Chapter 3

1K 133 24
                                    

O godzinie siedemnastej trzydzieści dopiero opuszczałem kawiarnię. Było dzisiaj pełno osób i Taehyung nie dałby sobie rady sam, gdyż Hoseok się spóźnił.

Szedłem z dłońmi w kieszeniach przez ulice Seulu. Jak zwykle pójdę przez park, a później wstąpię do sklepu, który znajduje się nieopodal mojego wieżowca.

Dzisiaj byłem zmęczony pracą. Jest piątek i było sporo osób. Teraz tylko marze, by wziąć ciepłą kąpiel i położyć się na kanapie przed telewizorem.

Zaczęło mrzyć. Zaraz będę pewnie cały mokry...
Szedłem z pochyloną głową tą samą drogą co zawsze. Miałem jeden z tych gorszych dni, co nigdy mi się nie zdarzało. Czy mogło to być spowodowane tym, że nie udało mi się zobaczyć dziś rano Anioła?
Możliwe.

Ciekawe jak on ma na imię. Co lubi robić.. Jaki jest jego ulubiony kolor?
Niestety nie dowiem się tego nigdy.

Zaśmiałem się pod nosem z samego siebie. Jak można mieć niemal obsesję na punkcie raz ujrzanej osoby?!

Szedłem patrząc na swoje mokre juz buty, które raz po raz znajdowały się w jakiejś kałuży. Nagle poczułem uścisk na ramieniu, przez co się zatrzymałem i podniosłem wzrok.

Ujrzałem wtedy piękne, ciemne oczy, które były zatroskane, prosty nos i idealną cerę. Włosy juz z lekka mokre od mrzawki opadające na oczy.

-Halo?

-Uhh słucham?-powtórzyłem głupio.

-Pytałem czy coś się stało. Zazwyczaj gdy Cię widzę, to niezależnie od pogody jesteś wesoły- zauważył.

Dziwnie mi się zrobiło. Czyli widział mnie wcześniej? Musiał tu siedzieć tylko ja go nie zauważałem.

-Nie nic się nie stało- odpowiedziałem trochę zmieszany- po prostu jeden z tych gorszych dni- uśmiechnąłem się lekko.
Coś czuje, że ten gorszy dzień już minął.

-Jackson- przedstawiłem się wyciągając rękę w stronę chłopaka.

On dopiero teraz puścił moje ramię, a ja dopiero zauważyłem, że nadal je trzymał. Gdy on sam się zorientował  lekko się zarumienił.

-Mark- odparł ściskając moją dłoń. -niestety musze juz iść, mama na mnie czeka. Ale miło było Cię poznać- uśmiechnął się promiennie.

Po chwili, zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć jego juz nie było. Dopiero teraz zauważyłem , że deszcz przybrał na sile.

Uśmiechając się pod nosem wznowiłem drogę do domu, gdzie zamiast pójść spać, ożywiony poznaniem Anioła- który ma na Imię Mark- zacząłem rysować.
Chyba nie muszę mówić co.
A raczej kogo...

Kolejny! 💞💗

Angel ✅/ MarksonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz