Rozdział 17 MARATON

141 9 3
                                    

- No co robisz?! - zapytała, a mnie zamurowało.  Nieee.. to nie  może być ona. 

Uklęknąłem przed nią i zmusiłem żeby na mnie spojrzała. 

Pov. Ola

Już nie wytrzymuję. Poszłam na swoją ulubioną ławkę i tam to zrobię. Wzięłam mój ukochany błyszczący przedmiot i udałam się na tą ławkę. 
Siedzę już na tej ławce, płaczę. Już chciałam zrobić pierwszą kreskę kiedy ktoś zabrał mi żyletkę i wyrzucił. Krzyknęłam na niego. On uklękną przede mną i chwycił mój pod brudek i uniósł do góry, karząc na siebie spojrzeć. Gdy go zobaczyłam od razu rzuciłam się na Remiego. 
To właśnie jego brak doprowadził mnie do takiego stanu, że chciałam się zabić. Wybaczyłam mu, ale chce usłyszeć nawet najbardziej bolesną prawdę. Chce wiedzieć.
- Remek..
- Słucham Cię słońce.
- Bo.. ja.. chciałabym znać prawdę co do tego co w tedy się zdarzyło. Nie próbuj mnie okłamywać, bo ja chce znać nawet najgorszą i najboleśniejszą prawdę.
- Bo.. no.. Martyna, moja BYŁA dziewczyna, ona powiedziała mi że jest w ciąży i ja spotykałem się z nią tylko po to by dawać jej pieniądze na to dziecko. Chociaż tak nie jestem pewny że to moje dziecko. Chce zrobić badania na ojcostwo. Spokojnie kochanie. A w tedy to ona mnie pocałowała, bo ubzdurała sobie, że będziemy jeszcze kiedyś razem.

- Remi ja..

- Ććśśś... ja wiem... - przytuliłam się do mojego Remika i tak trwaliśmy w uścisku dość długi czas. Chociaż nadal nie wiem co on tu robi. Namierzyli mój telefon czy co?
- A Remik..?

- Słucham. 

- A co Ty tu robisz.. no wiesz, w Barcelonie ?

- Jestem na wycieczce... to znaczy na obaozach z youtuberami. Jestem tu z fanami i ekipą.

___
Pzrepraszam, że zawsze rozdział jest tak późno, ale no tak mi pasuję. Nie mam czasu wcześniej, bo poszłam do szkoły rok przed moim rocznikiem i mam poprostu więcej nauki na mój rozum.
Jeszcze raz przepraszam i zapraszam, bo jutro, w niedzielę i w poniedziałek również będą rozdziały. Kocham Was!
Papatki ^^

Luck waiting for youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz