- Ja nazywam się Anna Pilecka, mam 38 lat i tak jak pewnie się zorientowaliście mieszkam w Warszawie.
- No dobrze.. to.. może mogłaby Pani wyjaśnić nam tą całą sprawę?
- No więc tak..
Kiedy miałam 20 lat urodziłam córkę, Ciebie Olu. Przy porodzie była moja kuzynka, która pomagała mi, bo Twój ojciec gdy dowiedział się o ciąży zostawił nas. No i gdy Cię urodziłam Ty byłaś zdrowa, a ja miałam komplikacje po porodowe. Ta moja kuzynka zabrała Cię do domu i miała się Tobą opiekować aż ja nie wyzdrowieje. Niestety gdy wróciłam do domu znalazłam kartkę, na której było mniej więcej napisane:
Ona nie będzie z Tobą szczęśliwa!
No i tyle. Ona zabrała mi Ciebie i nie pozwalała mi Cię widywać.- Pfff... - wypuściłam powietrze z ust. To było.. prawdziwe. Ymm.. chyba. - A mogłabym zobaczyć swój akt urodzenia, bo tamta "mama"-zrobiłam cudzysłów w powietrzu- nigdy mi nie pozwoliła go zobaczyć, bo to nie mój interes.
- Pewnie. Zaraz przyniosę. - i wyszła. Po chwili wróciła z jakimiś papierami w rękach, pewnie moim aktem urodzenia. Dała mi to do ręki. Aleksandra Pilecka, urodzona (załóżmy bo ja już nie pamiętam kiedy to tam ona ma urodziny) 23 sierpnia 1998 rok, Poznań. Matka biologiczna - Anna Pilecka, ojciec biologiczny - Adam Pilecki. O matko! Remek i Kian czytali to ze mną. Kian się popłakał, a Remek mnie tylko przytulił i powiedział żebym się nie martwiła.
- Ja.. ja.. jestem w szoku. Przez tyle lat byłam oszukiwana. To wszystko przez nią... - popłakałam się. Moja mama, chyba mogę już ją tak nazywać, podeszła do mnie i przytuliła.
- Ja nie wiedziałem, że moja mam może posunąć się do czegoś takiego. Ja.. przepraszam za nią- powiedział przez łzy Kian i wyszedł z domu.
- Pójdę za nim, bo jeszcze sobie coś zrobi - zdecydował mój chłopak i wstał. - jak by co to dzwoń. - pocałował mnie w policzek i wyszedł.
- No.. córcia? - zawahała się.
- Nie krępuj się mamo.. - powiedziałam by mama mogła spokojnie kontynuować swoją wypowiedz i wiedziała, że może mnie tak nazywać.
- No to.. córciu.. masz bardzo ładnego tego chłopaka. Opowiedz mi coś o nim. - ja strzeliłam buraka, ale zaczęłam opowiadać o Remiku.
- To super chłopak. Przystojny, inteligentny, romantyczny, opiekuńczy, odważny - zaczęłam wyliczać jego cechy - prowadzi swój kanał na YouTube'ie, jeździ na crossie. Ogólnie to bardzo aktywny chłopak. O! Pomaga charytatywnie.
- Aaaa.. to już wiem!! No z kąś go kojarzyłam.. a to ja go kojarzę z telewizji, jak był z siostrą i opowiadał o tej akcji charytatywnej.. jak to?? Ymm.. Rezimy dobrem? Czy jakoś tak.
- Tak mamo, Rezimy dobrem.

CZYTASZ
Luck waiting for you
RomanceZnowu łzy.. Znowu smutek.. Znowu tory.. Znowu żyletka.. Znowu pytanie czy skończyć to co zaczęli moi rodzice.. On może uratować jej życie.. Ona może uratować życie jemu..