Rozdział 60~ Avatar

587 56 5
                                    

Oczami Aphrodiego:

Następnego dnia, wszyscy dużo wcześniej przyszliśmy na boisko, gdzie miał odbyć się trening. Rozpoczęliśmy rozgrzewkę, a po chwili zaczęli przychodzić pierwsi uczniowie. Pewnie ktoś nas zauważył i domyślił się meczu. Poza tym, dyrektor szkoły wiedział od trenera o spotkaniu z Burzą.

Właściwie to się strasznie denerwowałem. Wciąż pamiętam jak ostatnio wyglądała gra z nimi i jakoś zbytnio nie miałem ochoty na zdobycie kolejnych siniaków. Ale z drugiej stroby, ponownie chciałem spróbować swoich sił w walce z nimi i tym razem wygrać.

Po kilkunastu minutach pojawiła się biała mgła i na boisko wkroczył znienawidzony przez nas zespół.

Taisuke spojrzał na nas chłodno, po czym razem ze swoją drużyną zajęli swoje pozycje, nawet nie odzywając się słowem. Możliwe, że wkurzył się jeszcze bardziej niż kiedy ostatnio go widzieliśmy? Ale chyba nie da się nienawidzić kogoś bardziej, gdy już od dawna chce się go zniszczyć...

Trener popatrzył na nas, po czym odezwał się:

- To skład na dzisiaj: na bramce Mark, na obronie: Jack, Jim, Timmy i Fubuki, na pomocy: Jude, Nathan i Erik, napastnicy: Yumi, Aphrodi i Axel.

Pokiwaliśmy głowami i wyznaczone osoby ustawiły się na pozycjach. Wszyscy byli już zniecierpliwieni czekaniem na rozpoczęcie gry.

Zabrzmiał gwizdek i zespół Burzy ruszył. Stanąłem przed Taisuke, gotów by go zatrzymać. Chłopak nie wydawał się tym zbytnio przejmować, po prostu chciał ponownie wykonać swoją technikę, która z łatwością wyrzuci mnie w powietrze.

Jednak zanim cokolwiek zrobił, poczułem nagły zastrzyk energii, a wszystko wokół jakby zwolniło. Nie zastanawiając się nad tym, ruszyłem do przodu i odebrałem Taisuke piłkę, po czym popędziłem dalej. Podałem do Axela, a gdy ten pobiegł dalej na bramkę przeciwnika, zdałem sobie sprawę z bólu, jaki odczuwałem.

Czułem się, jakby moje ramię czekał samozapłon, jeśli już nie stanęło w ogniu. Zacisnąłem zęby i czekałem, aż palące pieczenie minie. W końcu ustało, a ja spojrzałem na swoją rękę.

Na prawym ramieniu miałem złoto-biały symbol, przedstawiający niewielką błyskawicę, na tle białych kolumn.

- Udało się!- wrzasnęła do mnie Yumi, machając radośnie ręką z szerokim uśmiechem na twarzy.

Odpowiedziałem uśmiechając się lekko. Nie mieliśmy jednak czasu a świętowanie. Axel znalazł się pod bramką, a na jego ramieniu również pojawił się lśniący symbol: czerwony płomień.

Białowłosy kopnął, a piłka z niezwykłą siłą popędziła do bramki naszych przeciwników. Wokół niej błysnęło czerwone światło, podobnie znak na ramieniu Axela.

Z ręki zawodnika Burzy, opadł bandaż, a pod nim widniał granatowy znak przedstawiający falę wody. Bramkarz przygotował się do złapania piłki, ale czułem, że nie ma większych szans z Axelem.

Wrogi bramkarz walczył przez chwilę ze strzałem białowłosego, ale nie udało mu się go zatrzymać. Piłka wpadła do siatki, a po trybunach wokół boiska, poniosły się radosne krzyki.

Spojrzałem na Taisuke. Był lekko zdziwiony, ale nie wyglądał na przestraszonego. Raczej jakby była to jedynie drobna niedogodność. Zaczynam mimo wszystko martwić się wynikiem tego meczu.

Oczami Yumi:

Coś jest nie tak. Udowodniliśmy, że potrafimy wygrać z Burzą i prowadzimy, ale jakoś nie potrafię się pozbyć wrażenia, że Taisuke coś planuje. Nie daję mi to spokoju, a przecież muszę skupić się na meczu.

Gra została wznowiona, a Taisuke ruszył natychmiast z piłką na naszą bramkę. Drogę zagrodził mu Jack.

- Mur!- krzyknął, przywołując swoją technikę hissatsu.

Odebrał Taisuke piłkę i podał do Nathana. Zobaczyłam, że ramię zielonowłosego świeci, a on sam krzywi się z bólu. Po chwili, na ręce pokazał się tatuaż, przedstawiający skałę. Czyli mamy kolejnego gracza, któremu udało się opanować pełnię energii.

Zerknęłam na Nathana. Gdy z prędkością światła mijał przeciwników, tatuaż na jego ręku lśnił niebieskim blaskiem. Nagle, jakby znikąd pojawił się przed nim Taisuke. Wyglądał na pewnego siebie, a przecież już udało nam się go dwa razy okiwać. Coś jest nie tak.

- Pan Światła, Valgus!- krzyknął.

Za jego plecami, pojawiła się czarna mgła, z której utworzył się ogromny wojownik. Ubrany był w złotą zbroję, ozdobioną symbolem słońca. Oczy błyszczały na złoto, patrząc wrogo na każdego z nas.

- Miecz Blasku!- wykrzyknął ponownie Taisuke, wykonując zamach prawą nogą.

Kopnął piłkę, która z zawrotną prędkością popędziła do bramki. Mark tego nie zatrzyma, nie ma szans!

Niebieskowłosy nie był w stanie zareagować w czasie wykonania strzału, ale po chwili stanął przed zszokowanym bramkarzem. Wyglądał na bardzo zdeterminowanego i pewnego siebie, ale ja, widząc go na linii strzału, przeraziłam się nie na żarty.

- Co ty robisz?!- wrzasnęłam, ale nie zwrócił na to zbytniej uwagi, skupiony jedynie na piłce.

Za jego plecami pojawiła się czarna mgła, z której podobnie jak u Taisuke, utworzyła się postać, ale inna niż u zawodnika Burzy. Wysoki mężczyzna miał jasnoniebieską skórę, a na sobie białą zbroję, gdzie nie gdzie ozdobioną niebieskimi wstawkami. W przeciwieństwie do wojownika Taisuke, jego niebieskie oczy spoglądały raczej przyjaźnie.

- Bóg Wiatru, Ventus!- krzyknął niebieskowłosy.

Patrzyłam zszokowana, jak obaj wojownicy, i Valgus, i Ventus, zaczynają walkę. Pierwszy z nich dobył lśniącego złotem miecza, a drugi miał w ręku dziwny kostur, ozdobiony błękitnym wykończeniem. Rozpoczęła się walka, ale już po chwili, Taisuke wygrał. Nathana odrzuciło w tył, ale strzał gracza Burzy stracił siłę na tyle, by Mark z pomocą Ręki Majina zdołał go złapać.

Patrzyłam przerażona na niebieskowłosego, który leżał nieco dalej i nie wstawał.

- Mark, podaj!- krzyknęłam, zaciskając pięści ze złości.

Gdy piłka znalazła się pod moimi nogami, ruszyłam na bramkę przeciwnika. Zagotowała się we mnie złość.

Oczami Aphrodiego:

Yumi dostała piłkę i ruszyła na bramkę. Jej ręką rozbłysła czarnym światłem, ale dziewczyna chyba tego nie zauważyła. Ominęła wszystkich zawodników Burzy i znalazła się pod bramką. Dopiero wtedy, Taisuke udało się zagrodzić jej drogę.

- Pan Światła, Valgus!

Złoty wojownik pojawił się za nim. Yumi ruszyła na Taisuke, a na jej plecach pojawiła się czarna mgła. Po chwili, wyłoniła się z niej blada dziewczyna, z czarnymi włosami i skrzydłami, w długiej ciemnej sukni. Czarne jak noc oczy patrzyły wściekle na kapitana Burzy, wyraźnie pragnąc walki z nim.

- Mroczna Wojowniczka, Tenebris!- wrzasnęła czarnowłosa.

Teraz zarówno ja i Taisuke, doznaliśmy niezłego szoku. Dziewczyna jednak nie wyglądała na niepewną czy zdziwioną. Musiała w pełni panować nad sytuacją.

Po chwili jednak Taisuke się opamiętał i najwyraźniej przypomniał sobie, że Yumi dopiero od chwili potrafi przywołać Tenebris.

Chłopak rzucił się do przodu a dziewczyna chwilę na niego patrzyła, po czym krzyknęła:

- Uzbrojenie!

Tenebris rozpłynęła się, a ciało Yumi otoczyła czarna mgła. Gdy opadła, dziewczyna miała na sobie czarną zbroję, na plecach skrzydła tego samego koloru. Na zbroi na ramieniu, widniał symbol identyczny jak na naszyjniku Yumi od Nathana.

Spojrzała na Taisuke i również ruszyła do ataku. W momencie zderzenia, wojownik chłopaka zniknął, a on sam upadł ciężko na ziemię, podczas gdy czarnowłosa biegła dalej, kierując się prosto na bramkę.

- Czarna Gwiazda!- krzyknęła.

Kopnęła piłkę, która otoczona przez czarne wstęgi popędziła do bramki. Bramkarz nawet nie zdążył zareagować, a już piłką była razem z nim w siatce.

Yumi KanekoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz