Rozdział 35

118 12 0
                                    

~ tak wiem.. znowu zmieniłam okładkę (^3^) ~

Dojechaliśmy już do szpitala. Nadal nie wiem co się ze mną dzieje. Ból nie odpuszcza. Jest coraz silniejszy. Remek z nerwami patrzy na mnie i próbuje wspierać wzrokiem. Nie da się. Czuję że odlatuje. Nie mam już sił na dalsze utrzymywanie się w pozycji siedzącej. Nie dam rady. Poddałam się i chyba zemdlałam.

Pov. Remek
Ten szpital niby blisko a tak daleko. Kiedy dojechaliśmy już do budynku Ola zemdlała. Nie wiem co robić.. jprdl boje się o nią i nasze dziecko. Kocham ich i nie mam zamiaru stracić takiej wspaniałej rodziny. Tak Ola jest już moją rodziną. Co z tego że jest tylko moją dziewczyną. Ma w sobie mojego dzidziusia. Nie dam już sam rady. Stanąłem na wolnym miejscu i z paniką wziąłem Ole na ręce. Zabrałem do środka i poprosiłem o pomoc pierwszą napotkaną pielęgniarkę. Ona zabrała moje skarby i poszła gdzieś. Kazała mi iść za sobą. Doprowadziła mnie do oddziału ginekologicznego. Tam w jednej z sal zagościła Ola. Nadal jest nieprzytomna. Jej piękne bezbronne ciało leży na tym na pewno niewygodnym łóżku. Jest teraz badana przez grupę lekarzy i próbują dowiedzieć się co z moją Olą.
(Em uznajmy że to 2 miesiąc bo się chyba pogubiłam xD)
Boże.. po 3 godzinach różnych dziwnych badań mogłem zobaczyć moje słońce. Wparowałem do sali i zobaczyłem Ole, całą zapłakaną. Szybko chciałem dowiedzieć się o co chodzi. Niestety lekarze wcześniej nie chcieli mi nic powiedzieć. Pochylilem się nad moim skarbem i zacząłem wypytywać.

- Misia, co się dzieje. Mów mi szybko.- spojrzała tylko na mnie i zaczęła mocniej płakać. Nie rozumiem. Straciła dziecko czy co jest do cholery ?!

- Ono.. ono.. ono.. - przerwałem jej..

- Spokojnie..

- Ono.. ONO MOŻE BYĆ CHORE! - rozpłakała się już do końca. Nie mogłem jej uspokoić. Chce tak bardzo jej pomóc, ale nwm jaaak. Usiadłem na skraju łóżka i dopiero doszło do mnie co powiedziała mi własnie Ola. Chore... może być chore. Hmmm.. ale na co?! 

- Skarbie - ona tylko spojrzała i wydała z siebie cichy jęk. - Na co może być chore? 

- Jakiś niedowład mięśni.. - wypowiedziała się cicho i znów zaniosła się płaczem. Zacząłem trochę o tym czytać. Poczułem jakby to wszystko była moja wina. Czuję się winny ale nie wiem czemuu.. tak jak moja dziewczyna zatopiłem się w łzach i nie mogłem przestać. Po pewnym czasie przyszła pielęgniarka i pytała nam się czy nie chcemy czegoś na uspokojenie. 

- Ku*wa jesteśmy spokojni! - wrzasnąłem na tą starszą panią i razem z tymi słowami wstałem z łózka Oli. 

- Właśnie widzę. Niech się pan uspokoi, krzykiem tu nie pomożemy. 

- Jak ja mam być spokojny?! - usiadłem z bezradności na podłodze i szlochałem jeszcze głośniej niż Ola. Nie potrafię już sobie z tym po prostu poradzić. Nie chcę tak żyć.. postanowiłem przejść się na świeżym powietrzu i pomyśleć nad sensem tego wszystkiego. 

Chodziłem po jakimś dziwnym lesie i usłyszałem kochany dźwięk. Hałas, który robiły crossy już nie był dla mnie hałasem lecz czymś co sprawia mi przyjemność. Nagle ci co jeździli na tych maszynach podjechali do mnie. Te wzory, kolory.. skądś je kojarzę. Chłopacy zdjęli kaski i dopiero ogarnąłem, że to moi kumple. Szymon (szumi) podszedł do mnie szybko i zaczął wypytywać dlaczego płaczę. 

Luck waiting for youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz