Rozdział 4~ Przyjaciel z dzieciństwa

1.7K 122 40
                                    

Oczami Aphrodiego:

Obudziłem się dosyć wcześnie. Do rozpoczęcia lekcji zostało mi ponad dwie godziny, więc ubrałem się i wyszedłem na balkon. Mogłem w spokoju obserwować co dzieje się na ulicach miasta, jak ludzie stopniowo wychodzą na ulice, zmierzając w stronę pracy. Właściwie to miło patrzyło się na tak ciche i spokojne miasto.

Za plecami usłyszałem kroki, a zaraz potem obok mnie stanęła Yumi. Zanim zdążyłem zapytać, powiedziała:

- Nie zamknąłeś drzwi.

Kiwnąłem głową, ponownie odwracając się na rozpościerający się przede mną widok. Miałem o tyle szczęście, że mieszkaliśmy na niewielkim wzniesieniu na skraju miasta, więc mogłem zobaczyć praktycznie każdy jego zakątek.

- Ładny masz widok.- odezwała się po chwili czarnowłosa, również patrząc przed siebie.

- Dlatego lubię tu siedzieć.

Staliśmy tak, robiąc nic i patrząc na powoli budzące się miasto, dopóki nie rozbrzmiał dźwięk mojego budzika. Wtedy wróciliśmy do środka i zeszliśmy na dół, żeby coś zjeść. Mimo że staraliśmy się robić wszystko wolno i na spokojnie, wciąż zostało nam mnóstwo czasu do rozpoczęcia zajęć. Yumi zaproponowała krótki spacer przed lekcjami, a ja przystałem na tę propozycję.

Spokojnym krokiem przemierzaliśmy wciąż ciche ulice miasta, gdy zdałem sobie sprawę jak późno się zrobiło. Lekcje zaczynaliśmy o 8, a właśnie wybiło za dziesięć.

Pośpieszyłem Yumi i razem popędziliśmy do szkoły. W momencie gdy dotarliśmy pod salę, zadzwonił dzwonek. Ja usiadłem na swoim miejscu z Judem, a Yumi siadła koło Nathana. Niebieskowłosy od razu się do niej uśmiechnął, a ona odpowiedziała tym samym. Coś czuję, że z tą dwójką na przyjaźni się nie skończy.

Oczami Yumi:

Ledwo zdążyliśmy na lekcję. Na szczęście oboje jesteśmy piłkarzami, więc nie było tak źle, w końcu przez godziny treningu kondycja się wyrabia.

- Coś ty taka zdyszana?- zapytał Nathan, patrząc na mnie lekko zdziwiony.

- Biegłam przez pół miasta. Nie denerwuj mnie.- odparłam, dysząc lekko.

Uśmiechnął się tylko i wrócił do słuchania co mówi nauczyciel.

- I ostatnia sprawa: za dwa tygodnie odbędzie się bal jesienny, więc lekcje będą skrócone. Później otrzymacie dokładniejsze informacje.

- Bal jesienny?- szepnęłam do Nathana

- Co roku odbywa się u nas w szkole. Taki zwykły bal, po prostu potrzebowali jakiejś nazwy. Zdarza się, że nawet nie jest podczas jesieni.

Uśmiechnęłam się lekko, ale mina zaraz mi zrzedła, gdy nauczyciel spojrzał na nas z piorunami w oczach.

Lekcje minęły szybko, a trening jeszcze szybciej. Gdy całą drużyną opuszczaliśmy teren szkoły, zza pleców dobiegł nas czyjś znajomy głos:

- Część wam!

Odwróciłam się i nie mogłam oczom uwierzyć. Przede mną stał dość wysoki blady chłopak, o jasnofioletowych włosach, sterczących w każdą stronę. Na jego twarzy gościł delikatny uśmiech, gdy wodził wzrokiem po twarzach wszystkich zebranych.

- Fubuki!- krzyknął Mark, jak zwykle z uśmiechem na ustach.

Każdy zaczął zadawać niebieskookiemu pytania i witać się z nim, a ja jedynie patrzyłam na niego osłupiała. W końcu jego wzrok napotkał mój i uśmiech znikł z jego twarzy, zastąpiony przez zdziwienie.

- Yumi?- powiedział cicho.

