Obudziłam się cała obolała i zlana potem. Śniło mi się, że zrobiłam to z Remigiuszem.. Pff... chciałabym. Obróciłam się w drugą stronę łóżka i zobaczyłam słodko śpiącego Remiego. Przytuliłam się do niego i próbowałam dalej spać. Jednak ktoś nie pozwolił mi zasnąć. Rzucał się po całym łóżku i coś mówił w stylu "Ola jeszcze". Usiadłam na łóżku i przytuliłam Remika.
- Juuuż.. ciiiiii.. cicho.. jestem z tobą. - po tych słowach mój chłopak się obudził. Spojrzał na mnie i nic nie mówiąc wpił się w moje usta. Całowaliśmy się miotając się po łóżku.
*2 godz. później*
Stoje właśnie w kuchni i czekam aż pan łaskawy zrobi mi śniadanie. Coś chyba sie do tego nie garnął, bo tylko mieszał w tej misce i zadawał mi dziwne pytania.
- To ja było?
- Gdzie było? - nie rozumiem go dzisiaj. Jest jakiś "naćpany"?
- Ugh.. Ola nie rób se ze mnie jaj. Powiesz mi jak było ci w nocy czy nie?
- Czyli jednak to nie był sen - zaśmiałam sie z siebie. Nie mogłam uwierzyć, że to jednak prawda. Z jednej strony byłam szczęśliwa, ale.. nie wiedziałam czy Remek był mądry i sie zabezpieczył. Co jeśli będę w ciąży? Niby skończyłam szkołę i mam pieniądze na wychowanie dziecka.. ale ja nie wiem czy dam radę psychicznie.
- Umm.. to ty nie pamiętasz?
- No właśnie.. ja myślałam, że to tylko sen.
- To nie był sen słonko. To powiesz mi jak ci było?
- Cudownie.
- Ej! Co jesteś taka zmieszana?
- Umm.. bo.. em.. nic.. tak tylko przypominam sobie co się działo. - musiałam składać. Nie chciałam pytać sie go o to. Jakoś dziwnie bym się czuła pytając sie o to.
- No dobra. Śniadanie gotowe. - położył na stół miske z sałatką ogrodową. Mniam.
- Mniaaam.. skąd wiesz, że miałam dzisiaj na nią ochotę?
- Wiesz.. dobry chłopak- tu sie zatrzymał i odchrząknął. Dziwne zachowanie. - powinien wiedzieć na co ma ochotę jego dziewczyna. - lekko sie uśmiechnął i wrócił do jedzenia. Zastanawia mnie o co z tym chodziło.
Nigdy sie tak nie zachowywał. Czy on..? Nieee! Wybij se to z głowy Ola! On jest tobie całkowicie wierny.Pov. Remek
Mogłem sie nie wahać i mówić dalej. Ola teraz patrzy się na mnie dziwnie. Napewno już wie. Tak jestem skurwisynem. Musze jej w końcu powiedzieć. Nie! Musze jeszcze poczekać! Nie mogę tak jej teraz z tym wyskakiwać! Nie!Pov. Ola
Wyciągnęłam Remiego na jakiś wieczorny spacer po okolicy. Szliśmy ciemnym parkiem. Słyszeliśmy tylko szelest liści. Nie oddzywaliśmy sie do siebie. Nagle poczułam jakby ktoś za nami szedł. Czułam kroki. Przytuliam sie jeszcze bardziej do Remika i zaczęłam isc szybciej. Nagle poczułam szarpniecie do tyłu. Jacyś faceci nas otoczyli.- No no. Jaka ładna niunia. - powiedział jeden z nich.
- Łoł. Stop! Nie twoja niunia! Więc grzecznie mówiąc.. SPIERDALAJ.
- Paa.. jak sie stawia. Książę z bajki od 7 boleści.
- Uważaj sobie! Nie życzę sobie takiego traktowania. - w tym momencie najwyższy z nich uderzył Remika, a ten upadł na ziemię.
- Remek! - krzyknęłam z całych sił. Jednak tylko oberwalam za to. Uderzyli mnie w brzuch i twarz. Czułam jak krew po mnie spływa.
- Zostawcie ją! Ja wam nie wystarcze?!
- Zamknij się kutasie! - jeszcze raz dostałam w twarz. Razem z tym uderzeniem poleciałam na ziemię. Remek szybko się podniósł i podbiegł
do mnie. Nie wiem co się dalej działo bo zasnelam.Obudzilam sie w bardzo dziwnym miejscu. Wszędzie ciemno. Nic nie słyszałam. Podniosłam sie. Wszystko mnie bolało. Usiadłam i zobaczyłam na swoich kolanach Remika całego we krwi. Nagle wszystko wróciło. Ci faceci, którzy nas napadli. To wszystko. O matko!
- Remek! - nie reagował.
- Remik! - znowu nie.
- Remigiusz! - krzyknęłam i walnelam go w ramie. Ten nic.
Szukałam telefonu. Nigdzie go nie było. Szybko wstałam uważając na mojego chłopaka. Znalazłam ten telefon na trawie. Zadzwoniłam na pogotowie. Przyjechali dosyć szybko.- Jestem Krzysiek, a ty jak sie nazywasz? - (oczywiście po Chorwacku) pytał mnie ratownik.
- Ola. Weźcie ratujcie Remika nie mnie!
- Spokojnie. Druga ekipa sie nim zajmuje. Jak się czujesz? Cos cie boli?*2 tygodnie później*
Siedziałam przy łóżku Remika. Chłopak ma połamane żebra, różne zwichnięcia, wstrząs mózgu.
Mój chłopak leży od tych pieprzonych 2 tygodni w śpiączce. Siedzę przy nim jak tylko mogę. Jego mama nawet tu przyleciała. Też przy nim jest cały czas. Mówi mi że wszystko będzie dobrze, że z tego wyjdzie.
Ja nie mogę już. Siedzę przy tym łóżku i płacze.
Czasami lubie podejmować pochopne decyzje.
Wyszłam ze szpitala i udałam sie na most, przy którym całowałam sie z Remim tamtego dnia. Podeszłam do bariery. Popatrzyłam jak woda płynie i jak ostre skały wyłaniają sie spod tafli wody. Już chciałam skoczyć, ale usłyszałam głos Remika.- Jak to zrobisz to ja sie nie obudze!- szybko sie odwróciłam. Nigdzie go nie było.
- Remek?- zawołałam.
- Chcesz to zrobić i stracić to wszystko?- zobaczyłam wszystkie wspomnienia. "Moje urodziny w Chorwacji, bracia, Remek"
- Remek ja..
- No powiedz! Co jeśli ty sie zabijesz a ja sie obudze? Zrobie to samo. Albo wogólę sie nie obudze. Pasuje?
- Nie! Remek! Ty musisz żyć! Dla widzów, rodziny, przyjaciół.
- A ty musisz żyć dla mnie kobieto!
CZYTASZ
Luck waiting for you
RomanceZnowu łzy.. Znowu smutek.. Znowu tory.. Znowu żyletka.. Znowu pytanie czy skończyć to co zaczęli moi rodzice.. On może uratować jej życie.. Ona może uratować życie jemu..