie mam pewności, czy to prawda, ale wierzę, że tak jest. Nie możliwe, żeby Nathan zrezygnował z piłki, skoro tyle walczył, by móc grać. Razem z drużyną wiele przeszedł i na pewno jej nie zostawi.
CZYTASZ
Yumi Kaneko
FanfictionPo wypadku samochodowym, w którym zginęli jej rodzice, Yumi przeprowadza się do swojego kuzyna Aphrodiego do miasta Inazumy. Jak potoczą się jej losy, gdy los postawi na jej drodze klub piłkarski Raimona?