Rozdział 58~ Ucieczka

491 59 6
                                    

Oczami Nathana:

Chyba z pół nocy nie spałem, myśląc gdzie może być Yumi. Ostatecznie zasnąłem, ale teraz jestem tak zmęczony, że mam ochotę położyć się na ziemi i po prostu spać.

Dobija mnie, że nawet nie wiemy gdzie jej szukać. Możemy jedynie czekać, aż Burza znowu się pojawi i wtedy spróbować coś zdziałać, ale nie mamy pewności, że zespół faktycznie pojawi się drugi raz. Beznadziejna sytuacja...

Właśnie szedłem do szkoły. Gdy dotarłem pod klasę, zobaczyłem Aphrodiego, który był równie nieprzytomny jak ja, jeśli nie bardziej. Kiedy podszedłem bliżej, uśmiechnął się słabo.

- Też nie spałeś pół nocy?- zapytałem siadając obok na ławce .

Pokiwał głową. Później zadzwonił dzwonek i weszliśmy do klasy.

- A gdzie Yumi?- zapytał nauczyciel, patrząc lekko zdziwiony na mnie, a później na blondyna.

Mam mu powiedzieć, że przyszła jakaś obca drużyna, oznajmiła, że chcą zniszczyć zespół Raimona i porwali Yumi, więc przez jakiś czas nie będzie jej w szkole? Ja się dziwię, co Aphrodi opowiedział rodzicom, skoro jeszcze wojsko nie szuka Yumi...

- Jest chora.- odezwał się blondyn, wyręczając mnie z odpowiedzi.

Profesor pokiwał głową i wrócił do lekcji.

Na zajęciach prawie w ogóle nie słuchałem, trochę z powodu zmęczenia, ale głównie przez zamartwianie się o Yumi.

Na treningu, wszyscy było równie zdołowani i nieprzytomni co ja i Aphrodi. Oczywiście poza Markiem, Axelem i Judem. Oni zawsze potrafili skupić się na treningu, zapominając o wszystkim innym. Czasem im tego zazdroszczę.

Oczami Yumi:

Kiedy się obudziłam, było już rano. Wstałam i poszłam ubrać się do łazienki. Gdy wyszłam, na biurku czekało śniadanie. Było tego całkiem sporo: jakieś soki, kakao, chleb, warzywa, owoce i reszta zawartości chyba pięciu lodówek. Jeśli to wszystko zjem, chyba już nigdy nie będę głodna.

Wypiłam kakao i zjadłam kilka owoców, po czym usłyszałam dźwięk klucza w zamku, a do pokoju wszedł Taisuke.

- Chodź, zaraz mamy lekcje.

Posłusznie ruszyłam za nim. Kusiło mnie, żeby od razu rzucić się do ucieczki, ale jakoś nad tym zapanowałam. Jeśli chcę uciec, muszę być cierpliwa. Idealna okazja, żeby nauczyć się sztuki cierpliwości...

Razem z Taisuke zeszliśmy po schodach na dół. Weszliśmy do jednej z klas, gdzie po chwili zaczęła się lekcja.

~~~

Zajęcia trwały i robiło się coraz później, a kilka razy musiałam zmieniać salę. W końcu weszliśmy do ostatniej klasy, w której miałam mieć dziś lekcje.

Rozejrzałam się. Wokół było mnóstwo uczniów, z którymi zdążyłam się już trochę zaznajomić. Moje spojrzenie od razu przykuło otwarte okno. Jesteśmy na pierwszym piętrze! Lepszej szansy na ucieczkę mieć nie będę!

Taisuke ruszył do jednej z ławek, a ja rzuciłam się do okna. Przeskoczyłam nad kilkoma ławkami i wyskoczyłam przez okno. Na szczęście tak jak myślałam, było blisko ziemi, więc z łatwością wylądowałam i popędziłam dalej.

Słyszałam za sobą krzyki, ale trening piłkarski jednak dawał efekty i biegłam naprawdę szybko. Koło głowy śmignęła mi piłka, ale nie zwróciłam na to uwagi i już po chwili przeskoczyłam przez płot.

Pędziłam ulicami, z nadzieją, że wciąż jestem w tym samym mieście. Po kilku minutach rozpoznałam ulice, więc wiedziałam gdzie biec. Najbliżej mam do szkoły, więc to tam się skierowałam. Jeśli będę miała szczęście, chłopaki będą właśnie wracać z treningu.

Gdy w pełnej prędkości wbiegłam na teren szkoły, prawie zabiłam kilku uczniów, którzy wracali z dodatkowych zajęć i popędziłam dalej. Znalazłam się niedaleko boiska i usłyszałam krzyki chłopaków z drużyny, którzy pewnie mnie zauważyli.

Oczywiście w drodze na boisko musiałam się potknąć i wylądować na ziemi. Gdy się podniosłam, odkryłam, że bieg przez pół miasta jednak jest męczący. Zdyszana czekałam aż drużyna podejdzie.

Natychmiast poczułam jak ktoś mnie przytula. Zobaczyłam tylko niebieskie włosy i brązowe oczy. Uśmiechnęłam się lekko, nadal zdyszana. Wtuliłam się w chłopaka.

- Jak uciekłaś?- zapytał niebieskowłosy, gdy mnie puścił.

- Łatwo nie było, w pokoju okno było zamknięte, a po drugiej stronie nawet nie miałam się czego złapać. Na szczęście w czasie lekcji udało mi się zwiać. Ale prawie dostałam rozpędzoną piłką, wpadłam pod kilka samochodów i wystraszyłam na śmierć kilkoro uczniów.

Wszyscy wokół zaśmiali się.

- Lekcji? Miałaś lekcje?- zapytał lekko zdziwiony Jude.

- Yumi... Skąd ty wytrzasnęłaś mundurek Zeusa?- usłyszałam pytanie Aphrodiego.

Wszyscy zareagowaliśmy identycznie. Po całym terenie szkoły poniósł się zgodny krzyk "Co?!".

Oczami Aphrodiego:

Czemu ona ma na sobie mundurek Zeusa? A w ogóle, to gdzie ona była?

- Serio? To jest Zeusa?- zapytała, przyglądając się ciuchom, które miała na sobie.

Pokiwałem głową. Doskonale pamiętam kiedy jeszcze tam chodziłem. Dziewczyny miały właśnie takie mundurki.

- Gdzie ty byłaś przez ten czas?- spytał Axel.

- No chyba w Zeusie, po chodziłam tam na lekcje i wszyscy mieli takie ubrania...- odpowiedziała dziewczyna.

Czyli Burza to zespół Zeusa? Tych chłopaków nawet nie pamiętam ze szkoły! A chyba bym zapamiętał, gdyby ktoś taki tam był!

- Możemy usiąść?- odezwała się cucho Yumi.- Zmęczyłam się.

Pokiwaliśmy wszyscy głowami i poszliśmy usiąść na ławce przy boisku.

- Czemu cię porwali?- zapytał Nathan.

- Taisuke mówił coś o jakiejś pełni energii.- wzruszyła ramionami.- Ponoć byłam bliska osiągnięcia tego, a wtedy i wy zaczęlibyście trenować, a to zniszczyło by ich plan. Plan rozwalenia naszego zespołu...

- A wiesz po co chcą nas zniszczyć?

Pokręciła głową.

- Nie chciał mi powiedzieć.

- A ta pełnia energii? Masz na myśli to, co się stało z tobą na meczu? I strzał Taisuke?

- To jest tak jakby pierwszy stopień. Później, gdy już się to osiągnie, można nadal być lepszym, ale nie wiem jak to wygląda. Burza chyba póki co osiągnęła jedynie pierwszy poziom...

Zastanowiłem się chwilę. Reszta drużyny podobnie. Nasze rozmyślania przerwał Mark, który wrzasnął na całe gardło:

- No to zacznijmy trenować!

Gdy odzyskałem słuch, przytaknąłem, pozostali także.

- Ale możemy jutro? Biegłam przez pół miasta!- jeknęła Yumi, patrząc na nas błagalnie.

Znowu wszyscy się roześmiali i rozeszliśmy się do domów.

Oczami Nathana:

Jeszcze zanim Yumi poszła z Aphrodim, złapałem ją za nadgarstek i przyciągnąłem do siebie. Wtuliła się we mnie, a ja po chwili ją pocałowałem, co ona odwzajemniła. Staliśmy tak chwilę, po czym odsunąłem się minimalnie od niej, gładząc ją delikatnie po głowie.

- Tęskniłem za tobą.

Uśmiechnęła się.

- Nie ma mnie przez jeden dzień, a ty już wyglądasz jak chodzący trup.

Zaśmiałem się, po czym znowu ja przytuliłem i pocałowałem.

Później trzeba było wrócić do domu. Yumi pożegnała się ze mną i pobiegła do Aphrodiego, który czekał na nią przy bramie.

Yumi KanekoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz