Oczami Aphrodiego:
Otworzyłem oczy i zmarszczyłem brwi patrząc na zegar. 4:20. To zdeydowanie za wcześnie nawet jak na mnie. Usłyszałem jakiś hałas u siebie w pokoju. Wstałem i powoli wyszedłem z sypialni. Gdy znalazłem się w głównej części pokoju, stanąłem jak wryty.
- Co ty robisz?- zapytałem Yumi siedzącą na mojej kanapie.
- Już wstałeś?- uśmiechnęła się- Siedzę sobie.
- Ale czemu u mnie?
- Bo nudziło mi się u siebie.
Westchnąłem. Wiedziałem, że nadejdzie ten moment, w którym Yumi stwierdzi, że skoro ja siedzę u niej, ona może u mnie. Ale to nieprawda.
- Po co tak wcześnie?- jeknąłem. Jeszcze nawet nie było 5, a ja już byłem na nogach.
- No bo się obudziłam i pomyślałam, że skoro ja nie śpię to i ty nie możesz.- odpowiedziała z jeszcze szerszym uśmiechem.
- Bardzo zabawne...- mruknąłem, ale też się uśmiechnąłem.
Wziąłem z szafy jakieś ubrania i już chciałem pójść do łazienki się przebrać, kiedy Yumi mnie zatrzymała. Zabrała koszulkę, którą wziąłem i dała mi inną.
- Tamta nie pasuje, lepiej weź tą.- wskazała ręką na trzymane przeze mnie ciuchy.
Ja nie mogę... Od kiedy z niej taka maruda? Budzi mnie o jakiejś chorej porze, a potem mi jeszcze ubrania wybiera. Przypomniałem sobie jej niedawny pomysł na nową fryzurę dla mnie. Szybko zamknąłem się w łazience, zabierając grzebień ze sobą.
Kiedy wyszedłem już przebrany, czarnowłosa zmierzyła mnie uważnym spojrzeniem i uśmiechnęła się szeroko.
- No! Chodź raz nie wyglądasz jak potwór z bagna!
- Hahaha.
- Ale mówię serio.
Razem zeszliśmy na śniadanie. Ponieważ rodzice jeszcze spali, ja wziąłem się za gotowanie.
- Aphrodi, czy jedyne co umiesz gotować to kanapki i gorąca czekolada?- zapytała nagle Yumi, patrząc krytycznie na talerz, który jej podałem.
Patrzyłem na nią jak na idiotkę. O czym ona znowu mówi?!
- No bo zawsze jak robisz śniadanie, to są kanapki i czekolada.- wyjaśniła.
- A co nie smakuje?
- Smakuje, ale mógłbyś choć raz zrobić coś innego.
- No to następnym razem będzie herbata i nie wiem... Jajecznica?
- Nie lubię jajek. I herbaty. Wolę czekoladę.
W tym momencie, dosłownie padłem. Głową dosyć mocno uderzyłem w stół, ale trudno.
- Ej, co ci jest?- spytała Yumi.
Zacząłem trząść się ze śmiechu. W końcu wybuchnąłem śmiechem tak głośnym, że pewnie cały dom słyszał.
- Co cię śmieszy?- zapytała czarnowłosa- Właśnie walnąłeś czołem w stół, jak dla mnie to nie jest powód do śmiechu.
Nic nie powiedziałem, tylko nadal się śmiałem. Yumi patrzyła na mnie chwilę, po czym wzruszyła ramionami z miną mówiącą "Co poradzę..." i dokończyła śniadanie.
Razem wyszliśmy z domu i poszliśmy na boisko nad rzekę na poranny trening. I tak nie mieliśmy nic do roboty.
Zaczęliśmy wymieniać podania, by ostatecznie stanąć naprzeciw siebie i walczyć o piłkę. To była ciężka walka i ostatecznie żadne z nas nie miało siły by kontynuować, więc uznaliśmy, że jest remis. Padliśmy koło siebie na trawę, dysząc ciężko. Leżeliśmy tak chwilę, po czym przyszła pora na udanie się do szkoły na lekcje. Pomogłem Yumi wstać i ruszyliśmy do szkoły.
CZYTASZ
Yumi Kaneko
FanfictionPo wypadku samochodowym, w którym zginęli jej rodzice, Yumi przeprowadza się do swojego kuzyna Aphrodiego do miasta Inazumy. Jak potoczą się jej losy, gdy los postawi na jej drodze klub piłkarski Raimona?