Oparłam się o drzwi mojego pokoju po tym jak je zamknęłam. Nie mogłam uwierzyć, że on tu naprawdę przyszedł, po mnie. Przeczesałam swój pokój wzorkiem w poszukiwaniu torebki. Podeszłam do łóżka, bo byłam pewna, że rzuciłam ją tutaj. Podniosłam koc, poduszki i kołdrę, ale nigdzie jej nie było.
"Przecież ona tu była przed chwilą!"
Położyłam ręce na biodrach i nerwowo znowu przyjrzałam się swojemu pokojowi. Im dłużej Mark będzie czekał to będzie coraz gorzej dla mnie. Położyłam się na podłodze i spojrzałam pod łóżkiem.
"Jest"
Musiała upaść wcześniej. Sprawdziłam czy na pewno wszystko się w niej znajduje. Poczułam delikatne krople potu na moim czole. Starłam je ręką. Odwróciłam się szybko w stronę lustra. Wyglądałam okropnie. Włosy potargane, policzka czerwone i do tego cała się świeciłam od potu, który pojawił się od nerwowego szukania torebki. Podbiegłam do swojej kosmetyczki i wyciągnęłam z niej puder i szczotkę. Energicznymi ruchami rozczesałam włosy, a przez to niechcący zrzuciłam puder, który się roztrzaskał i pokruszył.
"Świetnie"
Wzięłam pędzel, by zebrać z podłogi puder i go rozprowadzić po twarzy. Nie było to jakoś higieniczne, ale nie myślałam o tym w tamtej chwili. Chciałam jak najszybciej zejść na dół do Marka, ale przed ten pośpiech nic mi nie wychodziło. Spojrzałam w lustro. Wyglądałam jak na taki pośpiech bardzo dobrze. Oby Mark się nie zniecierpliwił. Chwyciłam torebkę i wybiegłam z pokoju. Opanowałam swój przyspieszony oddech i wyjrzałam zza rogu. Stał tam wciąż, rozglądał się po pokoju. Nie wyglądał na zniecierpliwionego, w sumie nigdy nie potrafię wyczytać z jego twarzy emocji. Wdech, wydech i podeszłam do Marka.
-Jestem - uśmiechnęłam się do niego - Co musisz kupić?
-Masz coś na włosach.
-Co?
Unosił rękę by to coś strzepnąć, ale podniosłam szybciej rękę i zrzuciłam to coś z swoich włosów. Okazało się, że był to mały kłębek kurzu. Zaczerwieniłam się na myśl o tym. Weźmie mnie teraz za brudaskę. Im bardziej się staram przy nim dobrze wypaść, coraz gorzej mi to wychodzi.
-Idziemy? - spytał, jakby ta cała sytuacja przed chwilą nie zaistniała.
Kiwnęłam głową. Otworzył mi drzwi, a ja podziękowałam mu. To była jego część uroku. Zawsze miły. Choć parę razy przy nim się ośmieszyłam i wielu by mnie wyśmiało, on nigdy tego nie zrobił, jedynie uśmiechnął się i zachowywał jakby nic się nie stało. Niewielu w tych czasach tak potrafi i to powinno się cenić.
-Więc co chcesz kupić? - zapytałam.
Wyciągnął listę z tylnej kieszeni spodni i zaczął wymieniać.
-Warzywa, owoce, mięso, makarony, kostki do zmywarki, jakieś płyny do kąpieli. W sumie dużo tego. Myślę, że będzie jak najlepiej jak najpierw pójdziemy do jakiegoś supermarketu.
-Po warzywa i owoce pójdziemy na targ, ale to na końcu w drodze powrotnej. Teraz pójdziemy po rzeczy kosmetyczne i tym podobne.
-Dobrze.
-Chcesz coś zwiedzić w mieście czy chcesz jak najszybciej wrócić do domu?
- A jest coś tutaj do zwiedzania?
-Jeśli Cię interesuje golf albo wyścigi konne to coś się znajdzie.
-Tak średnio - roześmiał się - Coś po za tym?
-W sumie to miasteczko to same domy, które są położone wokół pola golfowego i toru wyścigowego, a jego jedyną atrakcją jest pomnik ogiera Seabiscuit, więc nie licz na jakieś atrakcję jak Nowy York.
CZYTASZ
My Dream Asian Boy
FanfictionHistoria jest bardzo prosta. Główna bohaterka, nowy sąsiad, przystojny sąsiad i do tego wakacje. Banalna, lecz niebanalna historia o zakochanej dziewczynie i o co więcej prosić? *Dla tych co zaczynają czytać to opowiadanie. Była to moja pierwsz...