Spojrzenia wszystkich najpierw skierowały się na mnie, a potem na chłopaka.

- To wy się znacie?- zapytał Aphrodi, równie zaskoczony co reszta.

- Do niedawna mieszkałam na Hokkaido. Przez jakiś czas chodziliśmy razem do szkoły.

Nie wiedziałam co powiedzieć. Nie widziałam Shirou już od bardzo dawna, to był dla mnie prawdziwy szok spotkać go teraz, po drugiej stronie kraju. Razem z fioletowowłosym chodziłam do podstawówki, ale w gimnazjum nasze drogi się rozeszły.

- Widzę, że też przeniosłaś się do Raimona.- na jego twarz wrócił uśmiech.

- Przeniosłeś się tu?- zapytał Mark, szczerząc się jak głupi.

Fioletowowłosy przytaknął.

- Ale nie sądziłem, że ty też tu będziesz.- znowu spojrzał na mnie.

- Jakiś czas temu moi... Coś się stało i się przyprowadziłam do Aphrodiego.
Choć powiedziałam Nathanowi, nadal nie lubiłam mówić o tym co się stało, a tu było stanowczo za dużo ludzi. Fubuki chyba zorientował się, że coś ukrywam, ale nic nie powiedział, jakby rozumiejąc czemu to robię.

~~~

Jeszcze tego samego dnia Mark pogadał z trenerem i od jutra Fubuki miał razem z nami chodzić na treningi.

- Nie chciałabyś się przejść?- zapytał, podchodząc do mnie Nathan.

Wydawał się jakiś dziwny... Może mi się wydaje? Kiwnęłam głową i szybko poinformowałam o wszystkim Aphrodiego. We dwójkę ruszyliśmy przez miasto, w stronę boiska nad rzeką.

~~~

Jakiś czas później byliśmy już na boisku, obserwując grające w dole dzieciaki.

- Yumi?- zapytał nagle niebieskowłosy- Czy ciebie... Coś.... Łączy z Fubukim?- wydusił po chwili, czerwieniąc się przy tym.

Czyli... On jest zazdrosny? O Fubukiego? Powoli docierało do mnie znaczenie jego słów. Naprawdę był zazdrosny.

- To przyjaciel z dzieciństwa.- powiedziałam cicho, rumieniąc się, sama nie wiem czemu.

Chwilę milczeliśmy, patrząc na dzieciaki odbijające piłkę.

- Powinniśmy się już zbierać.- powiedziałam, patrząc na zachodzące słońce. Niebieskowłosy kiwnął głową.

Ruszyliśmy w stronę mojego domu, a jakoś w połowie drogi, Nathan powiedział, że będzie już szedł do siebie. Pokiwałam głową. Zanim w ogóle się zorientowałam co się dzieję, podszedł do mnie i delikatnie pocałował w policzek. Na moją twarz od razu wypłynął rumieniec, podobnie u niego.

- To na razie.- pożegnał się cicho i ruszył w swoją stronę, machając mi jeszcze na pożegnanie ręką.

- Do zobaczenia.- wyjąkałam, wciąż nie dowierzając co się właśnie stało.

Oczami Aphrodiego:

Yumi wróciła do domu cała rozanielona. Z tej radości niemal skakała w miejscu. Przez chwilę obserwowałem ją w ciszy, siedząc na kanapie w salonie. Dobry humor najwyraźniej jej nie opuszczał.

- Co cię tak cieszy?- zapytałem, patrząc na nią podejrzliwie.

- Nic.- powiedziała szybko, próbując uciec od wyjaśnień.

- Przecież widzę.

- Naprawdę nic.

- Yu, nie kłam, bo i tak widzę, że kłamiesz. O co chodzi?

- Ale naprawdę!

- Mów!

- Nathan mnie pocałował! Zadowolony?- krzyknęła, w końcu patrząc mi w oczy.

Patrzyłem na nią osłupiały.

- Co?

- To co słyszysz!

Odwróciła się ode mnie i ruszyła na górę do swojego pokoju.

- Ale Yumi! Jak to cię pocałował? W usta? Yumi!- krzyknąłem za nią, ale odpowiedziało mi jedynie trzaśnięcie drzwi.

No, pozostało mi przybić sobie duchową piątkę. Jak zwykle miałem rację.

Yumi KanekoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz