Rozdział 20 MARATON

153 10 0
                                    

Dziś miałam spotkać się z "moją mamą". Taa.. boje się. Tak na prawdę to skłamałam, że tak czy siak byłabym w Wawie.. jadę tam z Remkiem i maj brader(spec)
Remi cały czs trzyma mbie jedną ręką za lewe udo, a drugą ma na kierownicy, Kian śpi na tylnim siedzeniu od.. pfff... początku podróży. No cóż.. źle zareagował na to, że mogę nie być jego siostrą. Na prawdę źle z nim. Remek próbował go pocieszał no ale...
Zatrzymaliśmy się pod podanym wczoraj adresem. Okazało się, że to dość duży.. ykhmm.. BAARDZO duży dom. Wysiedliśmy z auta wcześniej budząc Kiana. Podeszliśmy do drzwi i.. każde z nas bało się zapukać... no ale.. ja jako ta NAJODWAŻNIEJSZA zapukałam.
Po chwili otworzyła nam chuda, wysoka brunetka. Niebieskie oczy, widoczne oznaki podeszłego wieku... Grzecznie się przywitaliśmy.. churem:
- Dzień dobry

- Witam Was kochani! Jak dobrze, że jesteście. - widziałam w jej oczach zawachanie.. coś ymm.. chyba chciała mnie przytulić ale nie wiedziała czy może.. postanowiłam sama to zrobić.. przytuliłam kobietę, czułam do niej takie dość duże przywiązanie..

- Ymm.. przepraszam - powiedziałam zakłopotana.

- Nic nie szkodzi.. zawsze chciałam Cię przytulić.. zapraszam. - weszliśmy do środka, rozebraliśmy się i udaliśmy za Panią Anną. Zaprowadziła nas do salonu i kazała usiąść. Postanowiłam się przedstawić.
- No.. to.. ymm.. ja jestem Aleksandra. Najprawdopodobniej Pani córka. To jest Remek mój chłopak, a to Kian.. jak narazie przez 18 lat mój brat.

Luck waiting for youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz